Sportowiec został twarzą marki beauty. Chłopaki coraz częściej się malują i się nie wstydzą
Tom Daley, mistrz świata w skokach do wody został pierwszym męskim ambasadorem kosmetycznej marki Rimmel. Sportowiec będzie promować podkład do twarzy. To nie tylko ukłon w stronę różnorodności, ale też dowód na to, że męski rynek beauty wciąż się rozwija i wzbogaca, a męski makijaż jest coraz bardziej normalizowany. W mediach społecznościowych wciąż przybywa też "beauty boysów", czyli mężczyzn, którzy malują się, a swoje barwne make upy pokazują światu.
Brytyjska marka kosmetyczna Rimmel stawia na różnorodność i otwartość, dlatego zaprosiła do współpracy Toma Daleya - mistrza świata w skokach do wody i złotego medalistę w Tokio. Sam zainteresowany będzie promować podkład do twarzy.
"Używam go w dni, w które nie spałem tyle, ile bym chciał. Chcę też poczuć się pewniejszy siebie, aby przywrócić moją twarz do życia i przejść przez dzień"
czytamy na Instagramie Toma Daleya pod jednym z najnowszych wideo na Instagramie.
Na wspomnianym wideo poza wykonywaniem codziennej pielęgnacji, aplikuje podkład. Przedstawiciele marki wyjaśniają, że dla nich współpraca ze sportowcem jest początkiem nowej ery, gdzie wspiera się różnorodność.
"Piękno powinno być dostępne dla wszystkich". Męski rynek beauty wciąż się otwiera.
"Przedstawiamy Wam olimpijskiego złotego medalistę aktywistę, twórcę, a teraz również pierwszego globalnego ambasadora marki Rimmel London, który jest mężczyzną. Piękno powinno być równo dostępne dla wszystkich. Jesteśmy mega podekscytowani, że możemy powitać Toma Daleya w rodzinie Rimmel London!" -
czytamy na polskim Instagramie marki Rimmel.
Dla 28-letniego sportowca decyzja o promowaniu tzw. kolorowego kosmetyku przyszła naturalnie. W końcu on sam jest bardzo otwarty na inność i różnorodność. Wspiera osoby LGBT+, udziela się charytatywnie i otwarcie mówi o tym, jak ważne jest zdrowie psychiczne.
Choć sam sportowiec na co dzień nie maluje się i nie jest klasycznym "beauty boysem", prezentującym na sobie barwny makijaż, to jednak poszerzył skład facetów, którzy nie boją się delikatnego make-upu na co dzień. Zresztą rynek męskiego make-upu rozwija się od kilku dobrych lat. Wielkie koncerny wypuszczają linie kosmetyków dla panów, przekonując ich, że w noszeniu podkładu czy delikatnym podkreśleniu brwi, nie ma absolutnie niczego złego. Czy heteroseksualni faceci przekonują się do tych pomysłów. Wydaje mi się, że w Polsce może być z tym różnie, choć niewykluczone, że zatrudnienie przez wielki koncern kosmetyczny znanego i lubianego sportowca może nieco to zmienić.
Zresztą wpisując w google hasło "makijaż dla mężczyzn" wyskakuje mnóstwo wyników wyszukiwania. Wśród nich są oczywiście nie tylko reklamy kosmetyków, ale również tutoriale na YouTube czy porady odnośnie męskiego malowania się. Niewkluczone, że do męskiego makijażu mogą inspirować też znani panowie. Przed laty malował się przecież Dawid Bowie czy Prince. Współcześnie Harry Styles lubi eksperymentować ze swoim wizerunkiem: bawi się nie tylko modą, ale też makijażem. Z polskich gwiazdorów po kolorowe kosmetyki sięgają Piotr Rogucki i Krzysztof Zalewski. Swego czasu na oczach Zalewskiego często gościły czarne kreski, które wyglądały zresztą dość odważnie, natomiast nie uważam, żeby w jakikolwiek sposób odbierały mu męskości.
Nawiasem mówiąc, gdybyśmy spojrzeli wstecz, to tradycja męskiego makijażu sięga starożytności. Malowali się Sumerowie, Egipcjanie malowani oczy na tzw. "smoky eyes". Miłośnikiem makijażu był też piąty cesarz Rzymski - Neron. Warto przypomnieć, że wraz z rozwojem Imperium Rommanum przenikały urodowe trendy i kosmetyki z każdego zakątka ówczesnego świata. Mężczyźni podkreślali oczy, różowali policzki i usta i zamalowywali łysinę. Później, wraz ze zmieniającymi się kanonami męskiej urody, make-up odszedł do lamusa, by kilka lat temu powrócić i rozwijać się w najróżniejszych formach.
Beauty boysi traktują makijaż jak sztukę
Jeszcze inną grupą malujących się facetów, są tzw. beauty boysi. To faceci, którzy traktują makijaż poniekąd jak sztukę. Mają swoje profile na YouTube i Instagramie, gdzie pokazują na sobie barwe, czasem mocno przerysowane malunki. Mocne, intensywne barwy, konturowanie, czy niesamowite wzory na oczach beauty boysi przedstawiają na zdjęciach czy wideo na Instagramie. W Polsce jednym z najbardziej znanych jest Michał Gorywoda, którego śledzi ponad 30 tysięcy obserwujących. Za granicą popularny jest James Charles, prezentujący makijażowe dzieła sztuki. Jego Instagram śledzi ponad 22 miliony obserwujących. Amerykański bloger maluje się zarówno na co dzień, jak i na wieczór. Jako beauty boysi świetnie sobie też radzą Patrick Starrr oraz Manny Gutierrez.
Po makijaż z pewnością wciąż nie sięgnie wielu mężczyzn, lecz co by nie mówić, męska branża beauty rozwija się i coraz bardziej normalizuje. To kolejny krok i ukłon w stronę różnorodności i zmieniająca się mentalność, że to co inne, wcale nie oznacza, że jest dziwaczne.