"W blasku ekranu" to film dla każdego, kto kiedyś, kiedykolwiek, na jakimś etapie życia wsiąknął w serial bez reszty. Ten psychodeliczny horror opowiada o doświadczeniu bycia widzem. Z jego wszystkimi konsekwencjami. Produkcję można już obejrzeć na platformach VOD.
"W blasku ekranu" przenosi nas do świata wyjętego z najgorszych koszmarów genzetów. Takiego bez internetu. Są lata 90. Widzowie muszą podporządkowywać się ramówce telewizyjnej. Namiastkę kontroli daje im jedynie możliwość nagrywania odcinków ulubionych seriali na kasetach VHS, dzięki czemu mogą obejrzeć je w dogodnej dla siebie porze. O ile oczywiście ktoś ich wcześniej nie zamaże jakimś teleturniejem. Nie ma Netfliksa, którego odpala się kilkoma klikami, aby bindżować całe sezony, na bieżąco dzieląc się swoimi przemyśleniami w mediach społecznościowych. Wiedzę o danych produkcjach czerpie się nie od wujka Google, tylko z wydawanych na papierze przewodników.
W takich właśnie czasach przyszło dorastać Owenowi. Pewnego wieczoru trafia on w telewizji na zapowiedź nowego odcinka "Różowego matu". Problem w tym, że emitowany jest on o późnej porze. Rodzice nie pozwalają mu go oglądać. Musi więc uciekać się do podstępu. Zamiast na nockę do kolegi, wybiera się do starszej koleżanki Maddy, która staje się jego przewodniczką po produkcji o dwóch nastolatkach walczących z kolejnymi potworami tygodnia. Przeprowadza go przez całą mitologię serialu. Jak utrzymuje, choć leci on na young adultowym kanale, wcale nie jest skierowany do dzieci. Ma zbyt rozbudowaną metaforykę, jest mroczny i ekscentryczny. W sumie tak mogłoby wyglądać "Nie z tego świata", gdyby zostało zrealizowane w latach 90., gdy na małym ekranie rządziło "Czy boisz się ciemności?" i "Buffy. Postrach wampirów".
W blasku ekranu - nowy horror na VOD
Maddy nagrywa Owenowi kolejne odcinki "Różowego matu" na VHS-ie, aby mógł je obejrzeć w spokoju i tajemnicy przed rodzicami. Do tego zresztą sprowadza się dynamika ich relacji. Praktycznie ze sobą nie rozmawiają, bo nawet przekazywanie kaset odbywa się bezosobowo. Łączy ich jedynie miłość do serialu. Jako outsiderom daje im to jednak poczucie nierozerwalnej więzi, przynależności do jakiejś społeczności. Stają się przez to dwuosobowym fandomem produkcji, która pozwala im na krótkie chwile uciekać od nieprzyjaznej rzeczywistości.
Stojąca za kamerą Jane Schoenbrun oddaje fascynację serialem długimi i powolnymi ujęciami bohaterów gapiących się w telewizor. Łatwo się z nimi utożsamiać, bo oglądając produkcję, znajdujemy się w tej samej sytuacji. Tak jak oni jesteśmy skąpani we fluorescencyjnym blasku ekranu i coraz głębiej wchodzimy w świat przedstawiony. "W blasku ekranu" staje się incepcją. Snem śnionym we śnie, w którym się zatracamy. Dostajemy przecież istny filmowy kwas, celuloidowe LSD.
Dla Owena i Mandy bycie widzem staje się doświadczeniem inicjacyjnym. Kształtuje ich osobowość tak bardzo, że prowadzi do zacierania się granicy między prawdą a fikcją. Zagubienie bohaterów staje się przyczynkiem do serwowania nam coraz bardziej psychodelicznych scen. Schoenbrun kąpie świat przedstawiony w pastelowych barwach i oślepia neonowym światłem. W ambientowym zrywie nie śpieszy się jednak ze swoją opowieścią. Pozwala nam ją chłonąć, zachwycać się jej stroną wizualną, kiedy ucieka w surrealizm spod znaku Davida Lyncha. Kolorowe sny stają się tu bowiem fasadą, pod którą skrywa się zepsuta rzeczywistość.
Z całym swoim wizualnym szaleństwem, przerysowaną estetyką lat 90. "W blasku ekranu" zmienia się w film antynostalgiczny. Dorośli już bohaterowie rewizjonistycznie spoglądają na swoje młodzieńcze życie i nawet dyskutują o tym, jak pamięć zniekształca prawdziwe wydarzenia. "Różowy mat" oglądany już na platformie streamingowej nie wydaje się taki głęboki jak kiedyś. Właściwie okazuje się tandetny i infantylny. Zamiast jednak wpoić Owenowi naiwne prawdy, sprawił, że chłopaka symbolicznie prześladuje Pan Melancholia - główny antagonista serialu, na którego zlecenie kolejne potwory atakują bohaterki. Z tego powodu mamy do czynienia z opowieścią o depresji, o wewnętrznym bólu rozrywającym człowieka od środka.
We "W blasku ekranu" bycie widzem prowadzi do rozpadu psychiki bohaterów. Schoenbrun nie zależy jednak na krytyce fanowania. Reżyserka rysuje portret straconego pokolenia - pogubionego, zamkniętego, pogrążonego w melancholii, skazanego na porażkę. Produkcja okazuje się przy tym bolesna niczym wspomnienie niespełnionych marzeń. To po prostu koszmar, z którego nie chce się budzić.
Więcej o nowych horrorach poczytasz na Spider's Web:
- Nicolas Cage: horrory. Najlepsze filmy grozy z udziałem gwiazdora
- Ten horror w stylu "Obcego" złapie was w swoją sieć na VOD. Wreszcie można go obejrzeć online
- Widzowie przerażeni horrorem, który właśnie pojawił się na Netfliksie. "Nie mogę spać w nocy"
- Ten horror wystraszył wszystkich, którzy go widzieli. Kiedy zobaczymy go w Polsce?
- Przepraszamy, że nazwaliśmy inny film horrorem roku. Właśnie obejrzeliśmy coś, co go pobiło
Gdzie obejrzeć "W blasku ekranu"? Pełna lista serwisów VOD:
- Tytuł filmu: W blasku ekranu
- Rok produkcji: 2024
- Czas trwania: 100 min
- Reżyseria: Jane Schoenbrun
- Aktorzy: Justice Smith, Brigette Lundy-Paine, Ian Foreman
- Nasza ocena: 8/10
- Ocena IMDB: 5.9/10