Gdy na ekrany wchodzi nowa odsłona popularnej serii - zwłaszcza, jeśli są to horrory - kina wychodzą fanom naprzeciw i organizują maratony. Również z okazji premiery filmu „Obecność 4: Ostatnie namaszczenie” możemy liczyć na całonocne seanse.

Zapoczątkowana przez Jamesa Wana seria „Obecność” to jeden z fundamentów współczesnego kina grozy (tego bardziej jumpscare’owo-tradycyjnego, mniej złożonego i pozbawionego większych ambicji - świetna rozrywka, która podbiła serca milionów widzów na całym świecie. Uniwersum Obecności połączyło bowiem klasyczne opowieści o nawiedzonych domach z nowoczesną estetyką blockbusterów - z piorunującym efektem.
Cykl opiera się na rzekomo prawdziwych sprawach, których podejmowali się demonolodzy Ed i Lorraine Warrenowie. W kolejnych odsłonach małżeństwo mierzy się z manifestacjami zła - od duchów po opętania. Fenomen serii polega na umiejętnym balansie między strachem a bardziej przyziemnymi emocjami: Wan nie ograniczał się do efektownych jumpscare’ów; umiejętnie budował atmosferę grozy, jednocześnie znajdując przestrzeń na zrozumienie i współczucie dla osób mierzących się z rujnującymi ich życie siłami. Pozostałe filmy z uniwersum - liczne spin-offy - nie były już tak dobre, ale i znalazły oddaną rzeszę fanek i fanów.
Sukces filmu „Obecność 4: Ostatnie namaszczenie” jest niemal pewny. A maratony już startują.
Obecność: maraton filmowy. W których kinach?
Maraton „Obecności” - cztery filmy jeden po drugim, w sumie 538 min. oglądania - organizują w ten piątek, 5 września, wszystkie duże sieci kin. A zatem multipleksy takie jak Cinema City, Multikino oraz Helios. Jeśli zatem w waszym mieście znajduje się przedstawiciel którejś z tych sieci, najpewniej możecie liczyć na nocny festiwal horrorów.
Pozostali niech powstrzymają łzy żalu - istnieje spora szansa, że mniejsze kino w waszej lub sąsiedniej miejscowości również organizuje taki maraton. Google podpowiada kilka stron placówek, które postanowiły dołączyć do imprezy. Najlepiej zatem wpisać w wyszukiwarkę „obecność maraton kino [miasto]” i upewnić się, czy przypadkiem nie padło też na waszego ulubionego studyjniaka.
Tymczasem „Obecność 4” wróciła na dawne tory serii i wypadła znacznie lepiej od „trójki”. Widzowie docenią powrót do klasycznej, eleganckiej realizacji - dopracowaną scenografię epoki lat, sugestywne zdjęcia i dźwięk, który działa na podświadomość. Przede wszystkim jednak fakt, że w centrum tych opowieści stoją ludzie i ich relacje. Postacie Warrenów, grane ostatni raz przez Patricka Wilsona i Verę Farmigę, dodają serii wiarygodności i emocjonalnej głębi, sprawiając, że kolejne filmy nie są tylko jumpscare’ową przejażdżką, ale także historią o odwadze, wierze i miłości. Fajna sprawa.
Czytaj więcej:
- Serial Tomb Raider oficjalnie zapowiedziany. Larę Croft zagra gwiazda Gry o tron
- Spin-off The Office jest lepszy od oryginału? Nie ma wątpliwości
- Wielki marsz Stephena Kinga w prawdziwym życiu. Widzowie nie mogli się zatrzymać
- To najbardziej intensywny thriller tego roku. Obejrzysz go na Netfliksie
- Obecność 4: Ostatnie namaszczenie - recenzja filmu. Czy to godne zakończenie cyklu?