Jakim cudem ja to przegapiłem? Czy rzeczywiście nigdy nie zetknąłem się z tym genialnym serialem, obsadzonym grupą największych współczesnych brytyjskich gwiazd, czy może pamięć płata mi figle? Tej zagadki już nie rozwiążę. Mogę być tylko wdzięczny SkyShowtime - jedynemu serwisowi, w którym znajdziemy fenomenalny serial „The Hollow Crown” - za to, że podsunął mi ten tytuł.

Jasne, nawet zajmując się tym na co dzień, nie jesteśmy w stanie obejrzeć wszystkiego. A jednak naprawdę nie dociera do mnie, że brytyjski dramat historyczny z taką obsadą nie zamajaczył mi na horyzoncie. Okej, w 2012 r. znaczna część z tej gwiazdorskiej ekipy nie była jeszcze tak popularna, jak teraz, nie zmienia to jednak faktu, że produkcja o takiej renomie - wychwalana przez zatrważającą większość ludzi, którzy zdecydowali się coś o niej napisać - powinna była jakoś do mnie dotrzeć. No, ale co się odwlecze...
Jeśli ktokolwiek z Szanownych Czytelników również nie miał jeszcze z tym obrazem styczności, serdecznie zalecam pójść w moje ślady i naprawić ten błąd. Dlaczego naprawdę warto to zrobić? Już tłumaczę.
„The Hollow Crown” to serial o specyficznej strukturze: każdy z dwóch sezonów obejmuje dwie lub trzy części; każda z części skupia się na innym królu Anglii (mamy tu dwóch Ryszardów i trzech Henryków). Produkcja BBC najpierw adaptowała drugą tetralogię Williama Szekspira, czyli cykl czterech kronik opowiadających o losach czterech władców. Następnie pochylono sią nad Wojną Dwóch Róż. Pierwotnie całość miała formę cyklu dłuższych filmów - poszczególnym królom poświęcono blisko 3 godziny.
Pierwsza partia cyklu w znacznej mierze pozostaje wierna tekstom dramatów, choć materiał źródłowy został skrócony i miejscami okrojony. Druga wyraźnie kondensuje trzyczęściowego „Henryka VI” do dwóch części, usuwając między innymi znaczące sceny z udziałem Talbota i Joanny d’Arc oraz pomijając bunt Jacka Cade’a.
Wyszło obłędnie.
The Hollow Crown - SkyShowtime. Serialowa polecajka na weekend
W serialu BBC działa wszystko. Wszystko, bez cienia przesady. Zacznijmy od wartości produkcyjnych: dopracowana scenografia, kostiumy, zdjęcia, realizacje bitew. Produkcja ma spory rozmach (rzecz jasna: jak na tamten czas) i wizualną skalę oraz powagę kina epickiego, przy zachowaniu wrażenia intymności tekstu teatralnego. Jasne, od 2012/2016 r. telewizja ewoluowała, a blockbusterowe obrazy za setki milionów zrealizowane na potrzeby streamingu nikogo już nie dziwią. Mimo tego, „Korona” robi wrażenie.
Reżyserzy o teatralnym backgroundzie potrafili przenieść sceniczny ładunek na ekran, unikając przy tym sztucznej „teatralności telewizyjnej”. Dzięki umiejętnemu kadrowaniu, pracy kamery i montażowi Szekspir brzmi współcześnie, ale nie traci odniesień do języka i rytmu oryginału. To przetłumaczenie tekstu na język obrazu jest największym artystycznym osiągnięciem projektu; swego czasu dziennikarze wielokrotnie wskazywali, że jest to „Szekspir skrojony na ekran XXI wieku”.
Ja również głęboko kłaniam się w pas za umiejętność zachowania esencji sztuki przy sprawnym uproszczeniu formy dla współczesnego widza. Ten tytuł udowadnia, że nawet mniej popularne kroniki mogą stać się fascynującym, telewizyjnym widowiskiem - kluczowe, by styl adaptacji skutecznie pomagał widzom zrozumieć fabułę i motywacje postaci. Zgadzamy się też chyba, że walor popularyzatorski to walor ogromny.
To ujęcie tetralogii (pierwotnie cztery dramaty jako ciągła opowieść) tworzy kompletny, spójny, epicki łuk fabularny - dzięki temu zarówno mniejszy, jak i wielki wymiar królewskiej polityki stają się w pełni czytelne, klarowne i poruszające na miarę telewizyjnego show. Nawet ścieżka dźwiękowa wzmacnia dramaturgię - nic dziwnego, że muzykę nagrodzono BAFTA.
„The Hollow Crown” odsłania zatem historyczne dramaty w czytelnej, a zarazem artystycznie ambitnej formie - a jest to nie lada sztuka.
Być może nigdy wcześniej i nigdy później nie przeniesiono Szekspira na ekran z tak oszałamiającym skutkiem. Jest interesująco, absorbująco, pięknie. Seans to wspaniała, rozrywkowa i edukująca przygoda - od początku do końca.
Na koniec raz jeszcze odniosę się do obsady, bo to jest aż nieprawdopodobne: w obu seriach twórcy zebrali plejadę największych brytyjskich aktorek i aktorów. Jest ich tu takie zatrzęsienie, że nie wydaje mi się, by jakakolwiek inna brytyjska produkcja telewizyjna kiedykolwiek zebrała tak mocarną ekipę.
Sami spójrzcie.
The Hollow Crown - obsada
Seria I
- Ben Whishaw
- Jeremy Irons
- Tom Hiddleston
- Simon Russell Beale
- Patrick Stewart
- David Suchet
- Julie Walters
- Alun Armstrong
- David Morrissey
- Rory Kinnear
- Richard Griffiths
- John Hurt
- Clemebce Poesy
- Andrew Scott
Seria II
- Benedict Cumberbatch
- Judi Dench
- Sophie Okonedo
- Hugh Bonneville
- Tom Sturridge
- Keeley Hawes
- Michael Gambon
- Ben Miles
Czytaj więcej:
- Gdzie kręcono serial Angela? Najpiękniejsze miejsce w Hiszpanii
- Open'er ogłosił pierwszego headlinera. Rusza sprzedaż biletów na 2026 rok
- Frankenstein: zwiastun filmu Guillermo del Toro dla Netfliksa. Zbieram szczękę z podłogi
- HBO Max na październik 2025. Wracają genialne horrory
- Burger Drwala wraca. Kiedy? Jest możliwa data