"Czarne lustro" dostanie 6. sezon. Fani mogą otwierać szampana? Niekoniecznie. Nowa odsłona kultowego już serialu pod banderą Netfliksa ma marne szanse na jakość znaną z początków produkcji. Znaleźliśmy się bowiem w takiej sytuacji, że może z tego wyjść kabaret. Charlie Booker powinien jeszcze trzymać swoje dystopijne wizje tylko dla siebie.
"Czarne lustro" powraca z 6. sezonem. Nie sądziliśmy, że do tego dojdzie. Nie dość, że poprzednia odsłona serialu nie spotkała się z aprobatą fanów, to jeszcze w 2020 roku jego twórca nie wykazywał zainteresowania robieniem kolejnych odcinków. Wtedy świat był w trakcie lockdownu i gubił się w pandemicznej rzeczywistości. Dla Charlie'ego Bookera nie było podstaw, aby w takim momencie opowiadać o rozpadzie społeczeństwa, skorumpowanych politykach, czy zagrożeniu związanym z niewłaściwym wykorzystaniem nowych technologii. Zamiast tego poszedł w komedię.
W ciągu minionych dwóch lat Charlie Booker zdążył nam zaserwować dwie satyry, które można oglądać na Netfliksie. "Giń, 2020!" i "Giń, 2021!" w żartobliwy sposób podchodziły do naszej rzeczywistości, bo ich twórca zdawał sobie sprawę, że można ją przedstawić tylko w krzywym zwierciadle. Kiedy trwa pandemia, ludzie siedzą zamknięci w domach i znajdujemy się na skraju wojny, zostaje tylko płakać, lub się z tego śmiać. Z jakiegoś powodu sytuacja uległa zmianie i teraz nadszedł czas, aby moment, w jakim się znaleźliśmy, pokazać w "Czarnym lustrze".
Czarne lustro - to nie jest dobry moment na 6. sezon
Jak już informowaliśmy, według zakulisowych informacji 6. sezon "Czarnego lustra" ma być dłuższy od poprzedniego, a każdy odcinek będzie traktowany jako film pełnometrażowy. Oznacza to wysoki budżet produkcji i jej równie wysoką jakość. Co więcej, prace podobno są już w dość zaawansowanej fazie i właśnie trwają castingi do nadchodzącej produkcji. Być może więc nowe epizody pojawią się na Netfliksie szybciej, niż mogliśmy się tego spodziewać jeszcze chwilę temu. Tylko po co? Dlaczego? W jakim celu?
Jakim cudem Charlie Booker uznał, że to właśnie teraz warto zabrać nas do dystopijnej rzeczywistości "Czarnego lustra"? Nie jesteśmy w dobrym momencie historii. Pandemia wciąż przecież trwa. Informacje o liczbie zakażonych przykryły jednak doniesienia z wojny w Ukrainie. Koronawirus ciągle gdzieś tam jest, a do tego cały świat żyje w strachu przed Rosją. Jakby Putin nie był wystarczającym zagrożeniem dla znanego nam porządku, teraz mamy się jeszcze martwić inwigilującymi nas korporacjami, nieudolnymi politykami i degrengoladą społeczeństwa?
Czarne lustro - z horroru może wyjść kabaret
Problem z "Czarnym lustrem" polega na tym, że działa ono na zasadzie satyry - skuteczne jest tylko wtedy, gdy wykrzywia znaną nam rzeczywistość. Charlie Booker jako felietonista wyrobił sobie niesamowity zmysł obserwacji, co przełożyło się na jakość serialu. Przedstawiane w nim historie są odległe od tego, co wokół nas, ale jednocześnie odnoszą się do naszych doświadczeń - tego co sami przeżywamy, o czym czytamy w gazetach, co widzimy w wiadomościach.
Fenomen "Czarnego lustra" wynika z jego zanurzenia w otaczającej nas rzeczywistości. Możemy oceniać kierowców Ubera i sprzedawców na Allegro? A co, gdyby popularność stała się obowiązującą walutą? Charlie Booker wyciąga z naszego świata jakiś element, a potem wykorzystuje go jako przyczynek do pokazania go jako narzędzia terroru bądź zamordyzmu. To działa jedynie, kiedy fikcja wypacza to, co wokół nas. W tym momencie trudno sobie wyobrazić, żeby doprowadzić do tego w sensowny sposób. Jest zbyt grubo, więc jeśli zrobi się jeszcze grubiej, to już będzie kabaret.
Czarne lustro - czy 6. sezon serialu może być dobry?
Zadaniem Charlie'ego Bookera w "Czarnym lustrze" jest z pozoru proste - on musi wyolbrzymić, to co zaobserwował. Hiperbolizacja ma jednak swoje granice. Gdy startuje z poziomu pandemiczno-wojennej rzeczywistości, od razu ociera się o absurd. Szybko przechodzimy wtedy do nieznośnej przesady. Tak zapewne stanie się i w tym wypadku. Bez odpowiednich odniesień serial straci swój urok, a jego twórca ma aktualnie zbyt wiele punktów zaczepienia i wydarzeń do skomentowania, żeby 6. sezon mógł być równie udany co pierwsze odsłony produkcji.
Mamy dwie opcje. Albo serial stanie się nagle całkowicie eskapistyczny, albo z produkcji moralnego horroru przemieni się w skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju. Przerysowanie jakiegokolwiek elementu naszej rzeczywistości, obróci całą jego grozę w suchy żart. Pandemiczne traumy wciąż są bolesne i funkcjonujemy w strachu przed jutrem. Parafrazując słynne powiedzenie, należałoby więc uznać, że kto dzisiaj żyje, tego spojrzenie w "Czarne lustro" nie ruszy.