REKLAMA

"Pierścienie Władzy" konsultował wnuk J.R.R. Tolkiena. Simon Tolkien został wyklęty z rodziny

Wrześniowa premiera serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" zbliża się wielkimi krokami, a fandom Tolkiena wciąż nie czuje się do niego przekonany. Amazon postanowił więc zdobyć kilka punktów i ogłosił, że jako konsultant przy produkcji pracował Simon Tolkien. Szkoda tylko, że wnuk słynnego pisarza kiedyś gorąco pokłócił się z rodziną i zarządzającym dziedzictwem "Władcy Pierścieni" Christopherem Tolkienem. O co im poszło?

władca pierścieni pierścienie władzy jrr tolkien
REKLAMA

J.R.R. Tolkien nigdy nie powie nam, co sądzi o serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy". Nie poznamy również opinii jego syna, Christophera. Amazon czuł jednak, że jakiegoś Tolkiena musi zaprosić na pokład. Przestrzegam jednak, byście nie dali się omamić czarowi Simona Tolkiena. To żaden strażnik dziedzictwa jego dziadka. Zanim jednak przedstawię jego historię, to warto zarysować szerzej kontekst.

"Władca Pierścieni" to marka od dwóch lat pozbawiona należytej ochrony. Z podobnym stwierdzeniem zgodzi się wielu fanów J.R.R. Tolkiena oburzonych zmianami w kanonie, które wprowadzono do serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy". Udział twórcy oryginalnej powieści czy serii przy powstawaniu adaptacji jest przecież niezwykle istotny, co potwierdza budzący coraz większe nadzieje "Ród Smoka". George R.R. Martin czuwa nad produkcją, co od razu podbija jej wiarygodności i zniechęca showrunnerów od zabawy nieswoimi klockami.

REKLAMA
Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy - Simon Tolkien konsultantem

J.R.R. Tolkien z wiadomych względów nie może pełnić podobnej roli, a ponadto w styczniu 2010 roku stracił swojego najwierniejszego obrońcę. Christopher Tolkien miał oczywiście swoje wady, ale tak zaangażowanego strażnika dziedzictwa mógłby jego ojcu pozazdrościć każdy pisarz fantasy. Nie ma przypadku w tym, że taki projekt jak "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" może zadebiutować po jego śmierci. Christopher Tolkien ledwie był w stanie zaakceptować trylogię Petera Jacksona, więc tym bardziej nie dałby zielonego światłu fabularnemu "potworkowi" Amazona. Ledwie jednak zrezygnował z prowadzenia Tolkien Estate w sierpniu 2017 roku, a już w listopadzie ogłoszono powstanie serialu.

Konsultantem przy serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" jest Simon Tolkien. Kto to?

Trudno było nie odebrać tej chronologii zdarzeń jako dowodu na zmieniające się priorytety ciała zarządzającego dziedzictwem Tolkiena. Christopher Tolkien w trakcie powstawania filmowej wersji odnosił się do niej z dużą nieufnością i zarządził, by członkowie Tolkien Estate unikali bezpośredniego powiązania z twórcami "Władcy Pierścieni". Jego zakaz złamał tylko najstarszy syn, Simon, który zaoferował filmowcom swoją pomoc. Doprowadziło to do głębokiego podziału w rodzinie Tolkienów i wieloletniego sporu między Christopherem i Simonem. Podobno z czasem obaj się pogodzili, ale nie zmieniło to zdania syna J.R.R. Tolkiena o filmowej trylogii Petera Jacksona.

W przeprowadzonej w 2012 roku długiej rozmowie z francuskim Le Monde Christopher Tolkien stwierdził, że Jackson wypatroszył książkę jego ojca i zrobił z niej film akcji dla 15-25 latków. Nie miał też dobrych przeczuć względem "Hobbita" (po fakcie wielu fanów akurat w tej kwestii przyznałaby mu rację). Można więc założyć, że bez względu na osobiste relacje Christopher Tolkien nie byłby zadowolony z decyzji najstarszego syna o współpracy z Amazonem.

I czy naprawdę trudno mu się dziwić, gdy patrzymy na pierwsze materiały z nowego serialu? "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" ma olbrzymi budżet, ale od strony fabuły przypomina kiepskiej jakości fanfik. Niby mamy ten sam świat i sporo znajomych postaci, ale żadna z nich nie zachowuje się tak, jak powinna. Simon Tolkien najwyraźniej nie miał nic przeciwko tym zmianom, a ludzie zarządzający Tolkien Estate też nie próbowali w żaden sposób chronić dziedzictwa swojego imiennika. Jak podaje portal Entertainment Weekly, angielski pisarz i wnuk autora "Hobbita" pełnił kluczową rolę przy kształtowaniu historii i rozwoju postaci, na co wpływ miała "jego ekspercka wiedza i wgląd w pisma dziadka".

Jeden Simon Tolkien o niczym nie świadczy. Amazon raczej nie przekona jego współpracą niezadowolonych fanów.

REKLAMA

Zresztą, jeśli mam być szczery, nie bardzo wiem, o jakiej eksperckiej wiedzy mowa w kontekście Simona Tolkiena. Wnuk ojca nowoczesnego fantasy napisał w swoim życiu kilka książek (w Polsce wydano powieść "Świadek Ostateczny"), ale nigdy nie brał wydatnego udziału w opracowywaniu pism pozostawionych przez J.R.R. Tolkiena. A jeśli było inaczej, to nigdy nie zostało to ujawnione publicznie. Wydaje się raczej, że Amazon znalazł człowieka, który lubi podczepiać się pod podobne projekty. A potem dał mu posadę, by podbić wiarygodność serialu w oczach fandomu.

Rzecz w tym, że to tylko dodatek. Coś miłego dla słabiej zorientowanych widzów, którzy oprócz tego będą zachwycać się świetnymi trailerami. Gdyby "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" miał równie fantastyczną przedpremierową drogę i gdyby to Christopher Tolkien stanął za serialem Amazonem niczym mur, to wtedy mówilibyśmy o prawdziwym hicie. Ale żadna z tych przesłanek nie została spełniona. Sam jeden Simon Tolkien naprawdę niczego nie zmieni, bo w sumie czemu miałby?

*Tekst pierwotnie ukazał się 20 lipca.

Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA