"Hawkeye" to najnowszy serial Disney+ o tytułowym członku formacji Avengers i jego świeżo upieczonej protegowanej, która również popyla po Nowym Jorku z łukiem w łapie. Pierwsze dwa odcinki oglądałem z nieskrywaną przyjemnością - spełniły moje oczekiwania z nawiązką.
OCENA

Ze zdumieniem odkryłem, że "Hawkeye" zaczyna się podobnie do "Czarnej Wdowy". Najpierw otrzymujemy krótki flashback z dzieciństwa tytułowej postaci, a potem przeskakujemy do czasów współczesnych, podczas gdy całe "origin story" rozgrywa się na przestrzeni stylowego intro. Różnica między tymi produkcjami jest jednak taka, że w nowym serialu to nie współzałożyciel Avengersów jest w centrum uwagi.

Ta druga Hawkeye
Od dawna wiedzieliśmy, że wzorem komiksów w "Hawkeye'u" pojawi się… dwójka Hawkeye'ów. Jeremy Renner powrócił co prawda do roli Clinta Bartona, ale towarzyszy mu teraz młoda Kate Bishop, w którą wciela się Hailee Steinfeld (co okazało się nomen omen castingowym strzałem w dziesiątkę!). Na wstępie oglądamy z jej perspektywy Bitwę o Nowy Jork z filmu "Avengers".
To było odświeżające doświadczenie - zwykle walki superbohaterów obserwujemy z perspektywy herosów, a walące się wieżowce są tylko efektownym tłem. Teraz mieliśmy szansę spojrzeć na tę bitwę z perspektywy tych zwykłych (i nie na żarty przerażonych) ludzi. Niby nic odkrywczego, a jednak pokazanie dziecka patrzącego na kosmitów przez wyrwę w ścianie mieszkania działa na wyobraźnię.

Pomimo traumatycznych przeżyć mała Kate odkrywa w sobie pasję - po tym jak zobaczyła Clinta Bartona w akcji, idzie w jego ślady; na pogrzebie ojca prosi matkę o łuk i strzały, co nadaje kierunek całemu jej życiu. W czasach współczesnych jest już wysportowaną dorosłą kobietą, która zdobywa wszelkie nagrody za strzelanie z łuku i… co chwila pakuje się w kłopoty.
"Hawkeye" zgrabnie wyjaśnia, dlaczego Kate Bishop ma zadatki na superbohaterkę.
Bishop dobrze radzi sobie pod presją nie bez powodu. Gdy podczas nielegalnej aukcji (zorganizowanej w trakcie imprezy charytatywnej wydawanej przez m.in. matkę Kate) pojawiają się gangsterzy poszukujący jakiegoś MacGuffina, kobieta szybko bierze sprawy w swoje ręce, co stawia ją na kursie kolizyjnym z jej idolem, czyli Clintem Bartonem.

Niezwykle podoba mi się to przyziemne spojrzenie na Marvel Cinematic Universe, z jakim mamy do czynienia w serialu "Hawkeye". Oczywiście niewykluczone, że ta impreza jeszcze się rozkręci, ale jak na razie nie ma tutaj mowy o ratowaniu świata. Dzięki temu dużo łatwiej jest się nam identyfikować z bohaterami, czego w produkcjach z cyklu MCU trochę ostatnio brakuje.
Clint Barton może i jest członkiem Avengersów, ale to przecież zwykły facet z łukiem i… aparatem słuchowym (co jest fajnym akcentem, bo informację o tym, że Hawkeye ma problemy ze słuchem, do tej pory w filmach pomijano). Kate Bishop to również tylko i aż wysportowany człowiek. Rzucenie naprzeciw takim bohaterom jakiegoś kolejnego pradawnego demona albo nowej rasy kosmitów to byłby typowy overkill.

Hawkeye'e biją się więc z… dresiarzami (bo przetłumaczono Tracksuit Mafię).
Gdzieś w tle majaczy przy tym jakiś spisek bogaczy z półświatka, ale i tak jest kameralnie. Na pierwszej linii mamy zwykłych rzezimieszków z Tomasem, czyli postacią Piotra Adamczyka na czele (nazwisko polskiego aktora trafiło nawet do sekwencji otwierającej poszczególne odcinki, przy czym występ Polaka w "Hawkeye'u", w tym swojskie "Kazi, Spierdalamy", oceniamy w osobnym materiale).
Cieszy przy tym, że Disney+ udostępnił na start aż dwa odcinki "Hawkeye'a", gdyż pierwszy to takie typowe zawiązanie akcji, a Clint spotyka Kate dopiero pod sam jego koniec. Dziewczyna jest przy tym typową fangirl, z którą bez problemu mogą utożsamiać się widzowie. Facet, którego od rodziny odciągnął kostium Ronina dostrzeżony kątem oka w wiadomościach, nie bardzo wie, co z tym fantem zrobić.

Na szczęście scenarzysta tej sześcioodcinkowej miniserii Disneya najwyraźniej wiedział, jak poprowadzić tę historię dalej. Pierwsze dwa epizody pozbawione są dłużyzn i nie mają za dziur w fabule. Akcja gna na złamanie karku, a pomiędzy głównymi bohaterami mamy masę chemii, dzięki czemu "Hawkeye" zapowiada się na bardzo przyjemny i rozciągnięty na sześć godzin świąteczny buddy movie.