Tego jeszcze nie grali. Polska produkcja znalazła się w TOP10 światowego box offisu. O jakim filmie mowa? Chodzi oczywiście o "Akademię pana Kleksa".
Ok, 2024 r. ledwo się rozpoczął. Hollywood jeszcze nie wypuściło żadnego bangera, który miałby wypełniać po brzegi sale kinowe na całym świecie. Z dotychczasowych premier najwięcej zarobił "Pszczelarz" z Jasonem Stathamem. Jego 123 mln dol. nie wystarczyłyby nawet, żeby trafić do pierwszej czterdziestki największych hitów zeszłego roku. W końcu do niemal 1,5 mld zebranego przez "Barbie" daleka droga.
Właśnie dlatego, że w dotychczasowym repertuarze 2024 r. zabrakło hitów, "Akademia pana Kleksa" miała okazję wzbić się na wysokie miejsce w światowym box offisie. Prócz "Pszczelarza" przed polską produkcją są tylko filmy, które zdążyły zadebiutować globalnie ("Mean Girls", "Argylle") i w Japonii ("Mobile Suit Gundam Seed Freedom"), czyli tytuły przeznaczone do znacznie szerszej dystrybucji niż adaptacja książki Jana Brzechwy.
Więcej o "Akademii pana Kleksa" poczytasz na Spider's Web:
Akademia pana Kleksa w światowym box offisie
"Akademia pana Kleksa" to wielkie (nie tylko) filmowe przedsięwzięcie. Produkcja jest nie tylko nową adaptacją książki Brzechwy, ale również reinterpretacją kultowego przecież filmu z 1983 r., gdzie w tytułową rolę wcielał się Piotr Fronczewski. Tutaj także można zobaczyć go na ekranie, ale Kleksa kreuje już Tomasz Kot. Nie jest to jedyna zmiana, bo zamiast Adasia Niezgódki mamy tu Adę Niezgódkę. To bowiem produkcja dostosowana do dzisiejszych standardów.
Chociaż zrealizowana z hollywoodzkim rozmachem "Akademia pana Kleksa" niekoniecznie przypadła krytykom do gustu, jak można było się spodziewać, okazała się hitem w polskich kinach. Rozbiła bank, bo łącznie wybrało się na nią ponad 2,3 mln widzów (weszła na ekrany 5 stycznia, ale wcześniej odbywały się już pokazy przedpremierowe). Według BoxOfficeMojo przekłada się to na 12,1 mln dol. Na tę chwilę wynik ten zapewnia rodzimej produkcji szóste miejsce w światowym box offisie.
Cieszmy się tym triumfem "Akademii pana Kleksa" póki możemy. Jest bowiem tylko chwilowy. Hollywood za chwilę się rozkręci i premiery pokroju "Diuny 2", "Godzilli i Konga: Nowego imperium", nowych "Pogromców duchów" czy nawet "Madame Web" będą przesuwać polską produkcję na coraz dalsze miejsca w zestawieniu najlepiej zarabiających filmów na świecie. W końcu więc przepadnie gdzieś w ogonie globalnego box offisu.