Prawie 160 - tyle tegorocznych premier filmów świątecznych doliczyły się zagraniczne portale (na pewno nie są to wszystkie!). Dużo? Owszem. Ktoś obejrzy każdy z nich? Jest to raczej niemożliwe. To skąd się bierze ich fenomen?
Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.
Jak Boże Narodzenie to wiadomo - karp, choinka, prezenty i filmy świąteczne. To ostatnie hasło kojarzy się z emisją "Kevina samego w domu" na Polsacie, albo produkcjami, którymi regularnie w tym okresie atakuje nas każde możliwe medium - od kina, poprzez Netfliksa, po kanały TV. Sprawdzając przede wszystkim ofertę streamingowego giganta, czy włączając telewizję od listopada do końca grudnia, można wyrobić sobie jakieś wyobrażenie na temat skali fenomenu takich tytułów.
Nawet jeśli, ktoś zdaje sobie sprawę, że wiele filmów świątecznych wychodzi w okresie bożonarodzeniowym, od tej liczby i tak może mu zakręcić się w głowie. Tylko w ciągu dwóch ostatnich miesięcy 2022 roku dostaniemy bowiem łącznie 157 tego typu tytułów. A to przecież nie wszystkie.
Filmy świąteczne w 2022 roku
Obliczeń dotyczących filmów świątecznych dokonał portal EW. Serwis wyliczył premiery bożonarodzeniowych produkcji, które mają pojawić się tak w kinach, jak na VOD, czy w telewizji. Nie znajdziemy wśród nich jednak np. "Listów do M. 5", czy zmierzających na nasze ekrany "Świąt inaczej". Gdybyśmy chcieli do listy dorzucić jeszcze tytuły lokalne z różnych krajów świata, ich liczba byłaby znacząco większa.
Nie mamy szans, żeby obejrzeć je wszystkie. To jest po prostu niewykonalne. Szczególnie biorąc pod uwagę ich krótki cykl życia. Przecież na wiosnę (a nawet po Nowym Roku) już nikt nie będzie chciał tytułów świątecznych oglądać. Za rok może ktoś sobie po kilka z nich jeszcze sięgnie, ale przecież branża znowu zasypie nas nowymi produkcjami. Czemu więc realizuje się te filmy na tak niewyobrażalną skalę? Dlaczego jest to opłacalne?
Czemu kochamy filmy świąteczne?
Filmy świąteczne mają swój niepowtarzalny urok, który działa tylko w okresie Bożego Narodzenia. To w końcu - jak uczą nas te produkcje - czas cudów. Kiedy w galeriach handlowych leci Last Christmas, figurki Mikołajów machają do nas z witryn sklepowych, a na wielkiej choince migają światełka, nawet największy cynik jest w stanie zawiesić swoją niewiarę. Dlatego scenariusz może być pisany na kolanie, byleby tylko kończył się happy endem.
Twórcy filmów świątecznych żerują na powszechnej naiwności, która włącza się w okresie bożonarodzeniowym, dlatego w znakomitej większości produkcje te nie należą do udanych. Ba, nazwanie ich przeciętnymi byłoby nadużyciem. Ale to przecież nie o oryginalność w tym wypadku chodzi. W historii kina pojawiło się kilka arcydzieł, ale nikt już nie ma ambicji, aby zrealizować kolejne "To wspaniałe życie" czy "Cud na 34. ulicy". Tutaj trzeba dać ludziom to, czego chcą. A w tych tytułach szukamy przede wszystkim ucieczki od szarej rzeczywistości.
Telewizyjne filmy świąteczne
Formuła filmów świątecznych staje się oczywista, gdy mówimy o produkcjach telewizyjnych. Większości z nich nawet nie oglądamy uważnie i twórcy zdają sobie sprawę, że ich produkcje dobrze komponują się jedynie z (przed)świątecznym kotletem. Dlatego wykorzystywane przez nich wyświechtane konwencje stają się jeszcze bardziej wyświechtane.
Hallmarka w Polsce nie ma już od wielu lat, ale wszedłem w tegoroczny program stacji w Wielkiej Brytanii. Od południa do nocy aktualnie wypełniają go bożonarodzeniowe produkcje. Jakby włączyć sobie początek pierwszej z nich, potem obejrzeć środek jakiegoś popołudniowego tytułu i zakończenie innego na wieczór moglibyśmy spokojnie zrekonstruować fabułę każdego z nich.
Żeby napisać scenariusz takiej świątecznej komedii romantycznej Hallmarka potrzebujemy bohatera lub bohaterki, którzy nie rozumieją wagi Bożego Narodzenia. Potem przyda nam się jakiś nieprawdopodobny zwrot akcji. Nasz protagonista/protagonistka poznaje w ten sposób kogoś, kto jest jego/jej kompletnym przeciwieństwem. Dzięki temu całkowicie się zmienia.
Świąteczne filmy telewizyjne pełne są tropów fabularnych, zgodnie z którymi wielkie korporacje, zagrażają małym, rodzinnym przedsiębiorstwom. Dzieciaki bawią się w swatów swoich rodziców, pracoholicy odnajdują chwilę wytchnienia, wybranek/wybranka okazuje się księciem/księżniczką, a do pary przyjaciół dociera, że są dla siebie stworzeni. Dobrze jest, kiedy w trakcie rozwoju opowieści, ktoś jeszcze zaśpiewa jakiś świąteczny hit, a w zawiązanie akcji i jej rozwiązanie zaangażowany jest Święty Mikołaj lub jego elfy. Proste? Proste.
Czego nas uczą filmy świąteczne?
Wszystkie przywołane tu klisze filmów świątecznych wykorzystywane są, aby w infantylny, bo infantylny sposób powiedzieć widzom, że w Boże Narodzenie nie liczą się prezenty, pieniądze, czy konsumpcyjność, a relacje międzyludzkie, ciepło rodzinnego domu i bliskość. W ten czy inny sposób, każdy z tych tytułów okazuje się więc parafrazą "Opowieści wigilijnej" Charlesa Dickensa.
To w sumie zabawne, że branża rozrywkowa tak bardzo skomercjalizowała opowieści, których przesłanie jest protestem przeciwko komercji i konsumpcjonizmowi. Fenomen ilościowy filmów świątecznych wynika bowiem z ich taśmowej produkcji - są szybkie, tanie i proste w realizacji, a do tego zawsze znajdzie się ktoś, kto je obejrzy.
Oczywiście, to co tu opisałem to jest reguła, dzięki której liczba filmów świątecznych wychodzących tylko w tym roku jest tak oszałamiająca. Jak od każdej reguły tak i od tej są jednak wyjątki. Bo przecież wśród tych wszystkich tytułów, znajdą się też produkcje warte naszej uwagi nie tylko jako tło do obiadu. Bożonarodzeniowe morały przekazują w nich Lindsay Lohan, zabawni superbohaterowie, czy nawet brutalny Święty Mikołaj.
Filmy świąteczne 2022 - które obejrzeć?
Zaskoczeń tu nie ma. To świąteczna komedia romantyczna wyrwana przez algorytm Netfliksa z algorytmu Hallmarka. Można włączyć do kotleta, a można też zasiąść do seansu z kubkiem ciepłego kakao i się rozmarzyć. Tym bardziej że ten tytuł ma coś, czego nie mają inne tego typu produkcje - Lindsay Lohan.
Film już dostępny na platformie Netflix.
Świąteczny prezent pod choinkę
"Świąteczny prezent pod choinkę" to sequel "Prezentu pod choinkę" z 1983 roku. Główny bohater pierwszego filmu jest już dorosły i musi poradzić sobie z problemami, jakie się z tym wiążą. Wszystko, oczywiście, w familijno-infantylnej otoczce.
Film już dostępny na HBO Max.
Świąteczny duch
Will Ferrell i Ryan Reynolds - czy potrzeba większej zachęty do zwrócenia uwagi na "Świątecznego ducha"? Zgodnie z zapowiedziami ma to być zabawniejsza i cieplejsza wersja opowieści o skąpcu, którego w wigilię odwiedzają cztery duchy. W dodatku nie zabraknie w niej hitowych utworów.
Premiera filmu: 18 listopada na Apple TV+.
The Guardians of the Galaxy: Holiday Special
Coś dla fanów MCU. Po specialu halloweenowym nadchodzi special świąteczny. James Gunn pokaże w nim, jak tytułowi superbohaterowie ruszają na Ziemię, aby odnaleźć niezapomniany prezent dla Quilla. Szykuje się świetna przygoda i zabawa.
Premiera filmu: 25 listopada na Disney+.
Dzika noc
A to z kolei propozycja dla wszystkich tych, którym magia świąt już nosem wypływa, chociaż listopad jeszcze nawet się nie skończył. Święty Mikołaj wcale święty tutaj nie jest. Ma bowiem zamiar brutalnie rozprawić się z przestępcami, którzy w Wigilię postanowili wziąć za zakładników bogatą rodzinę.
Premiera filmu: 2 grudnia w kinach.