REKLAMA

Czekacie na kontynuację "Squid Game"? Jest coś, co może wam się spodobać

Jeśli miałabym porównać nowy serial Netfliksa do innego tytułu, powiedziałabym, że to po prostu "Squid Game" osadzony w konwencji romansu. Sam zamysł produkcji jest świetny. I choć wkradło się do niej kilka przemaglowanych już motywów typowych dla romantycznych tytułów, to "Bitwa singielek" potrafi w pewnych momentach zaskoczyć interesującym twistem. A to sprawia, że ten nietypowy serial chce się po prostu oglądać dalej.

bitwa singielek recenzja netflix
REKLAMA

"Bitwa singielek" wpadła do serwisu Netflix, jakżeby inaczej, 15 lutego, czyli w dniu singla. Na początku należy zaznaczyć, że nie jest to typowy serial romantyczny, o nie. To obraz prawdziwej walki o mężczyzn, których na świecie nie ostało się zbyt wiele, wskutek czego zostają odizolowani od świata kobiet. Doprowadziła do tego pandemia, która wybuchła w 1974 r. i miała wpływ na całą populację, powodując spadek liczby mężczyzn - niemal wszystkie ciężarne kobiety rodziły tylko córki. W wyniku tego w 2004 r. rząd postanowił objąć pozostałych 314 przedstawicieli męskiego gatunku rządową ochroną, umieszczając ich na Farmie. Kiedy osiągają oni odpowiedni wiek, by się ożenić, władze ułatwiają im znalezienie partnerki w ramach programu "Ready, Set, Love".

W wyścigu o wymarzonego partnera biorą udział oczywiście mieszkanki Miasta, pragnące zdobyć tego jedynego. Nie będzie to jednak proste, ponieważ najpierw będą musiały przejść przez szereg eliminacji, aby wygrać to, czego pragną najbardziej.

REKLAMA

Bitwa singielek - recenzja serialu serwisu Netflix

Jedną z kobiet, które biorą udział w konkursie, jest Day (Kemisara Paladesh), pracowniczka sklepu, która nie jest zbytnio zainteresowana całym przedsięwzięciem... w przeciwieństwie do jej młodszej siostry May, która jest największą fanką Sona (Pongtiwat Tangwancharoen), jednego z męskich uczestników reality show. Dziewczynka w tajemnicy przed siostrą postanawia zawalczyć o to, by Day dostała się do programu, wysyłając kody z nakrętek od mleka. Kiedy okazuje się, że kobieta jest jedną ze zwyciężczyń loterii, bierze udział w "Ready, Set, Love", gdzie musi poprawnie rozwiązać zadania organizatorów konkursu. I choć początkowo Day nie wykazuje chęci, by uczestniczyć w reality show, później zdaje sobie sprawę, że może wygrać coś więcej, niż tylko potencjalnego partnera.

Netflix: zwiastun serialu "Bitwa singielek"

Nietypowa konwencja serialu, niemal komiksowe ujęcia i nieco przerysowane postaci mogą sprawić, że nie każdemu "Bitwa singielek" przypadnie do gustu. Główna bohaterka jest rzeczywiście nieco męcząca, gdy wyolbrzymia swoje emocje i zachowania, natomiast wpisuje się to niejako w konwencję produkcji, dlatego w jakimś stopniu można jej to wybaczyć. Twórcy zdecydowali się także wykorzystać kilka motywów, które są typowe dla produkcji romantycznych (nawet bohaterka serialu dywaguje na temat tego, dlaczego według rządu tylko miłość miedzy mężczyzną a kobietą ma prawo bytu). To jednak tylko dwie główne wady, które można w tym serialu wyodrębnić, natomiast zdecydowana większość elementów działa na jego korzyść.

Przede wszystkim - pomysł na fabułę.

Twórcy klarownie wyjaśnili, dlaczego właściwie powstała Farma, co spowodowało spadek urodzeń mężczyzn i czym w zasadzie jest program "Ready, Set, Love". Trochę to dotyka esencji "Czarnego lustra" przez dystopijny motyw, a trochę uwielbianego przez widzów Netfliksa "Squid Game" za sprawą wielu konkurencji, w których uczestniczki są po kolei eliminowane (choć nie tak drastycznie, jak w koreańskim pierwowzorze). Podobnie jak w "Squid Game" akcja produkcji osadzona jest we współczesności (w 2024 r.), jednak można dostrzec kilka elementów, które oddają futurystyczny klimat.

Wspomniałam wcześniej o wykorzystaniu typowych dla komedii romantycznych zabiegów - choć w produkcji jest ich całkiem sporo, to twórcy nie poszli na łatwiznę i zaplanowali kilka niespodziewanych zwrotów akcji, które zachęcają, aby "Bitwę singielek" oglądać dalej. Ma to związek nie tylko bezpośrednio z udziałem Day w wyścigu o miłość, ale również z jej przeszłością, która z pewnością będzie miała wpływ na losy głównych bohaterów.

Fabuła nie skupia się jednak tylko na Sonie i Day, ale zwraca uwagę również na poboczne wątki, takie jak choroba młodszej siostry, udział jej przyjaciółki w programie "od kuchni", a także zamiary twórczyni programu, która ma nie do końca dobre intencje. Sporo jest tego typu elementów, które potrafią przyciągnąć uwagę widza. I choć z początku nie byłam przekonana, to muszę przyznać, że "Bitwa singielek" to interesujący serial, który, choć nie jawi się jako coś nowatorskiego, łączy wiele różnych zabiegów, co sprawia, że z każdą minutą ciekawość wciąż wzrasta. To poprawna produkcja, na którą warto rzucić okiem - niewykluczone, że wciągnie was równie mocno jak hitowy "Squid Game".

REKLAMA

O produkcjach serwisu Netflix przeczytasz na łamach Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA