REKLAMA

Ten horror was wessie. Są wampiry, jest krwawa zabawa

W zeszłorocznym "Hrabim" wampir ledwo dyszał nawet jako metafora. Gdy jego figura próbowała straszyć w "Demeter: Przebudzenie zła", to bardziej nudziła. Być może Robert Eggers zmrozi nam nią krew w żyłach w nadchodzącym "Nosferatu", ale na razie czas rozsiąść się wygodnie w kinowych fotelu. "Abigail" zaprasza do wspólnej zabawy.

agigail horror recenzja co obejrzeć
REKLAMA

We współczesnym kinie grozy nikt nie bawi się tak dobrze, jak chłopaki z Radio Silence. Po dwóch ostatnich dotychczas częściach "Krzyku" stali się specami od reanimacji wysłużonych klisz i tropów gatunkowych. Natomiast w "Abigail" dają wampirom porządną dawkę adrenaliny. Jeśli można się do czegoś w ich filmie przyczepić, to tylko do materiałów promocyjnych, które zdradzają koncepcję produkcji. Przez pierwszą godzinę bohaterowie odkrywają bowiem to, co już dobrze wiemy z trailerów. Niemniej o żadnej nudzie nie ma mowy.

Scenarzyści Guy Busick i Stephen Shields mieszają tu ze sobą konwencje horroru i caper films. Zaczynają od tej drugiej, bo oto grupa przestępców włamuje się do bogatego domu, aby porwać 12-letnią balerinę. Nie do końca wszystko idzie zgodnie z planem, ale wraz z tytułową Abigail udaje im się uciec. "Trudniejsza część zadania za wami" – słyszą od swojego zleceniodawcy. Teraz muszą tylko pilnować dziewczynki przez dobę, aż jej ojciec zapłaci okup. Proste? Nie do końca. Bardzo szybko jeden z nich traci głowę. Dosłownie. Jakby został rozszarpany przez dzikie zwierzę. Położona na odludziu posiadłość staje się śmiertelną pułapką.

REKLAMA

Abigail - recenzja horroru

Dziewczynka zdradza, że jej ojciec jest wpływowym mafiozem. Bohaterowie opowiadają sobie o nim historię, drżą ze strachu przed konsekwencjami, więc nastawienie ich przeciwko sobie okazuje się dla 12-latki dziecięcą igraszką. Stojący za kamerą Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillet siłę pierwszej części filmu opierają na paranoicznej atmosferze. Przecież nie na postaciach, które, jako klisze, najlepiej sprawdzają się w roli mięsa armatniego. Na szczęście Abigail, jak sama zresztą mówi, lubi bawić się jedzeniem. Kiedy więc na jaw wychodzi jej krwiopijcza tożsamość, karuzela horrorowych atrakcji rozkręca się na dobre.

Abigail - horror - recenzja

Niech was więc nie zwiedzie dziecięca uroda Abigail. To 12-latka z kilkusetletnim doświadczeniem. Kły ma ostre jak brzytwy i chętnie z nich korzysta, aby twórcy mogli nas oblewać hektolitrami sztucznej krwi. Bettinelli-Olpin i Gillet z gracją baletmistrzów poruszają się między wytartymi tropami wampirzych horrorów, chętnie skręcając w stronę czarnej komedii. Dlatego stare triki na dziewczynkę nie działają. Czosnek to ona obliże, osinowy kołek wbije twardemu gliniarzowi w kolano, a krzyżyk to może powbijać w rozrośniętą klatę osiłka niczym szpilki w poduszeczkę.

Druga część filmu napakowana jest pełnokrwistą akcją. Można poczuć lekki żal do twórców, bo, skoro tytułowa bohaterka jest już tą baleriną, to powinni pokusić się o baletowe szaleństwo choreograficzne w stylu "Johna Wicka". Nawet się do niego nie zbliżają, ale przestaje to przeszkadzać, kiedy dostajemy sceny w stylu odrastania spalonej ręki. Toż to istne gore! "Renfield" mocniej i bardziej robił co prawda wszystko to, co robi "Abigail", ale bez takiej klasy. Bettinelli-Olpin i Gillet nie próbują być w żaden sposób odkrywczy. Ba, być może nawet się powtarzają, bo od skojarzeń z ich "Grą w pochowanego" trudno się opędzić. Mimo wszystko reżyserom udaje się dostarczyć nam stylowego kina rozrywkowego. Z flakami na wierzchu - dosłownie i w przenośni.

Bettinelli-Olpin i Gillet nie szukają nawet drugiego dna swej opowieści. Abigail popada w melancholię, kiedy opowiada o braku miłości ze strony ojca, a główna bohaterka Joey co chwilę wspomina o swej tęsknocie za porzuconym synem. Wiecie już pewnie, jakie emocje muszą przepracować i o czym na poziomie znaczeniowym jest ten film. Może być płytko, ale musi być odjechanie - oto w skrócie całe ambicje produkcji. Dan Stevens pomaga tytułowi spełnić postawione przed sobą cele. Aktor wielokrotnie przecież uwodził już widzów, obdarowując gatunkowe klisze swoją charyzmą. Tym razem sprawdza się jednak w roli bardziej powściągliwej niż zazwyczaj. Wciela się w byłego detektywa Franka, twardziela. I, jak się okazuje, pomrukami potrafi przekazać więcej niż Henry Cavill w "Wiedźminie".

Więcej o horrorach poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA

Bettinelli-Olpin i Gillet nie biorą jeńców, a gatunkowymi piruetami zapewniają poczucie świeżości. Dzięki temu mamy do czynienia z filmem, który uwodzi swoim bezpardonowym podejściem. Jest zadziorny, bezczelny i odważny. Nie marnuje przy tym ani krzty swojego potencjału. "Abigail" wysysa go praktycznie do ostatniej kropli.

"Abigail" już w kinach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA