Propaganda i manipulacja: wypowiedź polskiej dziennikarki wykorzystano w białoruskiej telewizji
Rosyjskie i białoruskie media, które obwiniają Polskę za zaistniały kryzys na granicy, dopuszczają się kolejnych manipulacji. Tym razem w celach propagandowych wykorzystano wypowiedź dziennikarki Onetu.
Napięcie i niepokoje związane z sytuacją na polsko-białoruskiej granicy nieustannie pęcznieją, a Rada Bezpieczeństwa ONZ zwołała nadzwyczajne posiedzenie, na którym wezwano białoruskie władze do "położenia kresu nieludzkim działaniom i nie narażania ludzi na niebezpieczeństwo". Padają kolejne oskarżenia - Zachód oskarża Aleksandra Łukaszenkę o destabilizacji Unii Europejskiej przy wykorzystaniu migrantów, a Rosja i Białoruś obwiniają Polskę za wywołanie kryzysu. Reżimowe media powtarzają, że polscy obywatele i aktywiści coraz liczniej i głośniej wyrażają brak poparcia dla polityki rządu.
W kolejnych materiałach mówią m.in. o osamotnieniu Polski, całkowicie pozbawionej wsparcia NATO i Unii. Dochodzi też do znacznie poważniejszych przekłamań i manipulacji związanych z nastrojami obywatelskimi - w ostatnim czasie reżimowa białoruska telewizja CTV w celach propagandowych wykorzystała komentarz dziennikarki Onetu, Karoliny Opolskiej. Był on nagrywany blisko miesiąc temu w ramach projektu dziesięciu europejskich redakcji - w tym wspomnianego serwisu - i pozarządowych organizacji. Dotyczył głośnej historii dzieci migrantów z ośrodka w Michałowie.
Propaganda Białorusi: manipulacja przy użyciu wypowiedzi dziennikarki Onetu
Tymczasem oglądający materiał CTW usłyszeli, że reakcje polskich władz wpływają na napięcia w przygranicznych rejonach - ludzie mają być głęboko wstrząśnięci próbą zatajenia rzeczywistej skali kryzysu. Autor przypomina też, tu akurat zgodnie z prawdą, że aktywiści i dziennikarze nie mogą znaleźć się w wybranym miejscu ze względu na stan wyjątkowy w przygranicznej strefie.
Dowodem na nastroje Polaków miała być wypowiedź "polskiej aktywistki społecznej Aleksandry Trapp", krytykującej służby polskie. Rzecz w tym, że "pani Trapp" to w istocie wspomniana Karolina Opolska, a wykorzystany fragment pochodzi z nagrania zrealizowanego 11 października, które w ogóle nie dotyczy całej związanej z przejściem granicznym w Kuźnicy Białostockiej sytuacji.
Podobnych kombinacji było znacznie więcej. Pokazywano polski helikopter nad obozowiskiem migrantów, emitowano rzekome skargi na polską agresję, eksponowano użycie gazu i stosowano wielokrotne przebitki ujęć wojska i policjantów. Pojawiły się doniesienia o strzałach po polskiej stronie granicy, tymczasem przekazujący tę informację migranci mieli na myśli funkcjonariuszy białoruskich, strzelających, by odstraszać.
Kilka dni temu rządowy serwis Sputnik, pokazując dziurę w granicznym płocie, puścił w obieg informację, jakoby grupa migrantów pod Kuźnicą dokonała udanego przekroczenia granicy. Była to informacja niesprawdzona (w rzeczywistości było to ogrodzenie po stronie białoruskiej), ale inne rosyjskie i białoruskie media i tak podały ją dalej.