REKLAMA

Wielki marsz - recenzja. To jedna z najlepszych adaptacji prozy Kinga?

W tym tygodniu do polskich kin wpada wyczekiwany „Wielki marsz”, czyli adaptacja pierwszej napisanej przez Stephena Kinga powieści (nie mylić z pierwszą wydaną!). Film w reżyserii Francisa Lawrence’a to jedna z najcieplej przyjętych ekranizacji książek Mistrza Grozy w historii. Po seansie bez cienia wątpliwości przyłączam się do chóru entuzjastów.

OCENA :
9/10
wielki marsz recenzja film opinie stephen king
REKLAMA

„Wielki marsz” Stephen King pisał mając mniej niż 20 lat i trzeba przyznać, że cały ten młodzieńczy bunt, ta młodzieńcza wściekłość zostały bezbłędnie uchwycone w adaptacji Lawrence’a. To między innymi dzięki temu wydźwięk tej dystopii - niepokojąco aktualny - uderza z jeszcze większą mocą.

Oto kolejny raz 50 młodych mężczyzn wyrusza w długą wędrówkę w obstawie wojskowych pojazdów i uzbrojonych żołnierzy. Zasady są dość proste: zwycięża ten, który jako ostatni utrzyma się na nogach i nie zwolni tempa. Każdy, kto dopuści się powyżej trzech wykroczeń, do których zaliczane są m.in. postoje, zmiana kierunku, redukcja prędkości poruszania się, omdlenia, zasłabnięcia i wszystkie losowe przypadki, które uniemożliwiają dalszy udział w marszu, zostają wykluczeni. Strzałem w głowę.

Tytułowy Wielki Marsz to nic innego jak wielkie medialne wydarzenie organizowane przez totalitarny rząd amerykański. By podbić PKB w okresie trawiącego kraj potężnego kryzysu, władze transmitują ten zabójczy show, który cieszy się olbrzymim zainteresowaniem, a zatem i potężną oglądalnością.

Zwycięzca - ostatni ocalały wędrujący - jest nagradzany fortuną i możliwością spełnienia jednego życzenia. 

REKLAMA

Wielki marsz - recenzja filmu

„Wielki marsz” to obraz bardzo ascetyczny w formie - niekończąca się asfaltowa droga przecina zielone pola, a nasi bohaterowie, w obstawie anonimowych żołnierzy-egzekutorów, po prostu brną naprzód w tej miłej dla oka, ale i jednostajnej scenerii. Skromne widoki zdają się pogłębiać poczucie beznadziei i podkreślać dramatyczną sytuację, w jakiej znalazł się naród uciskany przez wyjaławiającą kraj dyktaturę. Kontrastują natomiast z szerokim wachlarzem poruszonych przez twórców tematów. Owszem, film to przede wszystkim metafora dzisiejszej Ameryki, ilustracja dla niekończącego się, zabójczego kapitalistycznego wyścigu... ale nie tylko.

Bo mówi też sporo o męskości, sięgając po coś więcej niż - ponownie - po wątek toksyczności. O braterstwie, o poświęceniu i o patriotyzmie. Wreszcie: o absurdach totalitaryzmu, który, jak to zwykle bywa, ze śmiertelną powagą wygłasza groteskowe hasła o „prawdziwej odwadze”, „waleczności”, „dumie” i „honorze”, gdy w gruncie rzeczy rozpaczliwie walczy o to, by jakoś się utrzymać, sięgając po środki tyleż ostateczne, co bezwzględne i graniczące z obłędem.

To, co w „Wielkim marszu” jest jednak - przynajmniej w moim odczuciu - najistotniejsze, co wybrzmiewa najgłośniej (czyli dokładnie tak, jak powinno), to kwestia polaryzacji i antagonizowania. Oto rząd stawia obywateli przeciw sobie, skłania ich do egoistycznej, egocentrycznej walki o polepszenie własnego bytu w konkurencji, w której śmierć każdego przeciwnika - czyli innych podobnych od ciebie młodych mężczyzn - zwiększa szanse na twoje zwycięstwo.

Podczas tej wędrówki nietrudno o wzajemną wrogość - w końcu przetrwać może tylko jeden, sił coraz mniej, każde potknięcie może skończyć się śmiercią, a nagroda jest niezwykle kusząca. Dzieło Lawrence’a przypomina jednak, że wszyscy wspólnie tkwimy w tym samym bagnie, dzielimy ten sam los zgotowany przez rządzących. Zamiast iść osobno, lepiej wędrować wspólnie, razem, ramię w ramię, jednocząc się ponad błahymi podziałami. Zjednoczenie, silna wspólnota, społeczeństwo wspierające się wzajemnie i potrafiące przemówić jednym głosem to coś, czego niegodziwa władza zawsze będzie się obawiać.

„Wielki marsz” to film bardzo prosty, celowo rezygnujący z widowiskowości i patosu, ale intensywny i poruszający - gęsty od emocji.

Okej, momentami można odnieść wrażenie, że twórcy uderzają w melodramatyczne tony „Zielonej mili”, usilnie starając się zagrać na emocjach widza, ale poza paroma nachalnymi wyjątkami zazwyczaj im się to udaje. Sam uroniłem kilka łez podczas seansu, który potrafi przejąć widza nie tylko losem bohaterów, ale i - pośrednio - bolączek współczesności.

Po pierwszych 20 minutach napięcie nieustannie rośnie. Jasne, większość tych bezceremonialnych, wręcz banalnych zgonów ma miejsce poza kadrem; każda ze śmierci, które widzimy, wywołuje dyskomfort, szokuje nagłością - nawet wówczas, gdy spotyka postać, za którą nie przepadamy (i słusznie). Twórcy na zmianę wywołują w nas sympatie i antypatie, ale nigdy nie pozwalają odbiorcy poczuć satysfakcję z czyjegoś zgonu. A w trzecim akcie łapią nas za szyję i nie puszczają jej aż do kulminacji.

Relacje między wiarygodnymi, raczej prostolinijnymi bohaterami, którzy wspólnie przechodzą przez piekło, dość szybko się wzmacniają i pogłębiają - w naturalny i przekonujący sposób. Mimochodem usłyszałem opinię, według której obraz wielkiego braterstwa jest absurdalny i wykreowany sztucznie, bo przecież chłopaki znają się zaledwie od kilku dni. Rzecz w tym, że właśnie w takich okolicznościach - niewyobrażalnego zmęczenia, cierpienia fizycznego i psychicznego, wzajemnego wsparcia wbrew wszystkiemu wokół, wbrew wycelowanym w głowy lufom karbinów i co chwila padającym gdzieś w pobliżu trupom - może narodzić się poczucie prawdziwej bliskości, więzi, przyjaźni. Mimo tego, że akcja filmu obejmuje zaledwie kilka dni, dla protagonistów była to piekielna wieczność.

„Wielki marsz” z miejsca trafił do mojej osobistej topki adaptacji prozy Kinga. I myślę, że nawet jeśli nie wywoła w was aż takich emocji, to i nie rozczaruje. Słowem: (wielki) marsz do kin. Premiera już 19 września.

Bonus: bezbłędni Mark Hamill i Cooper Hoffman, syn wielkiego Philipa Seymoura Hoffmana.

Czytaj więcej:

REKLAMA

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-09-17T15:20:46+02:00
Aktualizacja: 2025-09-17T09:47:31+02:00
Aktualizacja: 2025-09-17T08:31:39+02:00
Aktualizacja: 2025-09-17T07:43:33+02:00
Aktualizacja: 2025-09-16T19:22:10+02:00
Aktualizacja: 2025-09-16T17:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-16T16:56:20+02:00
Aktualizacja: 2025-09-16T14:40:24+02:00
Aktualizacja: 2025-09-16T09:19:10+02:00
Aktualizacja: 2025-09-15T18:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-15T16:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-09-15T15:11:39+02:00
Aktualizacja: 2025-09-15T13:40:33+02:00
Aktualizacja: 2025-09-15T12:51:48+02:00
Aktualizacja: 2025-09-15T09:37:34+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA