Reżyser i aktorzy "1670" ponownie łączą siły. Tym razem dostarczają nam komedię pełnometrażową. Czy "LARP. Miłość, trolle i inne questy" bawi jak serial Netfliksa?

Ciszę w leśnej głuszy rozrywa szczęk metalu. Miecze krzyżują się z toporami, gdy świst strzał szumi w uszach uczestnikom bitwy. Padają orki, elfy wydają ostatnie tchnienia. Odwieczna walka między dobrem i złem, jasnością i mrokiem jeszcze nigdy nie była tak zaciekła, jak w tym momencie. Wojenne okrzyki świadczą o determinacji jej uczestników, gdy nacierają na wroga w pełnym impecie. Blondwłosy wojownik odwraca się w trwodze, gdy docierają do niego odgłosy... przejeżdżającego obok pociągu. To nie błąd twórców filmu. Po prostu "LARP. Miłość, trolle i inne questy" to komedia. W dodatku całkowicie współczesna tylko ze wstawkami jak z fantasy, które wyglądają lepiej niż "Wiedźmin" od Netfliksa.
Reżysera i współscenarzystę (razem z Michałem Wawrzeckim) Kordiana Kądzielę interesuje bowiem grupka młodych ludzi, którzy lubią biegać poprzebierani po lesie, udając, że są fantastycznymi stworzeniami. Najważniejszym z nich jest dla niego Sergiusz. Na początku "LARP. Miłość, trolle i inne questy" główny bohater co prawda przedstawia swoich przyjaciół w całkiem zabawnych wstawkach, ale potem gubią się gdzieś w tłumie drugoplanowych postaci. Nawet jeśli jeden wyglądem przypomina Kuzyna Coś z "Rodziny Addamsów", cała trójka pozbawiona jest wyrazistych cech charakteru. Ot taka grupka klisz, odgrywająca znikomą tak naprawdę funkcję narracyjną.
LARP - recenzja nowej komedii reżysera 1670
Bo "LARP. Miłość, trolle i inne questy" to w swym duchu prosta komedyjka dla młodzieży. Sergiusz jest zwykłym klasowym odszczepieńcem, któremu zaciekły wróg - syn króla kubków z głupimi napisami - lubi rzucać jedzeniem w twarz. I o ile zazwyczaj mu to nie przeszkadza, już się przyzwyczaił, boli go, kiedy przypadkową drugą ofiarą gastronomicznego ataku staje się nowa koleżanka z klasy, która szybko okazuje się niegodna zaufania, jaką ją darzy. Żeby się wpasować do popularniejszej kliki, donosi na niego nauczycielowi. I to on, całkowicie niewinny, ponosi konsekwencje działań swojego nemezis.
I tak to się toczy. Gdzieś pomiędzy jednym LARPem a drugim Sergiusz próbuje zdobyć serce Heleny, ale ona tu daje mu na to nadzieję, a tam wozi się z Gonzem. Poświęca jej tyle uwagi, że zostaje odrzucony przez przyjaciół i może jedynie zwierzać się rybkom. A jakby problemów miał za mało, to jeszcze dochodzi do tego presja ze strony ojca Huberta (policjanta) i brata Remigiusza (również policjanta). I wtedy film staje się najciekawszy. Kądziela prowadzi wątek rodzinny z wyczuciem i niewymuszonym humorem, choć na koniec zmienia go w piosenkę Linkin Park. Gdy główny bohater mówi, jak to chciałby być sobą, a nie tym, kogo widzi w nim rodzic, w wyobraźni można wręcz usłyszeć riffy Numb.
"LARP" mógłby się nawet sprawdzać jako opowieść o trudach dojrzewania, gdyby tylko nie dotykał tego tematu tak powierzchownie. Rzuca komunałami, od których John Hughes mógłby się w grobie przewrócić. Nie ma emocjonalności, mogącej nam wynagrodzić miałkość kolejnych żartów. Bo Kądziela - jeden z reżyserów "1670" - ciągle ucieka od tego, co stanowi siłę serialu Netfliksa. Humor funkcjonuje w próżni. Nie ma kąśliwych komentarzy do naszej rzeczywistości, a i cringe'u jest tyle, co kot napłakał. To film bezpieczny. Boi się kogokolwiek urazić, przez co stawia na nijakie rozwiązania.
Twórcy nie boją się absurdu i czarnego humoru - matka Sergiusza zginęła, gdy jej się spadochron nie otworzył - ale nie potrafi docisnąć pedału gazu. Z tego właśnie względu większość żartów czy nawet dość chwytliwych tekstów ulatuje wraz z pojawieniem się napisów końcowych. Docenić produkcję można jedynie za umiejętność schodzenia z patosu. Można się popłakać ze śmiechu, gdy jeden z orków tłumaczy głównemu bohaterowi, że nie może do nich dołączyć, bo taktyka już ustalona, stwory porozstawiane, w ogóle scenariusz tego nie przewiduje, a jego kompan każe mu po prostu wydupiać.
"LARP. Miłość, trolle i inne questy" ma na pewno przebłyski. Bywa błyskotliwy, potrafi rozbawić i zaskoczyć, ale to tylko zlepek mniej lub bardziej nośnych żartów. Aczkolwiek one też się zużywają, bo wojna na żarcie może być śmieszna za pierwszym, drugim, a nawet trzecim razem, ale za 2137 razem robi się nieświeżo. Film traci przez to charakter, który za wszelką cenę próbuje mieć. Jest pomysł, jest koncepcja, tylko, rozciągając się do ram pełnometrażowej produkcji, gdzieś się rozmywają i rozbijają. Znikają w tym całym rozmemłaniu.
Mimo wszystko film ogląda się bez bólu. Aktorzy czują umowną konwencję i stają na wysokości zadania. Szczególnie dobrze wypada Andrzej Konopka, jako ojciec Sergiusza. To on bez wysiłku kradnie całe show, nawet jeśli gwiazdy "1670" starają się bardziej. Filip Zaręba (nowy Stanisław, syn Jana Pawła z 2. sezonu serialu Netfliksa) w głównej roli jest wyjątkowo sympatycznym, a przy tym wycofanym i wrażliwym chłopakiem. Do tego Martyna Byczkowska (córka Jana Pawła z serialu Netfliksa) umiejętnie przerysowuje Helenę, a Bartłomiej Topa (Jan Paweł z serialu Netfliksa) odlatuje w kompletną karykaturę jako popularny pisarz fantasy z rozdętym ego, którego Hubert nazywa jełopem.
"LARP. Miłość, trolle i inne questy" miał z pewnością potencjał, aby stać się czymś więcej niż przyjemną komedyjką. On jednak ulatuje z każdą sceną, krzyczącą o swojej fajności. Film staje się przez to co najwyżej odpowiednikiem fajnego mema. Takiego, na którym można się zatrzymać, przeglądając Facebooka, dać heheszka, a potem z kamienną miną scrollować dalej.
"LARP. Miłość, trolle i inne questy" obejrzysz w kinach od 17 października.
Więcej o komediach poczytasz na Spider's Web:
- 1670 to hit. Marki masowo tworzą reklamy inspirowane serialem
- Dlaczego w 2. sezonie 1670 Stanisława gra inny aktor? To nie sprawka Andrzeja
- Kiedy 3. sezon serialu 1670? Wszystko, co już wiemy
- Widzowie odkrywają najlepszy feel good movie na Netfliksie
- Uwielbiany i bardzo niegrzeczny serial wjechał na Netfliksa
- Tytuł filmu: LARP. Miłość, trolle i inne questy
- Rok produkcji: 2025
- Czas trwania: 93 minuty
- Reżyser: Kordian Kądziela
- Aktorzy: Filip Zaręba, Martyna Byczkowska, Andrzej Konopka
- Nasza ocena: 5/10