REKLAMA

Marvel idzie na wojnę. Może stracić prawa do Thora, Spider-Mana czy Iron Mana

Marvel nie ma szczęścia do procesów w 2021 roku. Najpierw na wojnę z należącą do Disneya firmą poszła Scarlett Johansson, a teraz rodziny twórców takich postaci jak Thor, Hawkeye czy Spider-Man. Szykuje się jeden z najważniejszych procesów w historii rynku komiksowego.

marvel iron man spider man thor prawa proces
REKLAMA

Gdy pod koniec lipca Scarlett Johansson pozwała Marvela z powodu złamania kontraktu dotyczącego jej zarobków za film „Czarna Wdowa”, wydawało się, że nic gorszego nie spotka już w tym roku firmę. Mowa przecież o procesie, który ma szansę na zawsze odmienić relacje między wielkimi wytwórniami i zatrudnianymi przez nich aktorami. Dlatego też Disney w odpowiedzi od kilku miesięcy próbuje zrobić z aktorki chciwą i bezduszną manipulatorkę. Szanse na jakiekolwiek realne i polubowne porozumienie wydają się na ten moment minimalne.

Tymczasem kolejne procesy widnieją już na horyzoncie i mogą mieć jeszcze poważniejsze konsekwencje dla przyszłości Marvel Entertainment. Nie chodzi nawet o Emily Blunt i Emmę Stone, które podobno rozważają wysunięcie własnych żądań wobec Disneya. Następna wojna prawna dotyczy praw do samych postaci. Spadkobiercy twórców wielu popularnych bohaterów Marvela spróbują odzyskać do nich prawa lub przynajmniej coś na nich zarobić. Dlatego wysłali do firmy powiadomienia o planowanym wycofaniu licencji na korzystanie z nich przez Dom Pomysłów.

REKLAMA

Marvel może stracić takie postaci jak Spider-Man, Iron Man, Thor, Ant-Man i Czarna Wdowa.

Mowa więc o absolutnie kluczowych bohaterach dla całego Marvel Cinematic Universe. A to jeszcze nie koniec. Wydawnictwo może wkrótce utracić też prawa do Doktora Strange'a, Kapitan Marvel, Blade'a, Hawkeye'a i Falcona. Wszyscy wymienieni superbohaterowie albo już zadebiutowali w MCU, albo mają to wkrótce uczynić. Większość pełni tam absolutnie kluczową rolę. Opiekunowie dziedzictwa takich legend jak Steve Ditko, Don Heck, Don Rico, Gene Colan i Larry Lieber po prostu mają już dosyć traktowania przez firmę własnych twórców po macoszemu. Oba największe amerykańskie wydawnictwa komiksowe Marvel i DC z tego wręcz słyną.

Przejęcie praw nie będzie jednak łatwe i nie nastąpi bez procesu. Jak podaje portal Entertainment Weekly, Marvel Entertainment wystosował bowiem w pozew przeciwko wszystkim zainteresowanym. Prawnicy firmy twierdzą, że scenarzyści i rysownicy stworzyli kultowe postaci w trakcie wykonywanej pracy, a to oznacza, że teraz ich spadkobiercy nie mogą wycofać udzielonej licencji. Reprezentujący interesy Marvela adwokat Daniel M. Petrocelli zaznaczył ponadto, że to wydawnictwo zachowywało pełnię kontroli kreatywnej nad powstającymi komiksami i płaciło ustaloną stawkę za stronę.

Specjalista od prawa własności intelektualnej Marc Toberoff (działający na rzecz rodziny i samych artystów) nie zgadza się z taką interpretacją. Według niego wymienieni twórcy działali jako freelancerzy, a tzw. Copyright Act z 1909 roku mówił o pracownikach zatrudnionych na pełnym etacie. Twierdzi też, że płacone im stawki były groszowe i nie odpowiadają pieniądzom zarobionym później na nich przez Marvela (z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w słynnym pozwie Andrzeja Sapkowskiego przeciw CD Projekt RED).

Twórcy walczyli w przeszłości z DC i Marvelem o prawa m.in. do Supermana i X-Menów.

REKLAMA

Wysiłki Toberoffa nie doprowadziły wówczas jednak do zmiany przestarzałego prawa. WarnerMedia wygrało ze spadkobiercami Jerry'ego Siegela i Joego Shustera w dwóch osobnych procesach, a w procesie między Marvelem i nadzorcami dziedzictwa Jacka Kirby'ego doszło do ugody. Tuż przed tym jak sprawa weszła na wokandę Sądu Najwyższego. Rodziny komiksowych freelancerów podkreślają, że nie chcą pozbawić Marvela możliwości korzystania ze Spider-Mana, Doktora Strange'a czy Iron Mana. Zależy im jednak na przejęciu części praw do postaci i otrzymania należnej im części zarobków.

Obrana przez nich strategia ma sens. W przeciwnym wypadku łatwo byłoby z nich zrobić chciwców, którzy chcą pozbawić milionów fanów nowych historii z ich ukochanymi bohaterami. Wszyscy dookoła współczuliby symbolicznemu Goliatowi i chcieli ukamienować Dawida. Na szczęście Toberoff zdawał sobie z tego sprawę, dlatego nastawił się na podkreślanie niesprawiedliwości przestarzałej interpretacji prawa. A ponieważ w ostatniej dekadzie wypłynęło mnóstwo historii o złym traktowaniu rysowników i przez Marvela, to świadomość czytelników też jest wyższa. Mało kto wciąż myśli, że za powstanie Spider-Mana odpowiadał tylko Stan Lee, a za realnego twórcę Batmana uważa się bardziej Billa Fingera niż Boba Kane'a. Dlatego wcale nie wykluczałbym, że tym razem Dawid znów zdoła pokonać Goliata i bardzo na to liczę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA