Twórcy "Emily w Paryżu" oszaleli - to chyba nie koniec. Widzieliśmy zakończenie sezonu
Byłam gotowa pożegnać się z produkcją "Emily w Paryżu", dlatego przed premierą 2. części 4. sezonu nastawiłam się na finał przygód głównej bohaterki. I pierwsze, co nasuwa mi się na myśl, to: pardon, co tu się właściwie wydarzyło? Nie sądziłam, że to powiem, i nadal w to nie wierzę, ale czekam na kolejny sezon - jeśli rzeczywiście powstanie, to na planie szykuje się prawdziwa rewolucja. Jeżeli to natomiast naprawdę koniec przygód Emily, to czuję się przez twórców oszukana.
OCENA
W połowie sierpnia na Netfliksie zadebiutowała 1. część 4. sezonu serialu "Emily w Paryżu", której nie udało się podbić mojego serca. Początkowi nowego sezonu zabrakło świeżości i dynamiki, czego nie można powiedzieć o 2. części najnowszej odsłony, i, szczerze mówiąc, jestem tym faktem ogromnie zaskoczona. Nie ukrywam, że trochę nastawiłam się na to, co zobaczę w kolejnych odcinkach i miałam przygotowane formułki w rodzaju: "cieszę się, że to już koniec", "serial nie ma już niczego nowego do zaoferowania" czy "Emily dostała w końcu szczęśliwe zakończenie". Z moimi wcześniejszymi przypuszczeniami mogę zrobić sami wiecie, co i sami wiecie, gdzie. Nie było w tej produkcji momentu, który zaskoczyłby mnie tak, jak 2. część 4. sezonu.
Emily w Paryżu: oceniamy 2. część 4. sezonu
W 2. części 4. sezonu Emily (Lily Collins) musi poradzić sobie z osobliwym trójkątem, którego, chcąc nie chcąc, stała się częścią. Zdaje sobie sprawę z tego podczas spontanicznego wyjazdu we francuskie Alpy, dołączając do Gabriela (Lucas Bravo) i ciężarnej Camille (Camille Razat). Doprowadza to do tego, że relacja z jej partnerem zaczyna się mocno komplikować. W międzyczasie w jej życiu pojawia się atrakcyjny Włoch (Eugenio Franceschini), który ratuje ją z opresji.
Co zaskakujące, zmiany następują nie tylko w życiu miłosnym Emily, ale również na płaszczyźnie zawodowej - Sylvie (Philippine Leroy-Beaulieu) decyduje się bowiem zatrudnić w Agence Grateau nową asystentkę, Genevieve (Thalia Besson) która szybko znajduje z Emily wspólny język, i prędko okazuje się, że nie tylko z nią. Tymczasem Mindy (Ashley Park) przygotowuje się do występu w nowej pracy, która niezbyt podoba się Nicolasowi (Paul Forman). Poza tym przyjaciółka Emily w związku z Eurowizją wciąż utrzymuje kontakt Benoit (Kevin Dias), co ponownie może poruszyć w niej najczulsze struny.
W 2. części pojawiło się sporo nowych wątków, które są powiewem świeżości dla serialu - w końcu nie chodzi tylko o zawirowania między Emily, Alfiem, Gabrielem i Camille. Wprowadzenie do fabuły Genevieve to okazja, by pokazać nowe oblicze Sylvie, ale również, aby nieco namieszać w życiu głównej bohaterki. Jest w związku z tym wątkiem kilka niespodzianek, które miło mnie zaskoczyły - zupełnie się ich nie spodziewałam.
Mam wrażenie, że bohaterowie w końcu pokazali pazura i byli bardziej autentyczni niż w poprzednich sezonach.
Pojawiło się w końcu to, na co czekałam, czyli pierwsze konflikty w związku z tak prozaicznym tematem, jakim jest porozumiewanie się w języku innym niż ojczysty. Mimo że Emily od 4. sezonów stara się mówić po francusku, to jednak ze swoimi francuskojęzycznymi przyjaciółmi rozmawia po angielsku. Sporo odcinków musiało minąć, aby Gabriel w końcu tupnął nogą (ta scena była swoją drogą jedną z lepszych w tym serialu) - nie trzeba być znawcą tematu, aby zrozumieć, że rozmawianie o uczuciach w obcym języku wcale nie jest bułką z masłem. Sama Emily wydała mi się w tym sezonie bardziej ludzka. Moment, kiedy spotyka Alfiego ponownie, nareszcie pokazał jej wrażliwą i nieprzerysowaną odsłonę.
Cieszę się, że znienacka wprowadzony został nowy męski bohater, który całkiem zgrabnie odnalazł się w fabule. Inna sprawa, że między nim a Emily dosyć szybko zaiskrzyło (relacja nie miała okazji rozwijać się tak, jak to było w przypadku Gabriela czy Alfiego), co jest trochę niewiarygodne. Ale wciąż świeże, a przecież o to od początku chodziło. Mam wrażenie, że zobaczyłam również nową twarz Sylvie, która na chwilę zdjęła maskę twardej i stanowczej szefowej, wciąż jednak będąc sobą. Sama jestem zaskoczona, ale tę część "Emily w Paryżu" naprawdę przyjemnie mi się oglądało.
Moja ocena zależy od tego, czy to naprawdę był koniec, czy twórcy szykują jednak rewolucję na planie. Jeśli byliśmy świadkami finału, czego nie jestem do końca pewna, to czuję się oszukana - z jednej strony można by było potraktować ostatni odcinek jako otwarte zakończenie, a z drugiej wciąż nie wiadomo, co z Gabrielem, co z przystojnym Włochem, no i przede wszystkim Mindy, która przecież bierze udział w Eurowizji. Wprowadzenie do serialu nowej bohaterki również każe przypuszczać, że nie pojawiła się ona przypadkiem. A najbardziej nurtujące mnie pytanie brzmi, czy twórcy zdecydują się przenieść fabułę do Rzymu. Mnóstwo pytań, mało odpowiedzi i przeczucie, które podpowiada mi, że z Emily się jeszcze nie żegnamy.
Nowa część mocno mnie zaskoczyła i, w przeciwieństwie do tej pierwszej, w moim przypadku zostawiła po seansie dobre wrażenie. "Emily w Paryżu" to wciąż miła i przyjemna opowiastka, na którą mimo wszystko nie będę czekać z niecierpliwością. Jeśli jednak ma pojawić się kolejny sezon, na pewno go obejrzę - tym razem jestem szczerze ciekawa, czy twórcy mają w zanadrzu coś jeszcze.
Zdjęcie główne: materiały prasowe Netflix.
O "Emily w Paryżu" czytaj w Spider's Web:
- Lily Collins: kim jest aktorka z serialu "Emily w Paryżu"?
- Jestem gotowa pożegnać się z "Emily w Paryżu". Mam nadzieję, że 4. sezon jest tym ostatnim
- "Emily w Paryżu" to bilet do sławy. Tak dziś wyglądają kariery głównych bohaterów hitu Netfliksa
- Magda Butrym podbija zagraniczny rynek. Gwiazdy pokochały ubrania polskiej projektantki
- Bagietka z "Emily w Paryżu" naprawdę trafiła do McDonald's!