Nowy sezon "Wiedźmina" lada chwila pojawi się w serwisie Netflix. Czekając na niego, podpytaliśmy obsadę, z jakimi problemami musiała mierzyć się w trakcie tego trudnego covidowego roku. Henry Cavill opowiada o swojej kontuzji, Joey Batey o występach Jaskra, a Kim Bodnia tłumaczy, jak być ojcem wiedźmina.
Oczekując na premierę 2. sezonu "Wiedźmina" od Netfliksa, mieliśmy okazję porozmawiać z obsadą serialu, zarówno z tą jej częścią, którą możecie pamiętać z poprzedniej serii, jak i z Kimem Bodnią, wcielającym się w Vesemira. Chcieliśmy się dowiedzieć, jak powstawał serial, jakie trudności i wyzwania stały przed obsadą i oczywiście, jak twórcy poradzili sobie z trwającą w tym czasie pandemią.
Wiedźmin, 2. sezon - jak kręcono serial?
Wiedźmin i potwory
W świecie wykreowanym przez Andrzeja Sapkowskiego nic nie jest jedynie czarne lub jedynie białe. Potwory, choć brutalne, ociekające na równi jadem i klimatem, często postrzegane są jako zagrożenie przez zwykłych zjadaczy podpłomyków i kiełbasy. Jednak gdy bliżej się im przyglądamy i im bardziej zaczynamy je poznawać, okazuje się, że część z nich nie jest tak krwiożercza, jak mogłoby się wydawać, oceniając jedynie pozory. Ba, łatkę potwora może otrzymać ten, kto chroni ludzi przed tymi monstrami, tak jak otrzymali ją wiedźmini.
W 2. sezonie "Wiedźmina" mamy okazję zajrzeć wprost do siedziby wiedźminów, Kaer Morhen. Tam przyjdzie nam spotkać przybranych braci głównego bohatera, a także Vesemira, prawdopodobnie najstarszego z żyjących mutantów.
Grający Vesemira Kim Bodnia potwierdza, że wiekowy zabójca potworów jest dla Geralta kimś na kształt ojca. W animowanym filmie "Wiedźmin: Zmora Wilka" widzieliśmy tego bohatera jako młodego, rządnego przygód i pieniędzy. W wykonaniu Bodni jest on raczej refleksyjny i troskliwy. "Dzieci nigdy nie słuchają rodziców" - mówi Bodnia o Białym Wilku, śmiejąc się. Dodaje również, że dla Vesemira zawsze jest niespodzianką, gdy Geralt wraca ze szlaku, bo nigdy nie wiadomo, kiedy oraz czy w ogóle wróci. Aktor podkreśla, że on i Cavill spędzili sporo czasu, aby wydobyć z tej relacji emocjonalną głębię. "Zwłaszcza że Geralt przyjeżdża do Kaer Morhen z wielką niespodzianką" - żartuje się aktor.
W serialu ich relacja będzie trochę odmienna od tej, którą znamy z książek, ale - podobnie jak w grze "Wiedźmin 3: Dziki Gon" - będziemy mogli zobaczyć, jak bohaterowie stają ramię w ramię z pewnym potworem. Jest to jedna z kluczowych scen, zarówno dla relacji obu bohaterów, jak i dla samej fabuły.
Bardzo wyczekiwałem momentu, gdy będziemy kręcić scenę pojedynku, a dzień przed zdjęciami… przeciąłem palec na pół. Krew była wszędzie, trafiłem do szpitala, gdzie założyli mi szwy, a i tak musiałem iść na plan, bo mieliśmy bardzo napięty i planowany z wyprzedzeniem harmonogram. Pamiętam, że miecz, który musiałem trzymać, był bardzo ciężki, ja z rozwalonym palcem… Myślę, że właśnie przez to, byłem tak bardzo skupiony. Kiedy zaczęliśmy grać tę scenę z Henry’m, zupełnie o wszystkim zapomniałem
- mówi mi Kim Bodnia.
Opóźnione prace i kłopoty na planie "Wiedźmina"
Nad pracami przy 2. sezonie "Wiedźmina" nie ciążyła zapewne żadna klątwa rzucona przez kogoś z zazdrosnej konkurencji, ale ostatnie kilkanaście miesięcy było dla ekipy serialu Netfliksa dość pechowe. Najpierw pandemia koronawirusa wstrzymała filmowców na dłuższy czas. Później, gdy ekipy powoli zaczęły wracać do swoich produkcji, pracujący nad nowym sezon przygód Geralta jeszcze trzykrotnie musieli przerywać zdjęcia. Dwa razy ze względu na zarażenie się przez kogoś z ekipy, a trzeci raz, gdy Henry Cavill doznał kontuzji. Wezwany na plan lekarz miał zalecić aktorowi zrobienie sobie przerwy od pracy.
Nasza praca w trakcie lockdownu w dużej mierze przypominała życie innych ludzi, tych poza planem filmowym. Byliśmy w pracy, potem wracaliśmy i musieliśmy siedzieć w domu, a kiedy wracaliśmy robiono nam testy. Poza aktorami niemal wszyscy nosili maseczki i było to zdradliwe, bo kontakt międzyludzki, głównie ten z wiązany z mimiką twarzy jest nadzwyczaj ważny. Kiedy wszyscy dookoła noszą maseczki w trudnych warunkach pracy, po wielu godzinach, wszystko zaczyna być trudniejsze
- opowiada Cavill o warunkach pracy w pandemii.
Ani utrudnienia związane z pandemią nie powstrzymały go przed rezygnowaniem z odgrywania scen, które zwykle wymagają pomocy kaskaderów. Głośnym echem przy kręceniu poprzedniego sezonu, odbiło się to, że wszystkie momenty, gdy Geralt wymachuje mieczem, Cavill odgrywał bez dublera.
"Tak, ciągle chcę to robić" - mówi i dodaje, że lekarze bardzo dbali o to, aby mógł szybko odzyskać zdrowie. Gdy już wrócił na plan zalecili mu, aby nie pracował dłużej niż 5 godzin dziennie. "Oczywiście złamałem te zalecenia dla dobra serialu, bo zależało mi na tym, żeby nasz terminarz się nie zawalił. Chciałem zrobić wszystko dla reszty ekipy i obsady, bo przez jakiś czas nie mogłem być razem z nimi i czułem się z tym bardzo źle". Mówi jednak, że starał się znaleźć złoty środek pomiędzy pracą, a dbaniem o kontuzjowaną nogę, aby nie okazało się, że przeforsuje się teraz i w przyszłości nie będzie mógł zagrać żadnej kaskaderskiej sceny.
W "Wiedźminie" poezja ma swoje prawa
Losy wiedźmina Geralta i poety Jaskra splotły się w 1. sezonie i po kilku wspólnych przygodach ich drogi się rozeszły. To oczywiście nie oznacza, że gadatliwego trubadura będzie mniej - wręcz przeciwnie. Oglądając oba sezony na pewno zwrócicie uwagę, że Jaskier chyba najbardziej przypomina bohatera z powieści i opowiadań. Wcielający się w niego Joey Batey często powtarza, że jest fanem książek Sapkowskiego. Kiedy zapytałem go o to, co pożyczył od literackiego Jaskra, Batey powiedział wprost: "Wszystko".
Wszystko wziąłem z książek. Kiedy dowiedziałem się, że zagram Jaskra, wziąłem się za książki i pochłaniałem tak wiele informacji, jak tylko było to możliwe. To jest postać subtelnie złożona. Choć u Sapkowskiego trochę bardziej gadatliwa, niż w serialu, gdzie lubi przysłuchiwać się innym, tak jak to robią ci, co opowiadają historię.
W każdym razie z książek wziąłem wiele jego manieryzmów, najróżniejszych gestów. Starałem się też oddać jego humor. To właśnie on jest zwykle najbardziej inteligentną postacią w pokoju, ale zgrywa błazna, trochę jak w figurze królewskiego błazna. Więc tak – mój bohater mocno opiera się na książkach
- opowiada Joey Batey.
Czym byłby Jaskier bez swoich nieprzyzwoicie popularnych ballad? Premiera 1. sezonu "Wiedźmina" upłynęła pod znakiem kawałka Toss A Coin To Your Witcher (czyli Grosza daj wiedźminowi). W nowej serii również będziemy mogli zobaczyć barda w swoim żywiole, czyli na scenie. Batey opowiada, że te występy są najtrudniejszym, z czym przychodzi mu mierzyć na planie serialu. Mówi, że starają się większość z nich nakręcić na jednym ujęcie, a on w tym czasie musi śpiewać i jednocześnie skakać po całej tawernie. "To potwornie męczące" - dodaje. - "Ale to uczucie, gdy kręcenie dobiega końca, jest naprawdę niesamowite".
Batey jest z pewnością jednym z najlepszych wyborów castingowych, jakich dokonała ekipa showrunnerki Lauren S. Hissrich. Nie tylko dlatego, że uwielbia książkę i dobrze radzi sobie na scenie. Momenty, gdy Jaskier pojawia się na ekranie rozjaśnia swoim humorem ten w gruncie rzeczy ponury świat. Jest to nie tylko zasługa jego zdolności aktorskich, ale też pracy ze scenariuszem i kreatywnego podejścia do scenariusza.
Showrunnerka, Lauren S. Hissrich jest bardzo otwarta na współpracę, a ja uwielbiam tańczyć wokół tekstu i przenosić odrobinę mojego własnego poczucia humoru, choć nie zawsze znajduje się on w serialu. Ale właśnie Lauren daje mi znać, czy coś tam pasuje, czy nie i czy któryś w z moich żartów trafi do wideo z wpadkami.
- mówi mi Batey.