"The Office PL" już w Canal+ online. Polska wersja amerykańskiego "Biura" zdążyła podzielić widzów za sprawą zwiastuna, który zapowiadał... małą katastrofę. Co się udało, a co się nie udało w "The Office PL"?
"Krindż" to pierwsze słowo, które przychodzi na myśl, kiedy słyszymy "The Office". Humor oparty na zażenowaniu i niezręcznościach podbił serca widzów na całym świecie wraz z premierą "The Office US". Serialowi, którego 1. sezon - jak przyznają zgodnie fani - jest najsłabszy, udało się odnieść olbrzymi sukces, większy niż brytyjskiemu oryginałowi, mimo że jest jego rebootem, przynajmniej częściowo. W produkcję zaangażował się twórca pierwowzoru, komik Ricky Gervais (sam wcielił się w rolę nieznośnego szefa w "The Office UK" i pojawił się w cameo na planie amerykańskiej wersji).
Na fali popularności powstało wiele wersji "Biura" w różnych krajach, choć te nie odbiły się szerokim echem. To Amerykanie stworzyli sitcom kultowy, który dał początek karierom wielu aktorów (John Krasinski, Jenna Fisher) i sprawił, że Steve Carell najmocniej kojarzy nam się nie z 40-letnim prawiczkiem czy generałem Markiem R. Nairdem, a z Michaelem Scottem, szefem, jakiego nigdy nie chcielibyśmy mieć, choć każdy zapalony fan produkcji na pewno raz w życiu marzył, by przepracować dniówkę w Dunder Mifflin, firmie sprzedającej papier do drukarek.
The Office PL - recenzja serialu. Obejrzysz go w Canal+ online
Polacy, wykorzystując potencjał marki, postanowili stworzyć własną wersję - "The Office PL". Ta właśnie ma premierę w Canal+ online - w serwisie obejrzymy 12 odcinków, składających się na 1. sezon. Nie jest to jednak przeniesienie amerykańskiego "Biura" jeden do jednego, choć inspiracje są czytelne, mimo że w założeniu "The Office PL" bazuje na oryginalnej brytyjskiej edycji sitcomu.
I w gruncie rzeczy właśnie to podążanie wytartymi ścieżkami udaje się w serialu najgorzej. A może raczej - jest w nim najsłabsze, bo najbardziej odtwórcze. Nie chodzi tu o samą formę produkcji - "The Office PL", tak jak i wersje brytyjska oraz amerykańska, to mockument, czyli produkcja udająca dokument, której celem jest wyśmianie pewnych zjawisk (w tym wypadku: pracy w biurze, korporacji i współczesne społeczne zachowania), a o kopiowanie pewnych sytuacji i zachowań.
Największy problem mam chyba z Michałem, granym przez Piotra Polaka, który ewidentnie (i za bardzo) inspiruje się mimiką Steve'a Carella i sposobem bycia Michaela Scotta; jest to chyba najmniej wiarygodna postać serialu, a także najmniej charakterystyczna. W zestawieniu z rolą Carella wypada blado, a sam - mam wrażenie - proponuje niewiele. Nieco siły dodaje mu serialowa Patrycja (w tej roli Vanessa Aleksander), wiceprezeska firmy Kropliczanka, która w pewnym sensie jest odpowiednikiem Toby'ego i Jan z amerykańskiej edycji (trudno uniknąć porównań, ale o tym jeszcze za chwilę). Młoda kobieta konkuruje z Michałem o pozycję, ma pazur i urok, które Jan dała Melora Hardin, a jednocześnie jest znienawidzona przez szefa Kropliczanki, który chce przyjaźnić się ze wszystkimi poza nią.
Dynamika między tymi postaciami sprawia, że Michał w wydaniu Polaka momentami zyskuje w moich oczach. To także dowód na to, że w "The Office PL" udało się najbardziej to, co polskie i autorskie. Pomysł na wprowadzenie dwóch szefów w biurze, w którym sprzedaje się wodę, a nie papier do drukarek, jest nasz i spodobał się samemu Ricky'emu Gervaisowi. Wszystkie te momenty, w których Maciej Bochniak wraz z ekipą scenarzystów pozwolili sobie na trochę polskiego szaleństwa, są najlepsze.
Serialowy Darek (odpowiednik Dwighta), sportretowany przez genialnego Adama Woronowicza, jest fenomenalny - po biurze chodzi w skórzanych papciach, jakie każda babcia trzyma w szafce w przedpokoju, a także jest obrońcą polskości. Ma stereotypowe polskie cechy, które niekoniecznie są naszą dumą narodową (choć jestem przekonana, że on właśnie tak o nich myśli), a więc zawiść, upartość, zadufanie, ale i poczucie niższości wobec innych maskowane wyniosłością. To on jest królem tego show. Polskim akcentem, wartym odnotowania, jest dresik, Łuki, którego zagrał Adam Bobik. On również nie ma swojego odpowiednika w amerykańskiej wersji i dobrze, bo jest takim naszym chłopakiem z bloków, który kocha pocić się na osiedlowej siłce.
Podoba mi się także wykorzystanie polskich wydarzeń społeczno-politycznych i wplecenie ich w dialogi. Te zresztą też są na poziomie - parę razy śmiałam się w głos, a to wciąż często mi się nie zdarza (a niezwykle rzadko na polskich współczesnych komediach).
Panika, jaką wywołał zwiastun "The Office PL" i obawy, że tego krindżu nie będzie dało się znieść, były przedwczesne. Oczywiście, jeżeli będziemy chcieli przyczepić się do tego, że "The Office PL" jest gorsze niż "The Office US", to możemy ścisnąć sobie samemu dłonie, pogratulować i być głuchym na jakiekolwiek argumenty. Bo polska wersja "Biura" rzeczywiście nie bawi aż tak i nie zachwyca jak ta amerykańska. Franek i Asia, serialowa para, która jest odpowiednikiem Jima i Pam nie chwyta tak za serce jak John Krasinski i Jenna Fisher, a ich rozpoczynający się romans nie powoduje takich ciarek. "The Office PL", które już w 1. sezonie próbuje rolling joke'ów (ten, który zapamiętałam najlepiej to "ale nie napijesz się ze mną?"), nie udało się też - jak na razie - stworzyć hasła na miarę that's wiat she said.
Pamiętajmy jednak, że wszystko przed nami. W 1. sezonie - tak jak i w przypadku "The Office US" ekipa dopiero się rozkręca. I na pełną wiksę przyjdzie jeszcze czas. Nie wierzycie? Uwierzcie. Łuki świadkiem.
"The Office PL" zobaczysz w Canal+ online.
* Zdjęcie główne: Łukasz Bąk / Canal+