"Wszystkie kwiaty Alice Hart" to jedna z najciekawszych premier roku. Piekielnie wciągający serial
"Wszystkie kwiaty Alice Hart" (oryg. "The Lost Flowers of Alice Hart") to nowiutki serial od Amazon Prime Video. Za mną pierwsze trzy epizody - kolejne będą pojawiać się w tygodniowych odstępach, ale już teraz czekam na nie z niecierpliwością. Jeśli twórcom uda się podtrzymać ten podszyty tajemnicą gęsty klimat, możemy mieć do czynienia z jedną z najciekawszych produkcji roku.
Serial "Wszystkie kwiaty Alice Hart" - adaptacja powieści Holly Ringland - zaczyna się niepozornie. Blondwłosa dziewczynka biegnie przez pole na tle szkarłatnego za sprawą zachodzącego słońca nieba. Okolica jest piękna - zielona, sielska, rajska wręcz. Eden. Nadchodzi deszcz; mała Alice kryje się w domu przed burzą, rozmawia z rodzicami. Cała trójka wydaje się szczęśliwa, kochająca i kochana. Małoletnia bohaterka dowiaduje się, że doczeka się rodzeństwa. Ciepły, grzejący serce obraz.
Twórcy nowego serialu zrealizowanego dla Amazon Prime Video nie podtrzymują tej iluzji zbyt długo. Wkrótce okazuje się, że Alice doświadczała ogromu przemocy. Pierwszy, trwający ponad godzinę epizod pokazuje nam serię tragicznych wydarzeń z dzieciństwa bohaterki i okoliczności, w jakich ta trafiła pod skrzydła niemalże obcej babci - June Hart (w tej roli Sigourney Weaver). Alice dorasta na skrywającej liczne tajemnice farmie kwiatowej; wiele lat później, w wyniku zdrady, bohaterka musi zmierzyć się ze swoją ponurą przeszłością.
Czytaj także:
Wszystkie kwiaty Alice Hart: opinia o pierwszych odcinkach serialu
Narracja w "The Lost Flowers of Alice Hart" nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z produkcją opartą na książce. Opowieść rozciąga się na lata, rozsiane w czasie zdarzenia i traumy, łączy i dzieli pokolenia, nie śpieszy się ze zgłębianiem tajemnicy czy wyłożeniem najważniejszych faktów z życia bohaterek i bohaterów. Tempo serialu Amazona nie porywa, ale i nie pozwala się nudzić - przede wszystkim za sprawą mnożących się pytań, fabularnych zaskoczeń i niepokojącej, momentami wręcz dusznej atmosfery.
Przy okazji: "Kwiaty" są serialem pięknym. Montaż przeplata skupione na szczegółach ujęcia z szerokimi kadrami, malowniczymi australijskimi krajobrazami. Obsada radzi sobie świetnie, ale to zniuansowana Weaver kradnie każdą scenę - złożona i niejednoznaczna. Pełna wdzięku, subtelna kreacja poraża wiarygodnością.
Trzy pierwsze odcinki zasiewają w nas ziarno ciekawości i szykują grunt pod kluczowy element opowieści, czyli eksplorację tematyk: obejmującej kilka generacji straty, kształtujących charaktery traum, dziedziczonych wzorców toksycznych zachowań oraz potwornych błędów, które popełniają osoby gotowe chronić bliskich za wszelką cenę. Ogrom pragnień, lęków i emocji bohaterowie wyrażają poprzez spojrzenia, gesty i mimikę; serial muska temat komunikacji (zobaczymy, jak go rozwinie), ale już teraz najlepszy jest właśnie wtedy, gdy pozwala wyrazić to, co najważniejsze, za pośrednictwem dotyku czy wzrokowego kontaktu. Nawet w momentach przestojowych emocje zdają się buzować tuż pod "skórą" tego serialu; kłębią się za fasadą niepozornych wymian zdań, by co jakiś czas niespodziewanie eksplodować.
Mam też nadzieję na pełne wykorzystanie pewnego drzemiącego w produkcji potencjału, mianowicie: mocno zaakcentowanego obrazu solidarności i siostrzeństwa. "Wszystkie kwiaty Alice Hart" mają szansę kraść naszą uwagę przez kilka kolejnych tygodni - jeśli tylko podejmowane tematy wybrzmią do końca, kolejne zwroty akcji nie okażą się banalne, a scenariusz pozostanie wolny od dziur. Spora szansa, że Amazon dał nam właśnie jedną z najciekawszych produkcji odcinkowych roku.