"Ród Smoka" opowiada o nienawiści patriarchatu do kobiet. Fandom łatwo tego nie przełknie
Do premiery serialu "Ród Smoka" pozostał mniej niż miesiąc. Nowa produkcja HBO z każdym tygodniem zyskuje nowych zwolenników, a zagraniczne recenzje pierwszego odcinka są wręcz ekstatyczne. Nie oznacza to jednak, że fani fantasy łatwo przełkną każdy element tej opowieści. Prequel "Gry o tron" ma opowiadać o patriarchacie i jego stosunku do kobiet, a to dla niektórych czerwona flaga.
Nie jest żadną tajemnicą, że fandom "Gry o tron" był mocno rozbity po porażce 8. sezonu i bez entuzjazmu patrzył w przyszłość. "Ród Smoka" zdołał jednak w większości złagodzić tamte obawy, ponieważ zapowiada się na niezwykle ambitną i wierną twórczości George'a R.R. Martina produkcję. Stało się to jeszcze przed premierą nowej serii, co najlepiej świadczy o efekcie wywołanym przez ostatnie zwiastuny i zdjęcia. W samych superlatywach o "Rodzie Smoka" (a dokładniej mówiąc jego 1. odcinku) wypowiadają się też szczęściarze, którzy kilka dni temu brali udział w zamkniętym pokazie.
Według ich słów otwarcie spin-offa jest lepsze od wszystkiego, co widzieliśmy w 8. sezonie, ale jednocześnie wciąż bardzo podobne do stylu "Gry o tron". Możecie się więc spodziewać częstej obecności nagości, przemocy i smoków. "Ród Smoka" od poprzedniej serii ma za to wyróżniać położenie większych akcentów na postaci kobiece. Daenerys Targaryen, Arya Stark czy Cersei Lannister pełniły istotną rolę w "Grze o tron", ale poza tą pierwszą niekoniecznie podpadały pod hasło "główna bohaterka". Tymczasem centralnym wątkiem prequela ma być właśnie relacja między dwoma młodymi dziewczynami (potem dorosłymi kobietami) - Rhaenyrą Targaryen i Alicent Hightower.
"Ród Smoka" opowie o patriarchacie i nienawiści do kobiet w Westeros.
W ostatnich dniach magazyn Empire opublikował szereg zakulisowych materiałów poświęconych spin-offowi od HBO. Najnowszy artykuł potwierdza przeczucie i spekulacje fanów, którzy dostrzegli w zwiastunach zwiększony nacisk na przyjaźń między córkami Viserysa I Targaryena i jego namiestnika Otto Hightowera. Teraz dowiedzieliśmy się, kto wpadł na ten pomysł i dlaczego twórcy częściowo odeszli w tej kwestii od treści książki "Ogień i krew".
Okazuje się, że pomysłodawczynią ustawienia relacji Rhaenyry i Alicent na pierwszym planie jest Alexis Raben, żona Miguela Sapochnika. Rola reżysera pracującego nad uznawanymi często za najlepsze odcinkami "Gry o tron" w "Rodzie Smoka" tylko się zwiększyła. Przy spin-offie działa również jako producent wykonawczy, dlatego zasugerowana przez jego żonę idea szybko złapała trakcję:
Pewnego dnia powiedziała: "To byłoby znacznie bardziej interesujące, gdyby chodziło o dwie główne bohaterki, a nie o dwóch mężczyzn. Gdybyście skupili się na widzeniu kobiet przez patriarchat i na fakcie, że mężczyźni przy władzy wolą zniszczyć się nawzajem, niż zobaczyć kobietę na tronie". Nie była to perspektywa, którą kiedykolwiek wcześniej opowiedziałem. Myślę, że uczyniła serial bardziej współczesnym
- powiedział Sapochnik.
Jak na te słowa zareaguje fandom, który nie znosi wpychania współczesności do fantasy?
Taki "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" za to samo obrywa przecież od kilku miesięcy. Wizja feministycznej Galadrieli, która sama chwyta za miecz i nie słucha się facetów, w internetowej braci budzi gniew, oburzenie, czasem przerażenie. Czy tego samego możemy się spodziewać względem obu bohaterek "Rodu Smoka"? Wydaje mi się, że mimo wszystko nie, choć trochę narzekań na pewno się pojawi. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Najważniejszy to zaangażowanie w cały projekt George'a R.R. Martina. Przy "Władcy Pierścieni" Amazona pomagają niby specjaliści od J.R.R. Tolkiena i jego wnuk Simon Tolkien, ale ich wiedza i obiektywizm bywają podważane. Słowo błogosławieństwa ze strony oryginalnego autora ma o niebo większą siłę przebicia.
Nie jest też tak, że mamy tutaj do czynienia z całkowicie odrealnionym scenariuszem. Podstawy opowieści o patriarchacie mamy już w twórczości Martina, a rola obu bohaterek w Tańcu Smoków jest niebagatelna. Twórcy "Rodu Smoka" chcą tylko dla podniesienia dramaturgii poszerzyć relację Targaryenki i członkini rodu Hightower, co nie jest przecież grzechem. Nic z tego, co zasugerowała Alexis Raben, nie znajduje się w opozycji do "Ognia i krwi". To mimo wszystko zupełnie inna sytuacja niż w przypadku serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy". Dlatego fandom ostatecznie przełknie porównania Alicent Hightower do organizacji Women for Trump i nazywanie Rhaenyry "anarchistką", choć dla jego części nie będzie to łatwe. Oczywiście pod warunkiem, że "Ród Smoka" spełni inne oczekiwania, ale to już osobna kwestia.
Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.