Zwykli Polacy w chatach za 20 koła za metr. Warszawka w "Zachowaj spokój" Netfliksa to srogi krindż
"Zachowaj spokój" to najnowszy serial Netfliksa, którego nie musimy się wstydzić na Zachodzie. Zwykli warszawiacy wożą się w SUV-ach i mieszkają w apartamentowcach po 20 tys. zł za metr. Nawet w serialach TVN-u i komediach romantycznych z Karolakiem nie jest tak bogato. Nie chodzi tu tylko o czepianie się strony wizualnej, ale takie zabiegi mają ogromny wpływ na odbiór.
"Zachowaj spokój" to 6-odcinkowy serial na podstawie powieści Harlana Cobena. I druga polska ekranizacja książki znanego pisarza zrealizowana pod marką Netfliksa. Dwa lata temu mogliśmy obejrzeć "W głębi lasu". I choć zdania są podzielone, to moim zdaniem, "Zachowaj spokój" jest o oczko wyżej. Ma lepsze tempo, a nagromadzenie wątków i ginących ludzi jest tak duże, że po prostu musiałem oglądać dalej, by poznać wszystkie odpowiedzi. I przymknąłem oko na grubą przesadę świata przedstawionego.
"Zachowaj spokój" Netfliksa to trochę "Patointeligencja", a trochę "Sukcesja".
Wiem, że niektórym wiedzie się lepiej, ale serial z założenia miał pokazywać losy zwyczajnych ludzi (tak przynajmniej było w książce). Tymczasem momentami podczas seansu "Zachowaj spokój" czułem się, jakbym oglądał "Sukcesję". Możliwe też, że odzwyczaiłem się od takich widoków, bo polskie kino ostatnio zabiera nas na same niziny społeczne, do gangsterskich melin lub gdzieś w Bieszczady. A wspomnianych polskich komedii romantycznych czy seriali TVN staram się nie oglądać. W nich sterylny i trącący sztucznością odrealniony świat jest normą.
Już od pierwszych kadrów "Zachowaj spokój" jesteśmy zapraszani do Warszawy pełnej przepychu i luksusu. Nawet komisariat policji wygląda tak przytulnie, że aż mamy ochotę złożyć jakieś zeznania. Z kolei dzieciaki w szkole, która przypomina prywatny amerykański koledż, wyglądają jak influencerzy z popularnych ekip. No nie da się ich polubić, choćbym bardzo chciał.
Jednak to znów może być takie pierwsze wrażenie. Mieszkałem w Warszawie kilka lat, ale nigdy nie miałem wstępu do takiego świata, o którym śpiewał w swoim pierwszym hicie Mata. Żaden z moich kolegów z klasy nie miał też Chevroleta Camaro - nawet jeśli byłby pożyczony od ojca.
Przyjmuję jednak do wiadomości, że Warszawa ma różne oblicza i nie wszędzie wygląda, a "Zachowaj spokój" chciał mieć najwyraźniej vibe typowej teen dramy Netfliksa. Nikt też przecież z nas nie narzekał, że takie "Beverly Hills 902010" wygląda za ładnie, a okazuje się, że żeby je zobaczyć, nie trzeba lecieć za ocean. Szkoła pokazana w serialu gdzieś przecież istnieje naprawdę (dostrzegłem tabliczkę z ulicą Zamenhofa).
Gdzie mieszkają zwykli ludzie "Zachowaj spokój"? W apartamentowcu za co najmniej 20 tys. zł za metr.
Już wcześniej, przy "W głębi lasu", powieść Cobena była źle zaadaptowana kulturowo (mam na myśli plan czasowy z lat 90.). Teraz przesadzono z czymś innym. Z fajnością. Najbardziej w oczy rzuca się osiedle futurystycznych apartamentowców, w których mieszkają jedni z głównych bohaterów: inspektor ochrony przeciwpożarowej (Leszek Lichota) oraz fizjoterapeutka (Magdalena Boczarska).
Przecież każde małżeństwo z Warszawy stać na dom za 20 tys. zł za metr, a to i tak jedna z niższych ofert znalezionych w necie. Skąd to wiemy? Za scenografię posłużyło "kameralne" osiedle Fort Piłsudskiego na Mokotowie. Może gdyby zostało pokazane raz czy dwa, to aż tak by to raziło, ale mniej więcej 1/4 akcji jest umiejscowiona w tych okolicach.
W powyższym poście należy sprostować jedną informację. Bohater pracujący w warzywniaku, ale takim bardziej fancy, przy "Daily Spa", mieszka gdzie indziej, ale również w nowoczesnym blokowisku, w kilkupokojowym mieszkaniu. W komentarzach możemy też przeczytać ciekawą informację napisaną przez producenta serialowego hitu TVN-u, "Kasia i Tomek".
"O przepraszam, nic nowego. Wiele lat temu jak robiłem "Kasię i Tomka", to też mieszkali w mega wypasionym nowym osiedlu. Dlaczego? Bo za reklamę, nadawca nie płacił za wynajem. A jak chcesz, żeby bohaterowie mieszkali w ruderze, to za wszystko płacisz sam
- napisał Maciej Strzembosz.
I nie chodzi o to, że serial mnie w jakiś sposób dołuje. Nie tylko ja mogę sobie pomarzyć o takich szklanych domach. Takie odklejanie od rzeczywistości ma jednak ogromny wpływ na odbiór. Zachodzi ogromny dysonans, bo z jednej strony próbuje nam się wmówić, że bohaterowie "Zachowaj spokój" to zwykli ludzie - tacy jak my, więc powinniśmy się nimi przejmować, a z drugiej strony patrzymy na swoje mieszkanie i widzimy, że coś tutaj jest nie halo. Albo to my popełniliśmy błąd w swoim życiu, albo filmowcy we współpracy z Netfliksem. I przez to los zaginionych dzieciaków czy troski ich rodziców stają się dla nas obojętne.