Opętani - recenzja. Świetny horror o życiu po śmierci

Patronat Medialny

Śmierć, żałoba, nadnaturalne siły - te motywy kino grozy zna aż za dobrze. Co zatem nowego mogło wnieść do tego gatunku "Opętanie"? Może nie dokonało rewolucji, ale zrobiło wiele, by widz poczuł mrożący niepokój. Sprawdziliśmy, jak się ma horror w Nowej Zelandii. Naprawdę dobrze.

OCENA :
8/10
opetani film recenzja horror

Jako sympatyk kina grozy zawsze z radością podchodzę do każdej kolejnej produkcji z tego gatunku. Nawet jeśli czuję, że to będzie niewypał, praktycznie zawsze mam minimalny kredyt zaufania. "Opętanie" skusiło mnie już na wstępie nawet nie tyle konceptem, co arcyciekawą obsadą - Dacre Montgomery po roli Billy'ego w "Stranger Things" nie rozwinął kariery aktorskiej tak, jak się zdawało, zaś Vicky Krieps jest jedną z najzdolniejszych europejskich aktorek XXI wieku (świetne role w "W gorsecie" czy "Nici widmo"), ale zdaje się, że wciąż nie spada na nią tak duży splendor, jak na to zasługuje. Czy po "Opętaniu" to się zmieni?

Opętani - recenzja horroru. Powrót do przeszłości

Jack (Montgomery) przyjeżdża do posiadłości położonej na odludziu, w pobliżu wzgórz. Jak się dowiadujemy, celem podróży jest pogrzeb matki Elizabeth, która porzuciła go, gdy był jeszcze dzieckiem. Uczestniczką uroczystości jest również Jill (Krieps) - partnerka zmarłej. Choć mężczyzna utrzymuje, że dostał zaproszenie na pogrzeb od Jill, kobieta temu zaprzecza. Wkrótce dochodzi do pewnego nadnaturalnego incydentu, który, mówiąc delikatnie, zamiesza w psychice obydwojga i sprawi, że zmierzenie się z przeszłością będzie nieuchronne.

"Opętani" to nie horror, który strzela jak z karabinu jumpscare'ami. Prawdę powiedziawszy, ma ich w swoim arsenale okrągłe zero. To film, który buduje swoją siłę dzięki powolnej (ale nie żółwiej) akcji i tematyce sprzyjającej egzystencjalnym, subtelnym rozważaniom ze strony widza. Nie ma tutaj raczej znanego np. z "Hereditary" podskórnego przerażenia towarzyszącego od pierwszej do ostatniej minuty, ale Samuel Van Grinsven nie stara się kopiować innych twórców - idzie własną, przemyślaną ścieżką. Groza filmu tkwi w dojmującym poczuciu opuszczenia, obecności nadnaturalnej siły w dość niespodziewanej formie. Przede wszystkim chodzi chyba jednak o świadomość że dusza zmarłej osoby jest "uwięziona" po drugiej stronie i nigdy nie powróci do oryginalnego ciała. Wykorzystując ciekawy koncept, reżyser pozwala postaciom na konfrontację z przeszłością i ich, mniej lub bardziej skrywanym, bólem.

Galapagos Films: kadr z filmu "Opętani"

Na poziomie storytellingu Van Grinsven (będący i reżyserem, i współautorem scenariusza) nie jest rewolucjonistą, ale i nie wywraca się. Za pomocą tytułowych, naprzemiennych opętań i Jack, i Jill nie tylko zyskują przestrzeń do rozmowy o bolesnych uczuciach i dawnych krzywdach - dzięki temu zabiegowi widzowie także mogą uczestniczyć w tym procesie, składając sobie w głowie fakty, które poznają, przede wszystkim na temat zmarłej. Kim była, dlaczego postanowiła podjąć takie, a nie inne decyzje. W pewnym momencie relacja między Jackiem a Jill przybiera formę (natchnionej duchem Elizabeth) psychologicznej rozgrywki, w której nie ma zwycięzcy czy uszczęśliwiającego happy endu. Oboje są pionkami w nadnaturalnej grze, a w ostatecznym rozrachunku musi w jakiś sposób ucierpieć.

Ten film to przede wszystkim piekielnie emocjonalny teatr dwojga aktorów - Dacre'a Montgomery'ego oraz Vicky Krieps.

Oboje tworzą duet dość nieoczywisty, ale decyzja o ich sparowaniu finalnie okazała się bardzo trafna. Montgomery w niczym nie przypomina dupkowatego, pełnego oldskulowego seksapilu Billy'ego ze "Stranger Things". W "Opętanych" znacząco się od tego wizerunku odróżnia - jego Jack jest postacią połamaną psychicznie, wycofaną, coraz bardziej wypełnioną wątpliwościami i pytaniami na temat śmierci matki i tego, co zaczyna go dotykać. Znakomicie wypada również Vicky Krieps - aktorka ma w sobie niewyczerpane pokłady magnetyzmu, który w tym przypadku objawia się w wielu scenach, wymagających dość niewielkiej ekspresji lub ponurego, emocjonalnego ciężaru. Razem Krieps i Montgomery tworzą duet, na który chce się patrzeć. 

Galapagos Films: kadr z filmu "Opętani"

"Opętani", oprócz porządnego wykorzystania wyjściowego pomysłu i znakomitej obsady, jest też bardzo jakościowy, jeśli chodzi o sferę audiowizualną. Klimatowi dyskomfortu i niepokoju silnie sprzyja chociażby scenografia - większość akcji rozgrywa się w budynku o dość oryginalnej konstrukcji, otoczonego przez groźnie wyglądające góry. Dom Elizabeth nie jest może drugim hotelem Overlook, ale wciąż w takiej scenerii nie jest trudno czuć się opuszczonym. Tyson Perkins wykonał tu też kawał operatorskiej roboty - wiele kadrów wydaje się wręcz idealnie przemyślanych.

"Opętani" to film, którego raczej nie nazwałbym wybitnym. Nie mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że mną wstrząsnął i będę o nim pamiętał przez długi okres, dodatkowo końcówkę uważam za nadmiernie rozwleczoną. Należy mu się jednak dużo pochwał, bowiem to kawał dobrego, psychologicznego kina grozy, które wprowadza zimny, egzystencjalny niepokój i ciekawie rozprawia się z motywem życia po śmierci. Samuel Van Grinsven nie doskoczył jeszcze do poziomu sąsiadów o nazwisku Philippou, ale jest na dobrej drodze.

"Opętani" od 15 sierpnia są dostępni do obejrzenia w kinach w całej Polsce.

Więcej o kinie grozy przeczytacie na Spider's Web:

zdjęcie główne: Galapagos Films

Patronat Medialny
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-15T10:24:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-15T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T19:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T13:37:36+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T11:48:22+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T10:14:49+02:00
Aktualizacja: 2025-08-13T08:51:56+02:00
Aktualizacja: 2025-08-12T18:20:41+02:00
Aktualizacja: 2025-08-12T14:34:49+02:00
Aktualizacja: 2025-08-12T10:53:41+02:00
Aktualizacja: 2025-08-12T09:26:53+02:00
Aktualizacja: 2025-08-12T08:58:25+02:00
Aktualizacja: 2025-08-11T18:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-11T17:24:46+02:00
Aktualizacja: 2025-08-11T13:55:42+02:00
Aktualizacja: 2025-08-11T13:51:21+02:00