REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

"Wielka" powróciła z hukiem, wciąż za nic mając fakty historyczne. I bardzo dobrze!

"Wielka" powróciła z 3. sezonem po krótszej niż uprzednio przerwie - tym razem czekaliśmy na kontynuację zaledwie półtora roku. Pierwszy odcinek nowej odsłony uspokaja: wygląda na to, że serial nie zaliczył jakościowych spadków w absurdalnym dowcipie, satyrze, przerysowanych charakterach i mięsistej opowieści o walce o wpływy. To, co w "Wielkiej" najlepsze, wciąż trzyma formę.

13.05.2023
15:33
wielka sezon 3 hbo max serial recenzja opinie
REKLAMA

Siłą "Wielkiej" od Hulu, której 3. sezon właśnie wpada do oferty HBO Max, nie jest sam fakt odstępstw od tego, co przeczytamy w podręcznikach do historii. Chodzi raczej o to, w jaki sposób te odstępstwa są prowadzone i czemu ostatecznie służą. Tony McNamar ("Faworyta", "Cruella") ma gdzieś historycznych purystów, ale nigdy nie chodziło mu o to, by ich wkurzyć. Traktowanie faktów jako bazy, którą później można swobodnie modyfikować i rozwijać w najróżniejszych kierunkach, umożliwia twórcy zbudowanie opowieści głębszej, wielowarstwowej, oferującej znacznie więcej atrakcyjnych dla współczesnego widza analiz, komentarzy czy przemyśleń, niż byłoby to możliwe w przypadku kolejnej bezpiecznej, odtwórczej, ograniczonej faktami produkcji historyczno-biograficznej.

"Wielka" na wstępie przyznaje, że opowiada "historię miejscami prawdziwą". Daty, wydarzenia i życiorysy traktuje z nonszalancką swobodą. Wybiera te okoliczności i postacie, które pasują do konceptu, czasem zbliżając się do faktów, a czasem całkiem je lekceważąc. Celem McNamara nie jest bowiem lekcja historii, a krytyczne i prześmiewcze spojrzenie na arystokrację. Przejaskrawione i groteskowe, ale i wiarygodne odtworzenie dworskich obyczajów, sportretowanie batalii o władzę, uwypuklenie licznych analogii między przeszłością a współczesnością (poszczególne komponenty systemu, mechanizmy ludzkiego działania), nakreślenie brawurowego feministycznego manifestu. "Wielka" nie jest (i nigdy nie miała być) serialem historycznym - dzięki sprawności w konstruowaniu opowieści tego typu, jest czymś znacznie więcej. Zamiast zacierać prawdę o nas - jak wiele antyhistorycznych tworów - konsekwentnie ją obnaża.

REKLAMA

Czytaj także:

Wielka, sezon 3. - recenzja premierowego odcinka

Przedpremierowy seans pierwszego epizodu nowej odsłony pozwolił mi pozbyć się wątpliwości - wszystkie znaki na niebie i ziemi (czy raczej: na ekranie) wskazują, że 3. sezon nie stracił pazura. Co słychać u naszych bohaterek i bohaterów? Po tym jak Piotr przyłapał Katarzynę na próbie pozbawienia go życia i uwięzienia wszystkich jego popleczników, zorientował się, że za jej panowania jest na straconej pozycji pierwszego męża. Poświęca się zatem ojcostwu, polowaniom i nowym odkryciom kulinarnym. Rzecz jasna, to nie wystarcza - tym bardziej, że przed oczami wciąż majaczą mu wizje zmarłego ojca, Piotra Wielkiego, które przypominają mu o tym, że w najmniejszym stopniu nie dorównuje wielkości poprzednika.

Wielka, sezon 3.

Otwarcie nowej serii tej błyskotliwie niedorzecznej komedii wciąż bezpośrednio odnosi się do problemów leżących u podstaw epok - ówczesnej i współczesnej. Przetworzenie przeszłości przez teatr absurdu uwydatnia kurioza zakorzenione w międzyludzkich dynamikach (osobistych, politycznych, społecznych). A przy tym wszystkim niezmiennie bawi - humorem, świetnie nakreśloną intrygą, interesującymi postaciami. Co ważne, McNamar ewidentnie wychodzi z założenia, że szaleństwo jego historii musi się pogłębiać, a wycofanie się byłoby zbrodnią - i ma rację. Nadciągają kolejne kataklizmy, akcja pędzi na łeb, na szyję, scenografia (i oprawa audiowizualna jako całokształt) jest jeszcze bardziej hipnotyzująca. Bohaterowie toną w oceanie seksu, dwulicowości, chciwości i oportunizmu. McNamar pozostaje bezstronny - nie ocenia, nie umoralnia, po prostu eksploruje przywary swoich postaci, by tchnąć z ich pomocą życie w nowe, jeszcze bardziej pokręcone wątki.

REKLAMA

W pewnych aspektach 3. sezon "Wielkiej" różni się od poprzednich. Nowa odsłona serwuje nam zdecydowanie więcej fabularnego mroku i szerszą gamę emocji.

Widzimy je przede wszystkim w postaci tytułowej bohaterki: Elle Fanning, która w jakiś sposób daje nam jeszcze więcej siebie, niż kiedykolwiek wcześniej w tej roli, jeszcze nigdy nie musiała kreować tak zdestabilizowanej Katarzyny. Dotychczas tytułowa postać zachowywała pewien stopień optymizmu, uparcie i bez zawahania dążyła do celu. Teraz, gdy napięcia wokół sięgnęły zenitu, Katarzyna zaczyna pękać, coraz częściej ulegając chwilom dojmującej słabości. Absurd, odważne i ryzykowne decyzje scenariuszowe, anachroniczne dowcipy i czarna komedia wciąż królują, ale tym razem twórcy poświęcili znacznie więcej przestrzeni na smutek i emocjonalne komplikacje. To dzięki nim "Wielka" ewoluowała - i stała się kompletna. Huzzah!

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA