"Biliśmy się z policją, a nad nami wisiał helikopter" - kaskader opowiada o pracy nad "Wielką Wodą"
"Bezpośrednio odpowiadamy za bezpieczeństwo aktorów oraz ekipy i to my - jako kaskaderzy - ponosimy największe ryzyko. Dlatego musimy je zminimalizować i wszystko precyzyjnie zaplanować" - mówi Maciej Maciejewski, który przy serialu „Wielka Woda” pełnił rolę kaskadera koordynatora. Praca nad produkcją serwisu Netflix była dla niego jednym z największych do tej pory wyzwań zawodowych.
Samą realizację zdjęć do "Wielkiej Wody" Maciej Maciejewski określa mianem "ostatniego etapu swojej pracy". Polegał on na koordynacji i inscenizacji ustalonych wcześniej scen. Mówiąc w skrócie, chodzi o nakręcenie tego, co zostało wymyślone w czasie omawiania scenariusza i rysowania storyboardu. Koordynator kaskaderów wraz z twórcami wszystko skrupulatnie wtedy planował, obmyślając odpowiedni system zabezpieczeń.
"Wielka Woda" to serial fabularny o "powodzi tysiąclecia" z 1997 roku, kiedy to zalało m.in. Wrocław i okolice. Tam rozgrywa się fabuła produkcji platformy Netflix. Maciej Maciejewski jest mieszkańcem Dolnego Śląska i pamięta, jak to wyglądało w rzeczywistości. Z ulgą więc wspomina, że w przeciwieństwie do innych europejskich krajów, woda spowodowała u nas głównie szkody materialne. Niosła jednak ze sobą wiele zagrożeń, od których scenariusz produkcji nie ucieka.
Wielka Woda - polski Czarnobyl?
Koordynator kaskaderów porównuje "Wielką Wodę" do "Czarnobyla" - celem twórców było nie tylko odtworzenie katastrofy, ale też osobistych tragedii ludzkich. "Akcja była w tym przypadku bardzo ważna" - podkreśla Maciejewski:
Skalę inscenizacji Maciej Maciejewski porównuje do "Miasta 44". Przy filmie - tak jak w przypadku "Wielkiej Wody" - współpracował ze scenografem Markiem Warszewskim. W serialu platformy Netflix, zamiast z gruzami, musieli jednak zmierzyć się z wodą.
Wielka Woda - wyzwanie dla kaskaderów
Prócz czuwania nad bezpieczeństwem i inscenizacją, kaskaderzy byli również angażowani do ról epizodycznych – nurkowali, wpadali do wody, wcielali się w policjantów, żołnierzy, czy po prostu ludność:
Do realizacji scen, o których mówi Maciejewski, wykorzystano również śmigłowiec – na planie pojawił się prawdziwy Mi-2 (nad zdjęciami lotniczymi czuwał kaskader koordynator Jacek Jeleń). Maszyna bardzo nisko zawisała nad kaskaderami, a pirotechnicy odpalali race, petardy czy pirotechnikę naziemną.
Wielka Woda - kaskader pełen podziwu dla Anny Dymnej
Na szczęście udało się wszystko tak zaplanować, a potem zainscenizować, aby nikomu nic się nie stało. Maciejewski zaznacza, że była to ciężka praca. Całymi dniami musiał być czujny i skoncentrowany, aby nie tracić oglądu sytuacji w trakcie zdjęć. Na szczęście wszyscy na planie cechowali się profesjonalizmem:
Pomimo wszystkich niedogodności, atmosfera na planie była całkiem luźna. Zadbali o to reżyserzy Jan Holoubek i Bartłomiej Ignaciuk. Jak mówi Maciejewski, chociaż byli pod presją czasu, wykazali się "cierpliwością i wielką kulturą filmową", co pozytywnie wpływało na morale całej ekipy.
Maciejewski życzyłby sobie więcej projektów realizowanych na tak wysokim poziomie jak "Wielka Woda". Na tego typu planach praca nie tylko dostarcza zawodowej satysfakcji, ale jest też bardzo przyjemną i pełną wyzwań przygodą.