To nie jest film dla fanów "365 dni", bo jest... dobry. Świetna nowość od Netfliksa
"Kochanek Lady Chatterley" jest już dostępny na platformie Netflix. To dramat, od którego zrobi wam się gorąco. Główni bohaterowie bezwstydnie paradują na ekranie bez ubrań, ale nie spodziewajcie się rozrywki w stylu "365 dni". Reżyserka ma bowiem widzom coś do przekazania i robi to, przebierając artystyczne ambicje w gatunkową lekkość.
Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.
"To historia miłosna" - mówi wprost jednak z bohaterek "Kochanka Lady Chatterley". Z prawdą się nie mija. Już sam tytuł, podobnie zresztą jak opis fabuły wydają się żywcem wyjęte z jakiegoś Harlequina. Mówiąc w skrócie, jest to bowiem opowieść o kobiecie, której nie układa się w małżeństwie. Mąż wrócił sparaliżowany z frontu I wojny światowej i nie okazuje jej ani krzty zainteresowania. Bohaterka znajduje więc pocieszenie w ramionach przystojnego gajowego.
Rzecz rozgrywa się w brytyjskich wyższych sferach. Connie jest córką artysty, ale jej mąż Sir Clifford to już arystokracja. W przeciwieństwie do niego główna bohaterka w poważaniu ma wszelkie społeczne konwenanse. To ona bowiem inicjuje wspomniany romans z Oliverem. Sposób poruszania wątków emancypacyjnych może więc nasuwać skojarzenia z twórczością Jane Austen. Tylko zostały przefiltrowane przez wyobraźnię Blanki Lipińskiej.
Kochanek Lady Chatterley - recenzja filmu dostępnego na Netflix
"Skandalizująca", "obsceniczna" - takich określeń używano w stosunku do literackiego oryginału nowego filmu dostępnego na platformie Netflix. To ostatnia powieść D.H. Lawrence'a. "Kochanek Lady Chatterley" z miejsca został zakazany w kilku krajach, a w samej Wielkiej Brytanii książkę wydano dopiero w latach 60., czyli ponad 30 lat po jej światowej premierze. Nie trzeba dodawać, że w ojczyźnie angielskiego pisarza z miejsca stała się hitem.
"Kochanek Lady Chatterley" wielokrotnie był już przenoszony na ekran - tak wielki, jak i mały. Oczywiście, z różnym skutkiem. Reżyserką najnowszej adaptacji powieści jest Laure de Clermont-Tonnerre, która postanowiła oddać oryginałowi sprawiedliwość. Nie pozwala więc, aby sceny cielesnych zbliżeń, przysłoniły, to co w jego fabule było najważniejsze.
"Kochanek Lady Chatterley" w żadnym wypadku nie jest filmem wstydliwym. Connie i Oliver często i chętnie oddają się cielesnym rozkoszom i paradują sobie bez ubrań. Oglądając ich poczynania Laura i Massimo z "365 dni" mogliby się zaczerwienić. Seks nie zostaje tu jednak sprowadzony do ostrego rżnięcia. Kluczowy jest moment, w którym bohaterowie tańczą nago w deszczu. Wtedy bowiem do widzów najdosadniej dociera, że te wszystkie ekscesy są metaforą wolności. Radość nie wynika tu z samych zbliżeń, tylko odrzucenia narzucanych przez społeczeństwo barier. Błędem byłoby więc zaszufladkowanie produkcji jako filmu pornograficznego, w dodatku takiego skierowanego do gospodyń domowych.
Clermont-Tonnerre głównym tematem swojego filmu czyni hipokryzję klasy wyższej. Już na samym początku Connie i Clifford pozują do zdjęcia ślubnego na tle zapierającego dech w piersiach pejzażu. Kamera oddala się i nagle widzimy, że to tylko ścianka widokowa. W miarę rozwoju akcji, mąż protagonistki pod pozorem opieki, eksploatuje robotników. W dodatku on sam pcha ją w ramiona innego, bo chciałby dziedzica. Jest gotów wychowywać dziecko obcego mężczyzny, ale tylko jeśli będzie on właściwie urodzony. Nie jest więc zadowolony, kiedy docierają do niego pogłoski o zażyłości Lady Chatterley z gajowym.
Kochanek Lady Chatterley - ten film was rozpali
W "Kochanku Lady Chatterley" pierwsze skrzypce grają wątki społeczne. Reżyserka mnoży kolejne interesujące ją kwestie (a jest ich naprawdę sporo) i dosadnie je puentuje. Ten film to zjadliwa satyra na klasizm. Dlatego nieraz się uśmiechniecie, gdy zobaczycie, jak nieporadny okazuje się Sir Clifford. Podejmowane tematy zgrabnie zostają więc ujęte w wykorzystywaną konwencję gatunkową. Aby usprawiedliwić mniej lub bardziej niewiarygodne, acz obowiązkowe punkty fabularne, reżyserka korzysta z licznych zabiegów dystansujących.
Niech was nie zmyli bajkowy wymiar filmu, nadawany poprzez skąpanie przedstawianych wydarzeń w miękkim świetle. Fabuła jest odrealniana, ale nie zmniejsza to wydźwięku emocjonalnego produkcji. Jest to zasługa wyśmienitej gry aktorskiej. Na ekranie szczególnie błyszczą Emma Corrin i Jack O'Connell w głównych rolach. Kiedy razem znajdują się w kadrze, nie muszą być rozebrani, abyśmy poczuli gorąc. Chemia między Connie i Oliverem staje się wręcz namacalna. Z produkcji bije więc prawdziwy ogień, a gdy kamera jest blisko ich twarzy, robi się wręcz duszno.
Dzieła dopełnia muzyka, która nigdy nie wychodzi przed szereg. Ona nie jest życzeniowa. Zamiast sugerować nam, co mamy czuć patrząc na ekran, pozwala, aby wszystkie przedstawiane wydarzenia odpowiednio wybrzmiały. Dlatego "Kochanek Lady Chatterley" staje się filmem bardzo sensualny. Można się w nim zachłysnąć zapachem mokrej od deszczu trawy, czy też ogrzać przy kominku w ciasnej chacie. W ten sposób subtelnie wdziera się pod skórę widza i nie chce go opuścić jeszcze długo po seansie.
Film "Kochanek Lady Chatterley" obejrzycie na platformie Netflix.