REKLAMA

Ta scena mogła trafić do 2. sezonu "Rodu smoka". Całe szczęście, że do tego nie doszło

2. sezon „Rodu smoka” wywołał wiele kontrowersji - a mógł wywołać ich jeszcze więcej, gdyby pewna scena ostatecznie trafiła do serialu. Na szczęście do tego nie doszło. 

rod smoka 8 odcinek
REKLAMA

Finał, który nie spełnił obietnicy ruszenia z akcją naprzód; wątek Daemona w Harrenhal; kilka decyzji kreatywnych i niepotrzebnych modyfikacji materiału źródłowego. Nie da się ukryć - jest na co narzekać. A jednak uważam, że nowy „Ród smoka” przez większość czasu był świetnym serialem, który zdefiniował, rozwinął i uczynił ciekawszymi książkowe postacie. Ze względu na kronikarski format „Ognia i krwi”, większość bohaterów wypowiada tam co najwyżej jedno lub kilka zdań, a ich charaktery ograniczone są do dwóch cech, zwykle dość przejaskrawionych. Scenarzyści tchnęli w nich życie i przepisali w sposób, który sprostał wymogom telewizyjnego medium. Sprawili, że nawet te postacie, które miałem gdzieś (właśnie ze względu na to, że książka nie mówiła mi o nich zbyt wiele), stały się dla mnie interesujące. Dobra robota.

I dobrze się stało, że twórcy zrezygnowali z kilku niepotrzebnych „dodatków” - tak, mogło być ich więcej. Przykładowo: o ile serialowa relacja Cole’a z Alicent odbiega od tej książkowej, to jest fabularnie uzasadniona, ma sens i nie wpływa negatywnie na inne wątki. Niewiele jednak brakowało, by jedna sekwencja - w tym wypadku kompletnie niepotrzebna - „wzbogaciła” opowieść.

REKLAMA

Ród smoka: usunięcie tej sceny to dobra decyzja

Chodzi o dość intensywną scenę intymnego zbliżenia, o której Olivia Cooke opowiedziała magazynowi „Elle”. Aktorka wspomina, że była ona bardzo chaotyczna i choć nie można było nazwać jej „piękną”, to nagrywanie jej było dość zabawne. „Była cielesna, a nawet zwierzęca”. „Myślę, że Ryan Condal [showrunner - przyp. red.] stwierdził, że nie powie nam niczego nowego o postaciach i nie wzbogaci ich, z czym się trochę nie zgadzam, ale to w porządku. To jego serial! Może obejrzymy ją w opublikowanych wpadkach” - dodała ze śmiechem.

Ostatecznie rezygnacja z tej sceny wydaje się dobrym rozwiązaniem - choć jej sedno nie jest z natury niczym negatywnym, słowa Cooke sugerują coś nastawionego głównie na szokowanie widza. HBO ma długą historię takich właśnie scen, które włączano do odcinków najważniejszych seriali głównie po to, by zszokować odbiorców, choć nic więcej z tego nie wynikało. Myślę, że współcześnie można już darować sobie tę praktykę - takie zaskoczenia nie są wartością samą w sobie, a widzowie i tak są już obyci z podobnymi wstawkami. Powiem więcej - Condal mógłby podejmować takie decyzje nieco częściej, odpuszczając zbędne rozpraszacze.

Ród smoka 2

Poza tym dotychczasowe portretowanie związku Alicent i Cole’a jest, w moim odczuciu, trafne. Nie chodzi tu tylko o seks czy romanse. Chodzi o dwoje bohaterów, którzy spędziły kawał życia musząc walczyć z silnymi emocjami, zmagając się z lękami, samotnością, poczuciem odrzucenia. Ten romans to sposób na rozładowanie tych emocji, na zaspokojenie potrzeby bliskości. Poza tym specyficzna dynamika uczuć i władzy dopełnia obrazu ich wewnętrznych zmagań. Wydaje mi się, że to wartościowa zmiana. Inna sprawa, że teraz, gdy Aemond wysłał Cole’a wraz z armią przeciw Daemonowi, romans najpewniej dobiegł już końca - czytelnicy, którzy wiedzą, co wydarzy się później, raczej nie zakładają, że tamtych dwoje ponownie się spotka. Co nie znaczy, że to koniec wpływu tej relacji na postać i jej losy - rozwój postaci Cole’a, teraz znacznie bardziej refleksyjnego, w sporej mierze bazuje na jego autentycznej wdzięczności i oddaniu Alicent. Co więcej, jego towarzyszem jest teraz Gwayne Hightower. 

Ród smoka obejrzysz tu:
Max
Ród smoka
Max
REKLAMA

Czytaj więcej o produkcjach Max:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA