"Dom smoka" jak 1. sezon "Gry o tron". Wyciek zdjęć z planu udowadnia, że w serialu będzie dużo polityki
"Dom smoka" według oficjalnych zapowiedzi ze strony HBO opowie o największej bratobójczej wojnie między Targaryenami, czyli tzw. Tańcu Smoków. Nie spodziewałbym się jednak wybuchu tego konfliktu wcześniej niż na koniec 1. sezonu. "Gra o tron" z początku stała głównie polityką i teraz będzie podobnie.
Emocje wokół 1. spin-offu "Gry o tron" nie sięgają jeszcze zenitu, ale twórcy serialu mądrze dawkują widzom nowe informacje. Sam George R.R. Martin pochwalił się ostatnio, że w produkcji zobaczymy aż 17 (!) smoków, które mają się wyróżniać wielkością, kształtem i kolorem bardziej niż miało miejsce w głównej serii. Wiele z tych bestii powalczy i ostatecznie zginie w największej wojnie domowej w historii Westeros. Taniec Smoków doprowadzi do bardzo wielu zmian na kontynencie, ale należy go raczej traktować jako punkt kulminacyjny a nie punkt wyjścia "Domu smoka".
Na to przynajmniej wskazuje kilka istotnych kwestii. Po pierwsze, logika budowania trwającego latami serialu. HBO rozważało początkowo stworzenie więcej niż jednego spin-offa i wciąż ma plany dalszego rozwoju marki. Słusznie jednak uznano, że lepiej odpalić jedną mocną produkcją i nie kanibalizować jej oglądalności kolejnych nowościami ze świata "Pieśni lodu i ognia". Dlatego "Dom smoka" jest obecnie jedynym powstającym spin-offem. Reszta znajduje się na bardzo wczesnym etapie realizacji i nie wiadomo, czy inne tytuły kiedykolwiek ujrzą światło dzienne. A skoro wszystkie oczy będą skupione na produkcji o Targaryenach, to nie można jej pozwolić na zbyt szybkie wypalenie. Taka taktyka będzie zresztą odpowiadać temu, z czym mieliśmy do czynienia w adaptacji "Gry o tron" i pozostałych powieści Martina.
"Gra o tron" nie zaczęła się od wielkiej wojny. Najpierw przedstawiła świat na krawędzi i jego bohaterów.
Wszystko wskazuje na to, że w "Domu smoka" będzie podobnie. George R.R. Martin lubuje się w tego typu sytuacjach politycznych, gdy wybuch zbrojnego konfliktu wydaje się być o włos, ale teoretycznie wciąż panuje pokój. Wrzucenie widzów w sam środek walki byłoby więc nie tylko nieroztropne, ale też wbrew amerykańskiemu pisarzowi. Zatrudnienie aktora do roli króla Viserysa Targaryena na szczęście udowadnia, że HBO zależy na pokazaniu Westeros sprzed Tańca Smoków i wytłumaczenia politycznych i personalnych powodów wybuchu konfliktu między Czarnymi oraz Zielonymi.
"Gra o tron" niestety z czasem zatraciła polityczny zmysł pierwszych sezonów, gdy D.B. Weiss i David Benioff nie mogli już dłużej korzystać z bazy w postaci powieści Martina. Na szczęście tutaj nie będzie podobnego problemu. Cały Taniec Smoków został bowiem dokładnie opisany w 2. tomie serii "Ogień i krew", a także różnych pobocznych materiałach. Jednocześnie żadna z poświęcona mu książek nie jest powieścią, więc scenarzystom nie grozi rozleniwienie się z powodu nazbyt częstego sięgania po dialogi Amerykanina. Dlatego HBO może bez problemu wyjaśnić zawiłości wojny między Czarnymi i Zielonymi, ale na swoich własnych warunkach. Co stacja już udowodniła, zatrudniając czarnoskórego aktora do roli Corlysa Velaryona.
"Dom smok" będzie opierać się na ważnych graczach ze świata wielkiej polityki. Wskazują na to i oficjalnie zdjęcia, i przecieki z planu.
Najnowsze przecieki z planu "Domu smoka" ukazują wielkie obozowisko obleczone flagami Targaryenów (a nie emblematami Czarnych czy Zielonych). Z rozpoznawalnych postaci widzimy na zdjęciach m.in. Daemona Targaryena, który jest w trakcie nakładania zbroi. Całość przypomina turniej rycerski, jakich w historii Westeros nie brakowało. Siłą rzeczy odbywały się one jednak głównie w czasach pokoju. Inne fotografie z planu spin-offa również koncentrują się na bohaterach zatopionych w rozmowie, spacerujących, obmyślających plany w tajemnicy przed wrogim obozem politycznym.
Być może wszystkie zamieszczone w internecie zdjęcia koncentrują się wokół jednego niewielkiego wycinka fabuły premierowego sezonu, ale wydaje się to dosyć wątpliwe. Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że twórcy "Domu smoka" chcą pójść drogą wytyczoną przez "Grę o tron" i rozpoczną swój serial od politycznych machinacji. Dopiero po nich nadejdą wielkie bitwy, krew i smoczy ogień. Nie mam zresztą wątpliwości, że większość fanów "Pieśni lodu i ognia" właśnie na to liczy. Jasne, uwielbiają oni Bitwę Bękartów i inne tego typu ekscytujące momenty z głównej serii, ale jeszcze mocniej rozkochali się w spiskach Varysa, knowaniach Cersei, oraz wszelkiego rodzaju zdradach i zmienianych sojuszach. Oby "Dom smoka" był w stanie podobne elementy dostarczyć na poziomie godnym swojego protoplasty.