Czy jakiś film zapadł wam w pamięć z powodu kwestii dialogowej? Reżyserowi "Diuny" nie. Dla Denisa Villeneuve'a kino to przede wszystkim obraz. "Obraz i dźwięk". Współczesne produkcje są dla niego za bardzo przegadane.
W czym tkwi moc "Diuny" Denisa Villeneuve'a? To wysmakowane filmowe widowisko, w którym kolejne monumentalne obrazy i niemniej monumentalna muzyka wbijają widzów w fotel. Tak było w przypadku pierwszej części. Przedpremierowe recenzje wskazują, że nie inaczej dzieje się w przypadku drugiej odsłony adaptacji prozy Franka Herberta, która już za chwilę trafi na ekrany kin.
W ramach promocji "Diuny 2" reżyser opowiedział niedawno, za czym we współczesnym kinie nie przepada. Twierdzi, że w filmach jest dzisiaj za dużo słów. Z czego to wynika? Denis Villeneuve ma oczywiście swoją teorię na ten temat i jasno wskazuje winnego takiego stanu rzeczy. Jest nim inne popularne medium.
Więcej o "Diunie 2" poczytasz na Spider's Web:
Diuna 2 - reżyser o współczesnym kinie
W rozmowie z The Times Denis Villeneuve o fiksację Hollywood na punkcie dialogów wprost oskarża telewizję. Jak mówi, to właśnie ona zepsuła kino:
Szczerze mówiąc, nienawidzę dialogów. Dialogi są dla teatru i telewizji. Nie zapamiętuję filmów z powodu dobrej kwestii, zapamiętuję filmy z powodu mocnych obrazów. Dialogi w ogóle mnie nie interesują. Czysty obraz i dźwięk, to jest moc kina. Jest to jednak coś, co nie jest oczywiste, kiedy dzisiaj oglądasz filmy. Telewizja zepsuła filmy.
W idealnym świecie zrobiłbym spełniony film, który nie wydaje się eksperymentem, ale nie ma w nim żadnego słowa. Ludzie opuszczaliby kino i mówili: "zaraz, tam nie było dialogów?". Ale nie czuliby ich braku.
Chociaż są rzadkością, co jakiś czas filmy bez dialogów się pojawiają. Starsi widzowie mogą pamiętać "Walkę o ogień". Na myśl nasuwa się też "Wielka cisza". Z nowszych produkcji warto natomiast wymienić horror "Nie ocali cię nikt", animację "Pies i robot" czy zrealizowany przez Johna Woo akcyjniak "Wśród nocnej ciszy".