Segregacja, hejt i trudne wybory. Zapytaliśmy muzyków o koncertowanie w cieniu pandemii
Wreszcie się doczekaliśmy powrotu koncertów, ale nie wszystko jest takie jak dawniej. Organizatorzy są obwarowani pandemicznymi przepisami, poruszanie tematu szczepionek jest jak rozmawianie o polityce przy świątecznym stole, a najgorzej w tej układance mają chyba sami muzycy. Grać czy nie grać? To niezwykle trudne pytanie, o które zadaliśmy artystom.

Postawmy się na chwilę w roli muzyków. Wiem, że nie będzie to łatwe bez gitary, groupies i krzty talentu, ale chociaż spróbujmy. Przez rok żyli odcięci od swojej głównej siły napędowej, czyli spotkań na żywo z fanami. Koncerty online to nie to samo i nigdy nie będzie inaczej, nawet z hologramami lub VR. Teraz kiedy mogą dla nas grać, mają rozterki moralne. Czy ważniejsza jest ich pasja/pieniądz (niepotrzebne skreślić), zdrowie uczestników czy opinia innych?
Jeśli zagrają dla wszystkich, mogą przecież narazić ludzi pod sceną na zakażenie. Kto chce mieć na sumieniu stworzenie bomby biologicznej? Jeśli zagrają tylko dla zaszczepionych, będą wyzywani od faszystów, bo przecież gwiazdy Dawida noszone przez Żydów w czasie II WŚ to dokładnie tym samo, co brak kodu QR z zaświadczeniem o przyjęciu dawki. Jeśli odmówią, to może nikt ich nie oskarży o segregację, ale i pozbawią się tak upragnionego kontaktu z publiką.
Stąd właśnie Kult napisał słynne oświadczenie sprzeciwiające się „apartheidowi”. Nie chcieli dzielić, lecz łączyć, ale zrobili wręcz na odwrót. Za ciosem poszedł też raper Włodi.

Koncerty tylko dla zaszczepionych wynikają z rządowych limitów, a nie widzimisię organizatorów.
Posty wspomnianych muzyków miały związek z Fest Festiwalem w Chorzowie, którego organizatorzy wyszli przed szereg i ogłosili, że będzie tylko dla zaszczepionych (jest plan, by wystarczyła przynajmniej jedna dawka). Czy robią to tylko dlatego, że traktują koronasceptyków jako klientów drugiej kategorii? Może i tak po trochu jest, ale głównie chodzi o z góry narzucone rządowe limity.
Włodarze Festa postanowili nie robić więc castingu na antyszczepionkowców, tylko postawili wszystko na jedną kartę. Podobnie zrobił Jurek Owsiak, który organizuje biedniejszą wersję Pol'and'Rock – zamiast w Kostrzynie nad Odrą w tym roku impreza odbędzie się na lotnisku Makowice-Płoty (woj. zachodniopomorskie). Maksymalnie wejdzie na nią 20 tysięcy zaszczepionych osób. Przygotowania jednak zaczęły się jeszcze przed wprowadzeniem nowych limitów.
Organizatorzy Męskiego Grania poszli jeszcze inną drogą. Wypuścili dwa rodzaje biletów, co rzecz jasna także podzieliło internautów. Organizatorzy wypuścili 250 biletów dla niezaszczepionych nie dla własnego widzimisię i „stygmatyzowania”, ale dlatego, by móc w pełni legalnie zrobić imprezę. Wręcz poszli na rękę antyszczepionkowcom. Doda w ogóle zrezygnowała z grania, tłumacząc, że nie chce dzielić fanów, ale, podobnie jak Kult, i tak ich podzieliła.

Chciałem porozmawiać z muzykami o ich odczuciach tegorocznego sezonu koncertowego. Tylko nieliczni odpowiedzieli.
Sezon koncertowy już się rozpoczął, ale niewielu muzyków tak otwarcie wypowiada się o nowych realiach lub opowiada się po jednej ze stron. Próbowałem porozmawiać z kilkoma piosenkarkami i zespołami, ale wielu nabrało wody w usta.
Byłem zbywany bez odpowiedzi, odprawiano mnie z kwitkiem, bo trwały przygotowania do festiwalu w Sopocie, bo tematyka była zbyt „skomplikowana”, bo nie chcą się włączać w tak drażliwą dyskusję. Ta rozpoczęła się na dobrą sprawę już w maju i była związana z tym, że to właśnie koncerty plenerowe zostały „odmrożone” na samym końcu – nawet kabarety były wcześniej. Zaledwie kilkoro muzyków zgodziło się opowiedzieć o tym, jak to całe pandemiczne zamieszanie wygląda z ich perspektywy.
Michał Urbaniak stawia sprawę jasno: koncerty tylko dla zaszczepionych.
— Kultura i sztuka jak zwykle pozostała na ostatnim miejscu. Zarówno pod względem rządowej pomocy, jak i samych restrykcji. Ciągłe zmiany dotyczące odwrotu koronawirusa, jak i powrotu kolejnych fal także nam krzyżowały szyki. Zaczęliśmy już przygotowania do wiosennej imprezy i warsztatów Urbanator Days, ale będziemy musieli je przenieść na jesień. I też nie wiadomo, czy dojdą do skutku — zastanawia się Michał Urbaniak.
Jazzman ma zaplanowany koncert w połowie sierpnia w Poznaniu, ale wcale nie odlicza z niecierpliwością dni. — Oczywiście cieszę się, że mam grać, ale wciąż z tyłu głowy obawiam się, że ta impreza, podobnie jak i każda inna, może zostać odwołana — podkreśla.
Co myśli o koncertach tylko dla zaszczepionych? — Osobiście uważam, że świat powinien się zaszczepić. Inaczej nie ma szans, by zakończyć ten kryzys. Dlatego pochwalam każde zachęcanie do szczepienia i potem wszystko, co od tego odstrasza. Nie miałbym żadnego problemu z graniem takiego koncertu — przyznaje.
Szczepienia są nieobowiązkowe, zatem wymaganie od ludzi na koncertach świstków potwierdzających zabieg lub przechorowanie Covid-19, trochę się gryzie. I to też jest punktem zapalnym.
Lider zespołu Kroki: „Każdy powinien mieć wybór i nie powinno być stuprocentowej segregacji oraz wykluczania kogokolwiek”
— Po tak długim okresie bez występów, powinniśmy cieszyć się z tego ,co mamy. Wiadomo, że decyzje często były nieuzasadnione, a w ogólnym rozrachunku branż byli równi i równiejsi. Niemniej jednak cieszmy się, że możemy powoli wracać na deski estrady — mówi Jakub Goleniewski z łączącego elektronikę, indie rock i soul zespołu Kroki.
Zapytałem też wprost, co myśli o koncertach z „segregacją” i czy zagrałby na takim, jeśli miałby możliwość.
Lider zespołu Kroki przyznaje też, że nie miałby nic przeciwko graniu na mieszanych koncertach. Podobnie jak Michał Urbaniak jest jednak zły na nierówne traktowanie branż w czasie pandemii.
Duet Atlvnta rozumie limity oraz koncerty dla zaszczepionych, ale nie faworyzowanie zgromadzeń
Udało mi się też dowiedzieć, co o obecnych warunkach koncertowania sądzi indie popowy duet Atlvnta (wcześniej znany jako Lilly Hates Roses) - Katarzyna „Lilly” Golomska i Kamil „Clark” Durski.
Absurd dotyczący koncertów plenerowych wiąże się ze stosunkowo bezpiecznymi warunkami imprezy. — Z tego co czytaliśmy, transmisja wirusa na świeżym powietrzu oraz przy zachowaniu dystansu społecznego jest niewielka, a koncerty plenerowe są zdecydowanie bezpieczniejsze niż te w zamkniętych przestrzeniach. W postcovidowym świecie jest jeszcze wiele absurdów związanych z obostrzeniami — zauważają.
Uważają też, że koncerty tylko dla zaszczepionych są w porządku. — Mamy zaufanie do medycyny i wiemy, że jedynym sposobem na walkę z pandemią są szczepienia. Sami jesteśmy już w pełni zaszczepieni i zachęcamy do tego wszystkich — apeluje Katarzyna i Kamil.
Co w takim razie z mieszanymi koncertami? — Nie jesteśmy epidemiologami, więc nie chcielibyśmy się wypowiadać na temat bezpieczeństwa mieszanych koncertów, należałoby spojrzeć na to zjawisko z perspektywy eksperta. Pewne jest jedynie to, że zgromadzenia na których nie ma osób będących potencjalnymi nosicielami koronawirusa są najbezpieczniejsze — dodają.
Mata da w czasie pandemii największy solowy koncert w historii polskiego hip-hopu.
Nie udało mi się porozmawiać z samym raperem, ale udało się załapć szefową agencji Sold Out, która organizuje koncerty dla jego wytwórni SBM Label. — Przede wszystkim czuję niepewność. Brakuje jasnych wytycznych, klarownych, długofalowych planów rozmrażania. Z nagła dostajemy nowe rozporządzenia bez żadnych interpretacji. Sami po omacku szukamy odpowiedzi — zapewnia.
W pewnym momencie poszła plotka, że gig Maty w październiku będzie tylko dla zaszczepionych. To nie do końca prawda. Na stronie wydarzenia możemy np. pobrać oświadczenia o stanie zdrowia i zaznaczyć, że jesteśmy zaszczepieni lub potwierdzamy, że nie jesteśmy zakażeni bądź na kwarantannie.
Biorąc pod uwagę szał związany z preorderem drugiej płyty i liczbą wyświetleń teledysku do „Kiss Cam” (14 milionów w tydzień), koncert się wkrótce wyprzeda. I, o ile nie przyjdzie czwarta fala, będzie ostatecznym sprawdzianem na to, czy da się zrobić wydarzenie bez „apartheidu”.
* zdjęcie główne: MikroKon / Shutterstock