"Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa" jest hitem. "Chyba był, ma już kilka lat" - powie ktoś. Niby tak, ale dopiero teraz Netflix wypuścił go na zagraniczne rynki i produkcja podbija serca widzów na całym świecie. W minionym tygodniu była najpopularniejszym nieanglojęzycznym filmem serwisu.
Na koniec 2019 roku "Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa" trafił do polskich kin. Cieszył się sporą popularnością wśród widzów, a jakiś czas potem zadebiutował na polskim Netfliksie. Na platformie okazał się takim hitem, że serwis wyłożył pieniądze na nieformalny sequel filmu - "Jak pokochałam gangstera". I to był jeszcze większy szlagier. Pojawił się bowiem na zagranicznych rynkach i szybko narobił szumu na globalnych topkach najchętniej oglądanych tytułów usługi.
Nawet kiedy "Jak pokochałam gangstera" okazało się globalnym hitem, Netflix z jakiegoś powodu wciąż nie udostępniał zagranicznym użytkownikom pierwszej części. To się zmieniło dopiero w minioną środę. Brawurowy film Macieja Kawulskiego trafił do usługi, a subskrybenci z całego świata się na niego rzucili.
Jak zostałem gangsterem globalnym hitem platformy Netflix
Ponad 10,5 mln godzin - tyle czasu w premierowym tygodniu użytkownicy Netfliksa na całym świecie oglądali "Jak zostałem gangsterem". To ponad 1,2 tys. lat. Tym samym polski tytuł znalazł się na pierwszym miejscu globalnego zestawienia najpopularniejszych filmów nieanglojęzycznych na platformie.
Co tak spodobało się użytkownikom Netfliksa w filmie Macieja Kawulskiego? Powodów może być kilka. W przeciwieństwie do "Jak pokochałam gangstera" jest to bowiem całkiem niezła produkcja. Trochę przydługa, ale dynamiczna. Ma sporo udanych żartów i gatunkowej lekkości, której tak często brakuje innym rodzimym tytułom. Prawdopodobnie właśnie to do pary z wpadającą w ucho muzyką sprawiło, że subksrybenci platformy chętnie w minionym tygodniu oglądali "Jak zostałem gangsterem".
Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że Polska już od jakiegoś czasu jest producentem światowych szlagierów Netfliksa. Jeszcze kilka lat temu nawet sobie nie wyobrażaliśmy takiej globalnej widzialności naszych tytułów. Ale potem platforma wypuściła "365 dni" - hit. "W lesie dziś nie zaśnie nikt" - hit. I jakoś to poszło. W zeszłym roku serca subskrybentów regularnie podbijały rodzime produkcje. Czy to sequele wspomnianego erotyka, czy "Za duży na bajki", czy "Furioza", czy nawet "Pod wiatr".
Biorąc pod uwagę, jak często polskie tytuły stają się hitami Netfliksa, nie powinno nikogo dziwić, że platforma coraz więcej w naszym kraju inwestuje. I nie chodzi tu tylko o realizację kolejnych filmów i seriali. Ostatnio na przykład serwis poinformował nawet, że otwiera u nas centrum inżynieryjne.