Mam żal do twórców "Mrugnij dwa razy". Mógł to być naprawdę dobry, a nawet wybitny thriller z zacięciem satyrycznym. Zamiast tego okazuje się po prostu OK.
OCENA
"Mrugnij dwa razy" to jeden z tych filmów, które sprowadzają się do ostatniego aktu. Dopiero wtedy dostajemy to, na co czekaliśmy przez poprzednią godzinę. W końcu już po materiałach promocyjnych i szczątkowym opisie fabuły, wiadomo, co się wyprawia na prywatnej wyspie, pełnej pięknych kobiet i bogatych mężczyzn. Mimo to debiutująca za kamerą Zoe Kravitz zachowuje się, jakby było zupełnie inaczej. Powoli i niemrawo dochodzi do sedna swojej opowieści (scenariusz napisała wraz z E.T. Feigenbaumem). Ma wtedy poważny problem z utrzymaniem uwagi widza.
Na prywatną wyspę trafiamy błyskawicznie, zaraz po tym jak Frida zmienia kelnerski fartuszek na suknię wieczorową. Przez swoją niezdarność przykuwa uwagę organizatora imprezy, giganta branży IT, Slatera. Ten zaprasza ją i jej przyjaciółkę przy okazji na wakacje na jego prywatnej wyspie. A tam czeka na nie... rozpusta. Alkohol leje się strumieniami, dwie dziewczyny rolują bycze blanty, a wieczorami wszyscy raczą się tajemniczym specyfikiem. Potem kobiety w białych sukniach uciekają. Nie wiedzą przed czym, ale biegną najszybciej jak potrafią. Ku zapomnieniu. Rano nic bowiem nie pamiętają. Raz. Drugi. Trzeci. Jakby Kravitz testowała naszą cierpliwość, sprawdzając, jak często może się powtarzać, nie posuwając fabuły do przodu.
Mrugnij dwa razy - recenzja thrillera
"Mrugnij dwa razy" to feministyczna wersja "Uciekaj!". Z tym że służba, zamiast "uciekaj", krzyczy tu do głównej bohaterki "czerwony królik". Kravitz nieumiejętnie próbuje w ten sposób wprowadzić atmosferę niepokoju. Nie ma narzędzi, żeby fabuła działała jak powinna, bo jej antagoniści to po prostu biali mężczyźni nadużywający swoich przywilejów. Nic się więcej na ich temat nie dowiemy. Świetnie się więc nadają na mięso armatnie, tylko coś za długo nie chcą ginąć. Reżyserka traktuje ich jak bohaterów z krwi i kości, dopiero na koniec wyciągając z nich jakiekolwiek niuanse psychologiczne.
Z kobietami dzieje się podobnie. Główna bohaterka przepracowuje traumę, mierzy się z własnymi słabościami i mówi w jednej ze scen, że w końcu nie czuje się niewidzialna. To wciąż za mało, jak na pełnoprawną postać, ale i tak więcej niż w przypadku pozostałych gościń Slatera. Po zniknięciu przyjaciółki łączy siły z Sarah. Gwiazda reality show przez osiem serii paradowała w bikini na bezludnej wyspie, ucząc się przetrwania i dopiero teraz zauważa, jakie to było uwłaczające. Wraz z Fridą odkrywają, że nie wszystko jest tym, czym się wydaje. Pierwsze przejawy wyjścia z narkotycznego otumanienia Kravitz podaje w humorystycznym tonie. Żarty, choć zgrabnie wplecione w opowieść, próbują rozładowywać napięcie, które nawet się nie pojawiło.
"Mrugnij dwa razy" początkowo miało nosić tytuł "Wyspa cip**". Po badaniu focusowym wyszło, że wulgarne określenie damskich genitaliów obraża część kobiet. Jak tłumaczyła reżyserka, ewidentnie jeszcze nie nadszedł czas, aby odczarować je z negatywnych konotacji. A to właśnie chciała zrobić, czemu w filmie daje bezpośredni wyraz. Kamera Adama Newporta-Berry początkowo bohaterki uprzedmiotawia, spoglądając na nie męskim spojrzeniem, fragmentaryzując ich ciała i przyglądając się krągłościom. Z czasem nadaje im podmiotowości. Kiedy oglądamy seksowny taniec, nie jest on atrakcją samą w sobie, tylko sposobem na odwrócenie uwagi agresorów.
Film staje się udaną analizą sposobów gaslightingu, gdy wszyscy wmawiają Fridzie, że na wyspę wcale nie przybyła z przyjaciółką. Ma też coś do powiedzenia w kwestii przeprosin celebrytów (spoiler: nie należy im wierzyć!). Kravitz nie potrafi jednak złączyć tego w spójną całość. "Mrugnij dwa razy" bez bólu ogląda się więc dzięki pojedynczym przebłyskom artystycznych wartości. Problemem okazuje się w tym wypadku scenariusz, który źle rozkłada akcenty. Początkowo ucieka od gatunkowości opowieści, aby na koniec przyjąć ją z całym dobrodziejstwem inwentarza.
Ostatnim aktem "Mrugnij dwa razy" udowadnia, że Slater ma rację, mówiąc: zapomnienie jest darem. Chciałoby się bowiem zapomnieć wszystko co oglądaliśmy przed nim. Jak się w jego trakcie okazuje, zawiera znacznie więcej potencjału, niż Kravitz udaje się wykorzystać. Film ma nam coś ciekawego do przekazania, ale mógłby to zrobić w sposób o wiele bardziej angażujący. W efekcie nikomu krzywdy nie robi, ale zadowolić widzów też nie potrafi.
Więcej o thrillerach poczytasz na Spider's Web:
- Najlepsze thrillery 2024 roku. Te dreszczowce zmiażdżyły widzów
- "Wyspa c***k" wywołała oburzenie wśród kobiet. Reżyserka zmienia tytuł filmu
- Brutalny thriller na Max to perwersja w czystej postaci. Musicie to zobaczyć
- Ten nowy thriller jest idiotyczny. A powstał na podstawie prawdziwych wydarzeń
- Ten film to perła wśród thrillerów. Obejrzycie go na Netfliksie
- Tytuł filmu: Mrugnij dwa razy
- Rok produkcji: 2024
- Czas trwania: 102 min
- Reżyseria: Zoe Kravitz
- Aktorzy: Naomi Ackie, Channing Tatum, Alia Shawkat
- Nasza ocena: 5/10
- Ocena IMDB: 7/10