Zbuntowani, ale nudni. Netflix zabił hit - ten serial miał potencjał ukoić serce fanów "Szkoły dla elity"
"Zbuntowani", reboot słynnej opery mydlanej z Meksyku, zawitał na Netfliksa. W tym serialu jest wszystko, co powinno zapewnić mu sukces - modna elitarna szkoła, złowieszcza tajna loża, grupa pięknych, młodych i utalentowanych indywidualistów a wszystko to przetykane występami muzycznymi, trójkątami miłosnymi i dramatami rodem z teen drama. Z tych apetycznych składników wyszedł jednak co najwyżej średnio strawny serialowy zakalec. Oto nasza recenzja serialu "Zbuntowani".
OCENA
"Zbuntowani" to grupa dzieciaków, która właśnie rozpoczyna swój pierwszy rok w Elite Way School. Wśród nich prym wiedzie Jana, gwiazdka mediów społecznościowych i jednego hitu, ubogi (w odróżnieniu od nieprzyzwoicie bogatych kolegów) stypendysta Esteban, religijna MJ, sławiący życie ulicy raper Dixon, niepokorna perkusistka Andi oraz arogancki, i irytujący, Luka. Wszyscy są piękni i mają wielki talent muzyczny. Zanim jednak mogą go jeszcze na dobre pokazać, w szkole dochodzi do szokujących wypadków.
Zbuntowani - recenzja serialu, który nie generuje nawet pół wolta napięcia
Oto w nocy do pokojów pierwszoroczniaków wpadają zamaskowane typki, które wywlekają dzieciaki do sali prób i w ramach przerażającego i okrutnego rytuału inicjacji każą im grać i śpiewać przed czujnym okiem smartfona. I o ile rozumiem, jaką pierwotną zgrozą ta idea napawałaby grupę filologów klasycznych czy studentów zarządzania, tak ręce mi jakoś nie drażą, a oddech nie jest urywany przerażeniem, gdy w ramach kocenia do muzykowania w sali prób zmusza się muzyków.
Dzieciaki zresztą też nie wyglądają na specjalnie przestraszone i szybko rozkręcają imprezę, grając tak, że nóżka chodzi nawet kocącym antagonistom z mrocznej Loży. Tą prostą scenką autorzy serialu nie tylko wprowadzają głównego antagonistę - tajemniczą Lożę - ale też skutecznie zabijają szansę na to, żeby widz do końca sezonu czuł jakiekolwiek napięcie. No bo serio, nasz przerażający przeciwnik to grupa dzieciaków, której najlepszym pomysłem na zastraszenie pierwszoroczniaków jest danie im możliwości wykazania się w tym, co robią najlepiej. To tak jakby w Harrym Potterze Malfoy próbował ośmieszyć Hermionę, publicznie odpytując ją z historii Hogwartu.
Na domiar złego, żeby "Zbuntowani" na pewno nie dostarczali nawet śladu gęsiej skórki na ciele, twórcy serialu postanowili sprawnie dorżnąć inne źródła napięcia - bitwę zespołów. Wygranie w organizowanym przez szkołę konkursie gwarantuje sukces na scenie muzycznej, co brzmi kusząc, szybko dowiadujemy się jednak, że konkurs jest organizowany co roku. Przez cały serial trudno więc poczuć, że gra toczy się o wysoką stawkę - pierwszoklasiści spokojnie mogą do konkursu podejść za rok, a zemsta na "groźnej" loży ma niewiele sensu i większość czasu pachnie prywatną zemstą głównej bohaterki. Nawet jej koledzy długo nie są przekonani, że warto w się w nią bawić.
Zbuntowani - opinia o reboocie meksykańskiego hitu
Brak napięcia to nie jedyny problem serialu. Twórcy stworzyli 6 postaci, które miałyby szasnę być ciekawe, gdyby tylko dostały więcej czasu ekranowego. Szczególnie żal mi tego rozwiązania, bo postaci z tła wydają się ciekawsze niż pierwszoplanowa gwiazdka, irytujący bogacz i bardzo mroczny i tajemniczy dzieciak - Dixona, MJ i Andi autentycznie da się lubić, egoistycznej Jany, nie jestem w stanie. Co gorsza, w imię pchania tej historii na przód w określonym kierunku twórcy przymykają oko na logikę lub minimum psychologicznego prawdopodobieństwa tak często, że odruchowo w napisach końcowych szukałam nazwiska Lauren Hissrich.
Zbuntowani próbują wygrać na sentymencie za szalenie popularnym serialem sprzed lat. Rebelde (który swoją drogą był remakiem argentyńskiego Rebelde Way) to reboot hitu meksykańskiej telewizji z lat 2004-2006. Nawiązań do niego jest w produkcji Netfliksa cała masa - od wystawki w szkole upamiętniającej sukces dzieciaków z początku lat 2000, przez rodziców wyjętych z kart scenariusza po dyrektorkę szkoły, która była jedną z bohaterek serialu. Meksykańska opera mydlana osiągnęła taki sukces, że zespół, który narodził się na bazie serialu, zyskał ogromną popularność, a jego piosenki nuciły nie tylko meksykańskie nastolatki. Niestety matka to nie wszystko, a magii ekranu, nawet małego, nie da się wskrzesić scenografią i kilkoma easter eggami.
Serial "Zbuntowani" zobaczysz na Netflix Polska.