REKLAMA

Co kryje Yennefer? Analizujemy tajemniczy teaser i tytuły odcinków 2. sezonu „Wiedźmina”

Już kilka tygodni temu przypuszczaliśmy, że skoro Geralt i Ciri otrzymali swoje teasery, kolejny powinien być poświęcony Yennefer. A jednak na krótki materiał poświęcony czarodziejce musieliśmy poczekać nieco dłużej. Tradycyjnie postanowiliśmy go przeanalizować i wziąć pod lupę tytuły epizodów 2. sezonu „Wiedźmina”.

wiedźmin sezon 2 yennefer teaser analiza tytuły
REKLAMA

Gdy w połowie czerwca Henry Cavill udostępnił kolejny teaser 2. serii serialowego „Wiedźmina”, wydawało się oczywiste, że tydzień później zobaczymy kolejny, tym razem dotyczący trzeciej centralnej postaci tej opowieści: Yennefer z Vengervergu, w którą wciela się Anya Chalotra.

Nic z tego: przekonani o ujawnieniu nowego materiału fani musieli obejść się smakiem i na kolejne zapowiedzi poczekać aż do WitcherConu. Impreza obfitowała w materiały solidnie podsycające oczekiwania. Poznaliśmy datę premiery, tytuły epizodów (nieco więcej na ich temat przeczytacie w dalszej części tego tekstu) zobaczyliśmy dłuższy, ponad dwuminutowy teaser (tutaj go analizujemy), pierwszą zapowiedź filmu anime „Wiedźmin: Zmora Wilka”, a także sporo materiałów zza kulis, gdzie możecie m.in. przyjrzeć się wnętrzom Kaer Morhen (obejrzycie je tutaj).

W międzyczasie, umykając uwadze wielu zainteresowanych, w sieci pojawił się też brakujący, króciutki teaser poświęcony właśnie Yennefer; w swoich social mediach udostępniła go m.in. Anya Chalotra.

REKLAMA

„Wiedźmin” sezon 2: nowy teaser poświęcony Yennefer

View post on Instagram
 

Twórcy ewidentnie skąpią fanom ujęć czarodziejki. W dłuższej zapowiedzi widzimy ją jedynie w ostatnich sekundach; z kolei poświęcony jej materiał zbudowany jest w sporej mierze z fragmentów poprzedniej serii. Co ciekawe, wciąż nie jesteśmy w stanie wywnioskować wiele więcej niż przy okazji ujawnienia pierwszych zdjęć do serialu (wówczas ujrzeliśmy bohaterkę w okowach). Wiemy, że Yennefer zostanie pojmana przez wojska Nilfgaardu. Będzie to jeden z elementów scenariusza, który nie ma swojego pierwowzoru w książkach: o losach Yen w kontekście Bitwy o Wzgórze Sodden z książek dowiedzieliśmy się niewiele, m.in. to, że czarodziejka została oślepiona przez Fringillę Vigo, a później magicznie przywrócono jej wzrok. Być może ten wątek w jakiś sposób zostanie poruszony w produkcji. Przypomnijmy, że w finale pierwszej odsłony Yennefer pomaga wygrać Bitwę o Wzgórze Sodden, którą magowie i wojska północy stoczyli z armią Nilfgaardu. Tymczasem Geralt odnalazł Ciri i nie ma pojęcia, co dzieje się z czarodziejką.

W kilku ciekawszych ujęciach widzimy ponowną przebitkę na krzyczącą Tissaię (czarodziejka poszukuje Yen po bitwie, wędrując wśród trupów) i bohaterkę leżącą pod drzewem, nieprzytomną. Wiemy, że wkrótce odnajdą ją siły nieprzyjaciela. Później kilkakrotnie widzimy zakrwawioną Yen w różnych sceneriach; widzimy też, jak rozmawia z Fringillą. Ciekawsze ujęcia pokazują nam postać w karmazynowej szacie, która zdaje się trzymać na rękach niemowlę (tajemnicza Voleth Meir?), a przez ułamek sekundy możemy dostrzec też... Franceskę Findabair, Stokrotkę z Dolin, czarodziejkę, która odegrała w sadze niemałą rolę. W tę postać wcieliła się modelka Mecia Simson.

Wiedźmin: logo i tytuły odcinków 2. sezonu

REKLAMA

Powyżej obejrzycie wideo, które ujawnia logo i tytuły kolejnych epizodów 2. sezonu „Wiedźmina”. Na ich podstawie można wysnuć kilka przypuszczeń:

  1. Ziarno prawdy. Tu sprawa jest dość oczywista. Showrunnerka Lauren S. Hissrich już dawno temu wspominała, że „Ziarno prawdy” jest jednym z jej ulubionych wiedźmińskich opowiadań. W 2020 roku dowiedzieliśmy się, że historię Nivellena (w którego wcieli się znany z „Gry o tron” Kristofer Hivju) zobaczymy już w pierwszym odcinku nowej serii. W przeciwieństwie do materiału źródłowego serialowa wersja opowieści rozegra się w nieco innych okolicznościach – na ekranie Geraltowi towarzyszyć będzie Ciri, a do posiadłości Nivellena bohaterowie trafią zmierzając do Kaer Morhen. Poza tym szczegółem reszta historii powinna zostać oddana dość wiernie (włącznie z walką z bruxą, której urywki można dostrzec w zwiastunie). Logo odcinka przedstawia uskrzydloną istotę z pazurami (wspomniana bruxa, wampir; w tej roli Agnes Born). Epizod został napisany przez Declana De Barrę i wyreżyserowany przez Stephena Surjika.
  2. Kaer Morhen. Po przygodzie z zaklętym synem wielmoży i jego krwiożerczą wybranką bohaterowie dotrą do Wiedźmińskiego Siedliszcza. Wreszcie zobaczymy dom Geralta z Rivii i innych wiedźminów: wiekowego Vesemira (Kim Bodnia), Eskela (Basil Eidenbenz), Lamberta (Paul Bullion) i Coëna (Yasen Atour). Być może już w tym epizodzie rozpocznie się szkolenie Ciri. Logo prezentuje wiedźmiński medalion (głowa wilka wydaje się być na wpół-czaszką), z której wyrastają korzenie lub pnącza. Jak wiemy, w 2. sezonie mamy zobaczyć dużą scenę walki, w której wiedźmini zmierzą się z leszym – potworem w książkach jedynie wspomnianym. Wyrastające z głowy wilka pnącza mogą wiązać się z pogłoską o śmierci jednego z wiedźminów: Eskela. Podobno w serialu mamy zobaczyć jego pogrzeb.
  3. Co stracono. Jeden z najbardziej zagadkowych tytułów; ostatecznie w „Wiedźminie” właściwie każdy bohater coś utracił. Biorąc jednak pod uwagę, że logo przedstawia jaskółkę (a ta, jak wiemy, jest symbolem Ciri), skupimy się właśnie na niej. Epizod został napisany wspólnie przez Clare Higgins i Lauren Hissrich i wyreżyserowany przez Sarah O’Gorman.
  4. Redański wywiad. Najwyższy czas poznać najskuteczniejszą agencję wywiadowczą na Kontynencie oraz jej największego asa (i szefa zarazem): Sigusmunda Dijkstrę (Graham McTavish), szarą eminencję kryjącą się w cieniu Vizimira, redańskiego władcy. W odcinku pojawi się też zapewne Filippa Eilhart. Kaptur i sztylet w logo to doskonała ilustracja szpiegowskiego wątku. Scenariusz wyszedł spod ręki Sneha Koorse, a reżyserią zajęła się Sarah O'Gorman.
  5. Odwróć się plecami. Z tego tytułu zbyt wiele nie wyciśniemy (może chodzić o odwrócenie się od kogoś-czegoś w ramach konfliktu, może też chodzić o pozostawienie czegoś za sobą, zamknięcie jakiegoś rozdziału); podobnie logo – waga (sprawiedliwość, wybór?) oparta o przedmiot o ostrych krawędziach, być może sztylet – jest dość enigmatyczne. Scenariusz: Haily Hall, reżyseria: Ed Bazalgette.
  6. Drogi przyjacielu. Te słowa są dość łatwe do rozszyfrowania. W oryginale brzmiały one: „miła przyjaciółko” i „miły przyjacielu”. Tymi słowami w liście zwrócił się do Yennefer Geralt (długo zastanawiał się nad tym, w jaki sposób rozpocząć wiadomość i jak tytułować Yen). Yen odpowiedziała podobnie, dbając o odpowiednie natężenie jadowitego sarkazmu. Bohaterowie nie byli wówczas parą, a Geralt w listach prosił czarodziejkę (która miała do niego wiele żalu) o pomoc w kwestii Ciri. Za sprawą tych listów Yennefer udała się do Świątyni Melitele, gdzie uczyła dziewczynkę magii. Być może to w tym odcinku zobaczymy pierwsze spotkanie bohaterek. Logo ewidentnie przedstawia dłoń, która czaruje. Odcinek został napisany przez Matthew D’Ambrosio i wyreżyserowany przez Louise Hooper.
  7. Voleth Meir. Imię i nazwisko postaci wykreowanej na potrzeby filmu, o której nie wiemy prawie nic. Wcieli się w nią Ania Marson; casting opisywał ją jako „bardzo starą kobietę o białych włosach; demona, który wędruje po ziemi, targując się i żerując na najgłębszych i najciemniejszych pragnieniach ludzi”. Voleth Meir ma oznaczać dosłownie „Nieśmiertelną Matkę”. Ma ona odegrać pewną rolę w wątki Ciri. Nic więcej o niej nie wiemy. Logo prezentuje czaszkę z zakrytymi oczami.
  8. TOP SECRET. Domyślamy się, że tytuł byłby potężnym spoilerem, ale strzelać zawsze można. Epizod napisała showrunnerka.
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T18:39:02+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T14:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T13:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T12:26:04+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T20:16:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Bohater filmu akcji Netfliksa jest większy niż Reacher, a kopie tyłki z lekkością

Netflix chętnie produkuje filmy, których zadaniem nie jest odkrywanie koła na nowo i odświeżanie konwencji, a raczej zaoferowanie odbiorcom bezpiecznej przejażdżki, która skupia się na spełnianiu gatunkowych oczekiwań - w myśl zasady, że (podobno) najbardziej lubimy te piosenki, które znamy. Czy francuski „Nokaut” spełnia swoje zadanie?

nokaut film opinie recenzja
REKLAMA

Raczej tak. Powiedziałbym, że „Nokaut” Antoine’a Blossiera zadowala się przeciętnością: nie próbuje zaskakiwać, ale i nie popełnia rażących błędów. Operuje gdzieś pośrodku, zachowawczo i bezpiecznie, dostarczając mimo tego przyzwoitą, choć bardzo konwencjonalną rozrywkę.

Bohaterem produkcji jest Bastien (Ciryl Gane, mistrz sztuk walki), aspirujący zawodnik MMA, który mierzy się w ringu ze swoim największym rywalem, Enzo. Walka jest bezlitosna, a jej przebieg i finał ustanawiają kierunek oraz ton opowieści. Starcie kończy się bowiem tragedią: Bastien, broniąc się, kontratakuje potężnym rzutem, który kończy się dla przeciwnika śmiercią. Przepełniony poczuciem winy protagonista rezygnuje ze sportu i znika bez śladu. Dwa lata później z cienia wyszarpuje go Emma, wdowa po Enzo. Stało się tak, że jej syn, Leo, zaginął, wplątawszy się uprzednio w narkotykowy półświatek. Wszystko wskazuje na to, że znalazł się na celowniku bezwzględnego gangu. Jak nietrudno się domyślić, Bastien - z poczucia moralnego obowiązku i chęci zadośćuczynienia - postanawia pomóc.

REKLAMA

Nokaut - opinia o filmie Netfliksa

Scenariusz sięga bodaj po wszystkie znajome klisze kina akcji, co zresztą jednoznacznie sugeruje powyższy zarys. Pierwsza połowa rozwija się zatem zgodnie z podręcznikową strukturą - burza (tragedia), chwilka spokoju, śledztwo, kilka dynamicznych zwrotów, wzrost napięcia. Wiele sekwencji akcji to schematy wytarte aż do bólu - takie jak efektowna bójka w klubie nocnym (wiadomo, obowiązkowy przystanek) czy pościg po klaustrofobicznej miejskiej zabudowie.

W 2. akcie tempo przyśpiesza (a gdy już się rozpędza, to nie zamierza się zatrzymać, dopóki Bastien nie przekształci każdego oponenta w krwawą miazgę) - wówczas twórcy próbują też okazjonalnie pogłębić postacie bohaterów. Miło z ich strony. Nie sposób jednak pisać o tych zabiegach jak o rozbudowanej, wielowątkowej fabule czy prawdziwych zaskoczeniach. Każdą fabularną woltę można przewidzieć, bo tekst tworzono od sztancy, a postacie pozostają chodzącymi archetypami. Większości wręcz brakuje jakiejś iskry, unikalnego pierwiastka, czegoś, co pozwoliłoby im się wyróżnić, co pozwoliłoby nam w jakiś sposób związać się z nimi emocjonalnie. Na szczęście potyczki dają radę - akcja jest surowa, intensywna, a choreografie walk atrakcyjne, przemyślane, bazujące na realistycznym tempie i zręcznie nakręcone. Ewentualne niedostatki w inscenizacji są umiejętnie maskowane neonowym oświetleniem. No i trzeba przyznać, że Gane porusza się z wielką precyzją i zaskakującą lekkością jak na swoje gabaryty - widać, że wie, co robi.

K.O.

„Nokaut” to prosty, pełen przemocy film o nierównej (czyżby?) walce z gangami narkotykowymi w Marsylii. Pod efektowną, neonową powierzchnią kryje się oczywista i wtórna opowieść o zemście, odkupieniu i poszukiwaniu wewnętrznego spokoju. Jeśli coś mniej oczekiwanego przykuło moją uwagę, to fakt, że obraz dość odważnie pokazuje, iż przestępczość w mieście nie wzrasta bez winy policji. To znaczy: jeśli chcesz oczyścić swoje podwórko, najpierw musisz zrobić porządki wśród służb.

Poza tym: nic przesadnie porywającego, nic odświeżającego, a jednak po seansie nie miałem poczucia straconego czasu. To solidny, nieco budżetowy przedstawiciel gatunku, który spełnia swoje zadanie. Miłośnicy powinni być względnie usatysfakcjonowani.

Czytaj więcej:

  • Tytuł filmu: Nokaut
  • Rok produkcji: 2025
  • Czas trwania: 85 minut
  • Reżyseria: Antoine Blossier
  • Obsada: Ciryl Gane, Maleaume Paquin, Alice Belaidini 
  • Ocena IMDb: 5,8/10
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T18:39:02+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T14:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T13:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T12:26:04+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Netflix przyznał, w co zainwestuje swoje pieniądze. To również wasza wina

Stojący na czele Netfliksa Ted Sarandos ogłosił nowy kierunek, w który platforma streamingowa zainwestuje pieniądze. Hiszpańscy subskrybenci mogą zacierać ręce, bowiem Netflix będzie inwestował w właśnie w hiszpańskojęzyczne produkcje. Z całą pewnością zadowoleni będą również widzowie z Polski.

ted sarandos netflix hiszpania
REKLAMA

Czerwono-czarna platforma od niemal od początku swojego istnienia rozszerzała swoją ofertę, aby dopasować ją do rynków, na których działa. Filmy i seriale powstają już na całym świecie, również w Polsce. Z każdym kolejnym rokiem rośnie liczba krajów, gdzie Netflix, albo kupuje nowe tytuły, albo realizuje własne, albo stawia swoje centra produkcyjne. Kilka miesięcy temu ogłoszono, że platforma otwiera się na meksykański rynek i zamierza wydać miliard dolarów na tamtejsze produkcje.

REKLAMA

Netflix ogłasza: będzie więcej hiszpańskich produkcji

Jak podaje Deadline, to nie koniec polityki otwieranie się Netfliksa na europejskie rynki. Ted Sarandos spotkał się bowiem z premierem Hiszpanii, Pedro Sanchezem. Na wspólnej konferencji prasowej padło ogłoszenie i zarazem zobowiązanie - Netflix do 2029 roku zainwestuje w oryginalne hiszpańskie produkcje 1,1 mld dolarów. CEO platformy powiedział, że hiszpańskojęzyczne tytuły łącznie wygenerowały ponad 5 miliardów godzin oglądalności. Wyraził także nadzieję na jak najlepszą współpracę z władzami kraju:

Trudno dziwić się takiemu kierunkowi rozwoju serwisu. Platforma niejednokrotnie przekonała się, że nawet niepozorne filmy i seriale z Hiszpanii mogą bić rekordy popularności. Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów jest z pewnością "Dom z papieru", który został zakupiony od tamtejszej telewizji i w zaledwie kilka tygodni od globalnej premiery stał się hitem (niemal) na całym świecie.

REKLAMA

Więcej informacji o ofercie Netfliksa przeczytacie na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T18:39:02+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T14:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T13:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T12:26:04+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Nowy polski serial Netfliksa jest kiepski. Ale jest też dobry. Aniela - recenzja

Seans „Anieli” - nowego polskiego serialu Netfliksa w reżyserii Kuby Czekaja i nagrodzonego Emmy Jakuba Piątka - to dziwne doświadczenie. Niemało tu kreatywności, zabiegów i rozwiązań raczej niespotykanych w rodzimym kinie - niestety, są one często rozwadniane przez scenopisarskie wpadki, banały i uproszczenia. Właściwie wszystko tu jest nierówne, a jednak potrafi zaabsorbować.

OCENA :
5/10
aniela serial netflix recenzja opinie
REKLAMA

Zaczyna się od zatrzymania przez policję. Tytułowa Aniela (w tej roli świetna Małgorzata Kożuchowska) to stereotypowa do bólu reprezentantka klasy wyższej - niekalająca się pracą utrzymanka, operująca olbrzymimi sumami pieniędzy. Przynajmniej do czasu, gdy jej mąż, Jan (Jacek Poniedziałek), nie wraca z kolejnej uduchowionej podróży do Afryki, podczas której podjął decyzję o rozwodzie i powrocie do miłości z czasów liceum, piosenkarce Zofii.

Na zorganizowanym specjalnie dla niego przez Anielę wernisażu, Jan w ramach przywitania informuje o nowej ścieżce życia nie tylko żonę, lecz także całą zebraną tam śmietankę. Wówczas nasza bohaterka pęka - chwyta nieduży nóż i zadaje nim mężowi kilka ciosów, boleśnie go raniąc. Na oczach wszystkich.

Jakiś czas później Jan proponuje Anieli ugodę: nie wniesie oskarżenia, jeśli ta zgodzi się na rozwód i nie uszczknie ani grosza z jego majątku. Jest też zobowiązana znaleźć pracę, jeśli nie chce, by ograniczono jej kontakty z nastoletnią córką. Przywykła do największych luksusów kobieta - nieogarnięta, wręcz kreskówkowo nieporadna (na tyle, że przerasta ją techniczny aspekt kasowania biletu w autobusie) - wspierana przez skromną przyjaciółkę i jej siostrę bliźniaczkę musi zmierzyć się z burą codziennością blokowisk, patologicznego sąsiedztwa i pozbawionej perspektyw młodzieży. Zrobi wszystko, by odzyskać dawne życie i odzyskać opiekę nad córką.

REKLAMA

Aniela - recenzja serialu Netfliksa

Idea jest prosta: dryfująca na oceanie blichtru bohaterka nagle zaczyna się topić. Po bolesnym upadku ze szczytu społecznej drabiny musi zaadaptować się do nowych warunków - bolesnej rzeczywistości, która da jej popalić, ale i obdaruje ją czystością spojrzenia. To znaczy: zerwie klapki z oczu, pozwoli zrozumieć pojęcie społecznej niesprawiedliwości, które wcześniej było dla niej bezwartościowym sloganem. Nie jest to motyw zbyt świeży, nie odkrywa też przed widzem żadnych nieoczywistych spostrzeżeń czy wniosków.

„Aniela” stoi raczej wątkami pobocznymi - przede wszystkim relacjami, które bohaterka nawiązuje z ludźmi, na których niegdyś nawet by nie spojrzała, a jeśli już, to z pogardą lub - w najlepszym wypadku - z niechęcią. Bohaterowie drugiego planu, przedstawiciele grupy, którą sfery Anieli nazwałyby „nizinami”, wypadają tu najciekawiej: pomiędzy rażącymi stereotypami (o tym więcej zaraz) przebijają się realne bolączki, frustracje, nieustające zmagania o to, by choć na moment, choć odrobinę poprawić swój byt. 

Aniela

Niestety, wspomniana stereotypizacja jest olbrzymim problemem serialu Netfliksa. Niezależnie czy mowa o małoletnich zadymiarzach, rozpuszczonym i dwulicowym szkolnym raperze-bananowcu (jakkolwiek szanuję aluzję do Matczaków!) czy bogolu w kryzysie wieku średniego, zazwyczaj mamy do czynienia ze społecznymi kliszami. Prawdopodobnie twórcy zamierzali te stereotypy obnażyć i obśmiać, jednak sposób, w jaki to robią, nie wystarcza. Dowcip zbyt często bywa nietrafiony, wtórny i wręcz cringe’owy, co w efekcie nie rozpościera przed widzem karykatury, a raczej wykoślawiony portret.

REKLAMA

Słowem: satyra w „Anieli” trafia tylko czasem.

Przez większość czasu jest toporna, banalna i najzwyczajniej w świecie nieudana. Najlepiej działa wtedy, gdy nagle wbija szpilę tam, gdzie się tego nie spodziewamy - w przebudzoną męskość służącą jako zwykła fasada dla paskudnego mentalu, w sloganowy feminizm (którego najpiękniejsze, najbardziej wartościowe oblicze pokazuje dopiero z czasem), w fascynacje uprzywilejowanych. Potrafi zrobić to dobrze.

Główny motyw - klasowość - w momentach, w których drwi sobie z odklejki Anieli, bywa faktycznie zabawny, ale w 2025 r., gdy światowe kino zdążyło nas już zmęczyć pozornym szturchaniem bogaczy patykami (pozornym, bo wpisującym się w kapitalistyczny realizm, w propagowanie antykapitalistycznych idei, które w gruncie rzeczy i tak nie kwestionują systemu), raczej nie robi na nikim wrażenia. „Aniela” ze swoją prościutką parodią jest nawet nie tyle spóźniona, co niespecjalnie interesująca.

Z drugiej strony - na naszym gruncie to wciąż relatywna świeżyzna, a rodzime kino potrzebuje, by ktoś w nim te szlaki poprzecierał. Trudno mi zatem jednoznacznie krytykować „Anielę” za obrany kierunek, tym bardziej, że - mimo wielu wad - potrafi pozytywnie zaskoczyć. Również artystycznie, bo mówimy o produkcji satysfakcjonującej (i ciekawie eksperymentalnej!) wizualnie i muzycznie. Błyszczy również burząca co i rusz czwartą ścianę Kożuchowska w jednej z najbardziej wyróżniających się ról w całej swojej karierze.

Nie jest to krzywe zwierciadło na tyle błyskotliwe i brawurowe, by budzić silne emocje (choć podejrzewam, że publiczność po seansie i tak będzie mocno podzielona) - parodiuje naszą codzienność w nieco zbyt naiwny sposób - ale nie brakuje mu dobrych intencji, ciekawych pomysłów, wyróżników (na tle współczesnych polskich seriali) i zapadających w pamięć scen. Generuje zbyt wiele wątków, nakłada zbyt wiele warstw ironii, ale umiejętnym ograniem absurdu zyskuje autorski sznyt. I jak tu nie mieć mieszanych uczuć? To projekt, który potrafi wciągnąć, by chwilę później zmęczyć. I powtórzyć cykl. Można zatem powiedzieć, że efekt pozostawia sporo do życzenia, ale cieszy mnie, że podjęto tak spektakularną próbę. Czekam na kolejne.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-11T10:25:14+02:00
Aktualizacja: 2025-06-11T09:23:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T20:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T18:39:02+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T14:02:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Widzowie przerywają thriller Netfliksa, żeby się wypłakać

Nowy thriller Tylera Perry'ego ledwo wszedł na Netfliksa, a już jest hitem. W Polsce zajmuje aktualnie drugie miejsce wśród najpopularniejszych filmów dostępnych na platformie. Liczne wpisy w mediach społecznościowych wskazują jednak, że w "Ostatniej kropli" zakochali się widzowie z całego świata.

ostatnia kropla thriller netflix co obejrzeć tyler perry
REKLAMA

Tego nikt nie mógł się spodziewać. Za każdym razem, gdy pojawia się nowy film Tylera Perry'ego, jesteśmy gotowi na zalew negatywnych opinii. Przecież kiedy "Mea Culpa" święciła triumfy komercyjne, widzowie pisali w sieci, że to "najgorszy film jaki widzieli" i Netflix powinien za niego przeprosić. A jednak. W końcu reżyserowi udało się zrobić dobrą produkcję?

Oceny krytyków na to nie wskazują. "Ostatnia kropla" ma aktualnie 50 proc. pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes. Mimo to użytkownicy Netfliksa nie mogą się od niej oderwać. Thriller zadebiutował na platformie w zeszły piątek 6 czerwca i od tamtej pory rozgaszcza się na liście najpopularniejszych tytułów dostępnych w usłudze. W naszym kraju subskrybenci chętniej oglądają jedynie "Nokaut".

REKLAMA

Ostatnia kropla - opinie o nowym thrillerze Netfliksa

"Ostatnia kropla" opowiada o samotnej matce, której życie w ciągu zaledwie jednego dnia zmienia się ze złego w koszmarne. Los doprowadza ją na skraj desperacji, nie oferując niczego w zamian - nawet nadziei na poprawę. Główna bohaterka staje więc przed niemożliwymi decyzjami, doprowadzając widzów do płaczu.

Ostatnia kropla - Netflix - thriller - opinie - co obejrzeć?

To nie żart! Parę dni po swojej premierze "Ostatnia kropla" już jest hitem. Według FlixPatrol, w wielu krajach na świecie, podobnie jak u nas, nie chce zejść z podium topek najpopularniejszych filmów dostępnych w serwisie. Widzowie namiętnie oglądają najnowszą produkcję sygnowaną nazwiskiem Tylera Perry'ego i uważają ją za wstrząsającą:

Jeśli jesteście w grupie użytkowników Netfliksa, którzy jeszcze nie sprawdzili "Ostatniej kropli", chyba nie potrzebujecie lepszej zachęty, żeby to zmienić. Weźcie jednak pod uwagę opinie widzów, że bez chusteczek nie ma nawet co zaczynać seansu.

Więcej o nowościach Netfliksa poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T18:39:02+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T14:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T13:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T12:26:04+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T20:16:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T15:35:46+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Pół roku Netfliksa za darmo. Prezent od Vectry na premierę Squid Game

Vectra, zainspirowana finałowym sezonem "Squid Game", rusza z wyjątkową akcją promocyjną, w ramach której można otrzymać aż pół roku Netfliksa w prezencie. Oprócz 6-miesięcznego darmowego dostępu do biblioteki streamingowego giganta, klienci Vectry będą mieli okazję wziąć udział w konkursach i wygrywać wyjątkowe nagrody.

netflix vectra promocja pol roku za darmo
REKLAMA

Premiera 3. sezonu "Squid Game" to nie tylko święto fanów koreańskiej produkcji i subskrybentów streamingowego giganta, ale również klientów Vectry. W ramach kampanii operatora mogą oni skorzystać z jego oferty i otrzymać półroczny dostęp do biblioteki Netfliksa w prezencie. Nie jest to jedyna niespodzianka, którą przygotowała Vectra - akcja promocyjna obejmuje również konkursy z nagrodami oraz specjalnie aktywności w punktach sprzedaży.

REKLAMA

Pół roku Netfliksa w prezencie dla klientów Vectry

Vectra wprowadziła nowe pakiety, dzięki którym klienci mogą otrzymać w prezencie 6-miesięczny dostęp do Netfliksa w ramach Planu Podstawowego. Warto pamiętać, że po okresie promocyjnym za możliwość korzystania z biblioteki Netfliksa trzeba będzie zapłacić 33 zł miesięcznie w zobowiązaniu na
23 miesiące. Z oferty mogą skorzystać również obecni klienci, którzy do dotychczasowych usług mogą dokupić dostęp do serwisu streamingowego.

W obrębie oferty Vectry można dodatkowo wprowadzić różne kombinacje usług, w tym: Internet o prędkości do 600 Mbit/s, pakiet telewizji "Złoty" (128 kanałów), a także dekoder TV Smart 4K BO. Dodatkowo klienci Vectry mogą skorzystać również z telewizji świadczonej za pomocą modułów CAM/dekodera HD w wariantach "Złoty" (128 kanałów) i "Platynowy" (167 kanałów) oraz wybrać opcje z niższą prędkością Internetu.

Warto śledzić kampanię Vectry, która prowadzi obecnie działania reklamowe w mediach, ze względu na akcje ambientowe, które będą miały miejsce w 22 miastach w Polsce. Dodatkowo w wybranych salonach w dniach 26-27 czerwca, czyli na dzień przed i w dniu premiery 3. sezonu "Squid Game", odbędą się specjalne aktywacje i konkursy z nagrodami, a w mieście warto wypatrywać promotorów całej akcji.

Promocja na nowe oferty Vectry z dostępem do serwisu Netflix obowiązuje do 30 września 2025 r. i jest dostępna zarówno dla nowych, jak i obecnych klientów. Więcej informacji na temat oferty dostępne jest na stronie internetowej Vectry.

REKLAMA

O "Squid Game" czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-10T16:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T15:36:59+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T14:30:18+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T13:28:41+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T12:16:20+02:00
Aktualizacja: 2025-06-10T10:48:37+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T18:03:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T16:43:01+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T15:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T14:19:17+02:00
Aktualizacja: 2025-06-09T11:55:06+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T18:39:02+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T14:02:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T13:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-08T12:26:04+02:00
Aktualizacja: 2025-06-06T20:16:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA