REKLAMA

"Dziewięcioro nieznajomych" - dla tego serialu musisz zapłacić za Amazon Prime Video

"Dziewięcioro nieznajomych" to serial, który polscy widzowie mogą obejrzeć na Amazon Prime Video. Produkcja Davida E. Kelleya powstała na podstawie książki Liane Moriarty i spodoba się fanom "Wielkich kłamstewek".

dziewięcioro nieznajomych opinie serial
REKLAMA

Premiera serialu "Dziewięcioro nieznajomych" nie odbiła się szerokim echem w polskim internecie, co z jednej strony jest dość naturalne, a z drugiej strony trochę smuci i dziwi. Naturalne, bowiem Amazon Prime Video to usługa przez Polaków traktowana dość po macoszemu. Gdyby takie "Nine Perfect Strangers" pojawiło się na Netfliksie z pewnością znalazłoby się szybko i zasadnie wśród najpopularniejszych tytułów serwisu. I właśnie dlatego brak zainteresowania produkcją nieco rozczarowuje.

"Dziewięcioro nieznajomych" to serial z gwiazdorską obsadą i - co znaczące - Nicole Kidman w roli głównej. A przy tym stworzony przez Davida E. Kelleya, ojca "Wielkich kłamstewek", które podbiły serca widzów na całym świecie. To także produkcja, podobnie jak "Wielkie kłamstewka", powstała na bazie powieści, przywołanej już, Liane Moriarty. Idąc tym tropem, można spodziewać się mięsistej opowieści, prowokującej publiczność do zadawania pytań o naturę człowieka, słuszność podejmowanych decyzji i skonfrontowania ich z własnymi doświadczeniami czy prognozami na temat swoich zachowań. I tak jest w istocie - "Dziewięcioro nieznajomych" to kawał dobrej historii, nieco różniącej się od oryginału (o tym za chwilę), o bólu, stracie, próbie porozumienia i odnalezienia siebie. Brzmi jak banał? Jeśli dodacie do tego sekciarski klimat i LSD, z pewnością jest już ciekawiej i bardziej kolorowo.

REKLAMA
Dziewięcioro nieznajomych – opinie o serialu

Dziewięcioro nieznajomych – recenzja serialu

Już sama czołówka serialu, przywodząca na myśl lata 60., 70., a więc czasy "dzieci-kwiatów", sugeruje pewną niedosłowność i wprowadza w narkotyczny klimat. Słyszymy w piosence: "You have a strange effect on me and I like it". To zdanie jest dobrym podsumowaniem całej serii, której akcja rozgrywa się w niezwykłym i przepięknym obiekcie, zwanym Tranquillum. Tranquillum - co ciekawe, ten hotel można odwiedzić naprawdę i w rzeczywistości nazywa się Soma Byron Bay - to miejsce, które ma uleczyć twoją duszę. Nie chodzi tu bowiem tylko o odnowę biologiczną, ale pracę nad świadomością i podświadomością, przepracowanie traum.

Tym dziwnym przybytkiem, który na pozór wygląda jak zwykłe luksusowe SPA, kieruje Masza (w tej roli Nicole Kidman), przywodząca na myśl eteryczną elfkę, nimfę. Jej cera jest porcelanowa, włosy białe, tak jak suknie, które przywdziewa. Charakteryzuje ją spokój, jest uduchowiona i jakby nie z tego świata. Sposób jej zachowania sugeruje, jakby trwała (tak, to najlepsze określenie) gdzieś pomiędzy jawą a snem. Z jednej strony jest racjonalna, twardo stąpa po ziemi, ma silne, niezachwiane wartości. Z drugiej zaś strony, wydaje się tak krucha, odrealniona i nierzeczywista, że mogłaby rozpłynąć się w powietrzu, gdybyśmy tylko na dłużej zamknęli powieki. Otwierając je ponownie, mielibyśmy poczucie, że tylko nam się przywidziała, bo ktoś taki nie może istnieć naprawdę.

Muzyka z "Nine Perfect Strangers" – czołówka

Do Tranquillum przybywa tytułowych dziewięcioro nieznajomych. To oni będą tworzyć historię, która w ciągu kilku dni rozegra się na naszych oczach. Mamy:

  • Francis (Melissa McCarthy), pisarkę romansów, która została oszukana przez mężczyznę i jej kariera wisi na włosku
  • Larsa (Luke Evans), homoseksualistę, który właśnie zakończył związek i wciąż "boryka się" z własną orientacją seksualną,
  • Jessikę (Samara Weaving) i Bena (Melvin Gregg), młode małżeństwo, które przechodzi właśnie kryzys,
  • Napoleona (Michael Shannon), Heather (Asher Keddie) i Zoe (Grace Van Patten), rodzinę zmagającą się z traumą,
  • Carmel (Regina Hall), która wciąż nie umie poradzić sobie po rozwodzie i ma problem z poczuciem własnej wartości,
  • Tony'ego (Bobby Cannavale), na pozór mającego wszystko gdzieś, a tak naprawdę mężczyznę, który ma problemy w relacjach i jest uzależniony od leków.

Ta dziewiątka przyjechała do Tranquillum, by odpocząć, wyciszyć się, poprawić swoje życie. Nie wiedzą jednak jeszcze, że w dniu, w którym przekroczyli progi tego miejsca, oddali się całkowicie pod opiekę Maszy. A jej metody są ryzykowne. Dziwne. Niepokojące. Tak jak ona sama. I cały serial "Dziewięcioro nieznajomych".

Początkowo wydaje nam się, że ta opowieść będzie dużo lżejsza, ma pewien wakacyjny klimat z racji pięknego otoczenia, swobody właściwej dla wolnego czasu, urlopu. Z "Nine Perfect Strangers" jest trochę jak z "Białym Lotosem" od HBO – w pierwszej chwili wydaje ci się, że będzie inaczej, mniej dusznie, śmieszniej, ale potem, kiedy serial nabiera rozpędu, orientujesz się, że gra toczy się tu o większą stawkę. Jest w tych serialach coś podobnego – w obu produkcjach obserwujemy grupę osób, która przybywa do jednego miejsca i albo już wiemy, że coś złego się pomiędzy nimi wydarzy, albo szybko staje się to jasne. Jednak "Dziewięcioro nieznajomych" uderza w inne tony niż "Biały Lotos", który jest bardziej satyrą na współczesne bogate elity, niż podróżą w głąb ludzkiej psychiki, mimo że obie produkcje z twych dwóch motywów biorą coś dla siebie.

REKLAMA

"Dziewięcioro nieznajomych" bywa nieprzyjemne, ciężkie, traumatyczne, bolesne. Im dłużej trwa turnus w Tranquillum, tym bardziej przekonujemy się, że to nie jest tylko wakacyjny wyjazd, także i dla nas. Tak jak bohaterowie coraz bardziej zagłębiają się w siebie, tak i my coraz mocniej przeżywamy, bardziej docieramy do własnych emocji. Oni mają swoją psylocybinę i traumy, a my, cóż, mamy ich.

Serial "Nine Perfect Strangers", poza tym, że jest po prostu bardzo dobry i jest jedną z wakacyjnych nowości, które zdecydowanie trzeba nadrobić (tak jak i wspomniany już "Biały Lotos"), jest też bardzo przyzwoitą adaptacją. Część elementów została zmieniona z dość błahych powodów – serial zdecydowanie jest przystępniejszy, kiedy nasze postaci mogą ze sobą rozmawiać - jedną z zasad literackiego Tranquillum była konieczność milczenia - ale to detale. Jest też parę zmian w życiorysie Maszy, ale takich, które tutaj są zrozumiałe i tworzą z resztą opowieści spójną całość.

"Dziewięcioro nieznajomych" to serial wytrawny, do oglądania raczej powolnego niż do seryjnego wrzucenia na ruszt wszystkich odcinków. Wyzwala pewien niepokój, czasem strach, ale i poczucie jedności z drugim człowiekiem. Nawet tym nieznajomym. A może nawet bardziej?

Nine Perfect Strangers obejrzysz na Amazon Prime Video.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA