Tę scenę w Stranger Things kręcono przez 24 godziny. Efekt podzielił widzów
Na przestrzeni ostatnich epizodów 5. sezonu „Stranger Things” Will Byers wyrósł na kluczowego bohatera, który istotnie zwiększył szansę protagonistów na zwycięstwo z Vecną. Chłopak znalazł się też w centrum jednej z najbardziej emocjonalnych scen sezonu. Portretujący go Noah Schnapp opowiedział o zaskakujących kulisach tej sekwencji.

Gdy „Stranger Things” zadebiutowało na Netfliksie w 2016 r., od początku było jasne, że Will Byers (Noah Schnapp) różni się od swoich przyjaciół w pewien nieoczywisty sposób. Jego własny ojciec pogardliwie nazywał go „queer” (jak wspomina Joyce na początku serii), a w 3. sezonie Mike (Finn Wolfhard) w złości wypomina Willowi, że nie interesują go dziewczyny, co dodatkowo podsyciło fanowskie spekulacje na temat seksualności bohatera. I rzeczywiście: po powrocie z Drugiej Strony chłopak stał się jeszcze bardziej wyalienowany; podczas gdy jego paczka dorasta i nawiązuje pierwsze romanse, ten wydaje się trzymać nieco na uboczu - nie tylko na skutek traumy po porwaniu, lecz także za sprawą początkowo trudnego do zidentyfikowania poczucia izolacji.
Sprawa staje się w miarę oczywista w 4. sezonie, gdy Will załamuje się, próbując wyznać Mike’owi swoje uczucia - choć ani razu nie nazywa niczego wprost. Jednak dopiero w 7. odcinku 5. sezonu, „The Bridge”, Will w końcu mówi przyjaciołom: „Nie lubię dziewczyn”.
Stranger Things 5: aktor o emocjonalnej scenie. Powstawała bardzo, bardzo długo
Emocjonalny monolog zamykający przedostatni odcinek serialu to mocne i przejmujące domknięcie długo wyczekiwanego coming outu Willa - sceny, która (jak możemy wyczytać w social mediach) niektórym wydaje się przerysowana, ale wielu odbiorcom, również tym, którzy przechodzili przez coś podobnego, całkiem wiarygodna, między innymi ze względu na jej autentyczną niezręczność.
Ten moment to finał drogi Willa ku samoakceptacji i pewności siebie - a przy okazji zniesienia wewnętrznych blokad, hamujących jego potencjał i możliwości, które może wykorzystać do walki z Vecną. Podoba mi się, że choć przez większość serii postać funkcjonowała jako ofiara, w 5. sezonie wysuwa się na pierwszy plan jako sprawczy, istotny bohater.
Wspomniany monolog coming outowy jest niewątpliwie najbardziej emocjonalnie intensywną i najdłuższą wypowiedzią młodego aktora w historii serialu. Występ dodatkowo wybrzmiewa dzięki osobistemu związkowi artysty z tematem - Schnapp publicznie dokonał coming outu w 2023 r.
Wiedziałem, że ten moment nadciąga. Czytaliśmy razem pierwsze scenariusze i pomyślałem: „OK, to się jeszcze nie wydarzyło, więc będzie w odcinku 7 albo 8” - a tych jeszcze wtedy nie napisano. Potem - od stycznia, odkąd zaczęliśmy kręcić - przez cały rok pisałem do braci Dufferów z pytaniami: „Jest już? Napisaliście? To będzie w 7 czy w 8 odcinku? Jak planujecie to napisać?”. W końcu powiedzieli, że już to mają, a ja przeczytałem tekst pod koniec roku - w sierpniu albo we wrześniu. I po prostu zalałem się łzami. To było idealne.
- opowiedział Schnapp w rozmowie z Variety.
Czytaj więcej o Stranger Things:
- Znamy plan doktor Kay. Nowe odcinki Stranger Things odsłaniają karty
- Czym są Druga Strona i Otchłań ze Stranger Things 5? Wyjaśniamy
- Netflix ujawnił czas trwania ostatnich odcinków Stranger Things. Grubo
- Jedna scena w Stranger Things 5 wyjątkowo poruszyła widzów. Mnie też
- Kto umrze w finale Stranger Things. 4 bohaterów nie może spać spokojnie
To nie miało końca! To był ok. 12-godzinny dzień kręcenia właściwie samego tego monologu. A po tych 12 godzinach i tak jeszcze zostało coś do zrobienia. Wróciliśmy tydzień później, żeby dokręcić wybrane fragmenty sceny przez kolejne 12 godzin. Myślałem sobie: „O rany, ile jeszcze razy dam radę to zagrać?”. Ale z drugiej strony to było też super, bo mogłem spróbować wielu różnych rzeczy. Nigdy nie czułem się przywiązany do jednej wersji. Poprosiłem Mayę o rady, jak się do tego przygotować, bo tekstu było strasznie dużo - więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
[Za radą Mayi Hawke] przez kilka miesięcy przed zdjęciami powtarzałem tekst rano i wieczorem każdego dnia, ale nie przygotowywałem się emocjonalnie. Po prostu sucho recytowałem kwestie na głos, bez emocji, żeby mi weszły w głowę. A potem, w dniu zdjęć, mogłem eksplorować uczucia i emocje - i to było fajne, mieć te 12 godzin na „granie” i czucie. (...) Wydaje mi się, że wyszło autentycznie.






































