Harry Potter upada na naszych oczach. Niszczą go kiepskie filmy i afery z Rowling
Świat Harry'ego Pottera przechodzi ostatnio niemały kryzys. Z jednej strony cały czas powstają nowe produkcje, fani co chwilę otrzymują informacje o kolejnych projektach, ale z drugiej znacznie więcej mówi się o kwestiach obyczajowych. Konkretnie o kolejnych kompromitujących wypowiedziach twórczyni tego świata J.K. Rowling.
To nie są najlepsze czasy dla Wizarding World, czyli uniwersum Harry'ego Pottera. Jasne, to wciąż potężna i popularna franczyza, ale imponująca liczba towarzyszących jej afer, wpadek i konfliktów zniechęciła już wielu fanów. Nie wspominając o nieciekawych pomysłach na rozwój.
Uniwersum Harry'ego Pottera - czyli tak zwanemu Wizarding World - od pewnego czasu nieustannie towarzyszy gęsta atmosfera afer i sporów. Nie pomaga fakt, że nowe związane z tym światem produkcje (filmy czy gry) okazują się rozczarowujące, a wypowiedzi zaangażowanej w ideologiczne spory autorki J.K. Rowling wywołują wściekłość coraz szerszego grona odbiorców. Ba, nawet wielka nadzieja fanów gier wideo i świata czarodziejów, czyli wyczekiwany RPG "Harry Potter: Hogwarts Legacy", zdążyła już narazić się na ataki. Ale po kolei.
Wizarding World nie cieszy się najlepszą PR-ową kondycją. Przeciwnie - jak na tak popularną markę, boryka się obecnie z naprawdę wieloma problemami. O tym najgłośniejszym pisaliśmy już wielokrotnie - powszechnie niegdyś uwielbiana Rowling niegdyś podpadała co najwyżej środowiskom ultrakatolickim, by w końcu ściągnąć na siebie ataki osób uważających jej publiczne wypowiedzi za transfobiczne. Ostatecznie niechęć do pisarki okazują osoby z lewa i prawa. Wielu czytelników, którzy widzieli w jej książkach pewnego rodzaju manifest tolerancji i akceptacji, poczuło rozczarowanie, uświadamiając sobie stosunek ukochanej autorki do osób trans.
Krytyki nie oszczędzili Rowling również grający w starszej i nowszej serii filmów z uniwersum aktorzy. Zaledwie kilka dni temu Emma Watson sprzedała pisarce potężnego prztyczka w nos, a przecież to niejedyny głośny sprzeciw wobec jej słów.
Harry Potter: Dziedzictwo Hogwartu odziedziczy wpadki Rowling?
Przejdźmy teraz do najświeższej kwestii. Wiele jest w Harrym Potterze polityki (w postaci dosłownej i metaforycznej) i całkiem sporo niezręcznych elementów świata przedstawionego; zdarzało się, że intencje Rowling ewidentnie nie zgrały się z przesłaniem tego, co trafiło do druku (skrzaty-niewolnicy czy obraz goblinów, zdaniem wielu - antysemicki).
Wielu odbiorców oczekuje od nowych produkcji unikania wspomnianych niezręczności (sama Rowling wielokrotnie decydowała się na dziwaczne retcony i poszerzanie kanonicznych informacji, nie byłoby to zatem nic nowego) - tym większe było zdziwienie wyczekujących gry "Hogwarts Legacy" od Avalanche Software fanów, gdy w opublikowanym niedawno gameplayu zobaczyli, że to właśnie z goblinów uczyniono antagonistów. Przypomnę, że twórcy produkcji oficjalnie odcięli się od Rowling - w FAQ gry możemy znaleźć wyjaśnienie, że autorka nie brała udziału w pracach nad tytułem, który jest po prostu bazowana na stworzonym przez nią świecie.
Gameplay, rzecz jasna, nie zdradza fabularnych szczegółów i wolt, ale to, co zobaczyliśmy, wskazuje, że bohater podejmie próbę powstrzymania "złego goblina", który chciałby, by społeczność czarodziejów przestała traktować jego lud jako istoty gorsze. Co więcej, wygląda na to, że postać będzie miała swojego skrzata - a zatem niewolnika.
Oczywiście nie mamy pewności, czy twórcy jedynie bezrefleksyjnie pogłębili wizję Rowling, czy przyszykowali nowe, ciekawe spostrzeżenia i rozwiązania, które odniosą się do wspomnianych problemów krytycznie. Osobiście stawiam na drugą opcję.
Z prezentacji można przecież wywnioskować, że wspomniany goblin okaże się jedynie pionkiem innych, stojących w cieniu antagonistów (czarodziejów), a wówczas fabuła opierałaby się na innym (znanym) zabiegu: świat uważa za potwora kogoś, kto w istocie chce go zmienić na lepsze. Warto zwrócić uwagę na nazwisko współpracującego z rzekomym przeciwnikiem czarodzieja: to Victor Rookwood, czyli - najpewniej - przodek śmierciożercy Augustusa (chyba nikt nie wierzy w przypadkową zbieżność nazwisk?). Z pewnością otrzymamy tu kolejny ideowy konflikt, z którym będzie związana kwestia rasy; obstawiam, że finalnie będziemy mogli stanąć po stronie goblina.
Niezależnie jednak od efektu końcowego, nie da się ukryć, że twórcy wybrali dość ryzykowne fragmenty gry do swojej prezentacji, na co Internet siłą rzeczy zareagował. Można uznać, że podjęto kilka niefortunnych - biorąc pod uwagę delikatną kwestię, o której mówiło się całkiem niedawno - decyzji, przygotowując ten materiał.
Dodam jeszcze, że "Harry Potter" nie miał szczęścia do dobrych gier - nawet najnowsze "Hogwarts Mystery" czy "Wizards Unite" okazały się niesatysfakcjonujące. "Dziedzictwo Hogwartu" to ewidentnie produkcja z dużymi ambicjami - sam wyglądam jej niecierpliwie i mam nadzieję, że przynajmniej gamingowo Wizarding World w końcu wstanie z kolan.
Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Rowling
Literacko "Wizarding World" jest w uśpieniu od 2007 roku (nie licząc, rzecz jasna, ciekawostek z Pottermore, wznowień, wydania drobiazgów typu "Baśnie Barda Beedle'a") - kanon rozbudowują obecnie przede wszystkim filmy z serii "Fantastyczne zwierzęta", do których scenariusze pisze sama Rowling (w przypadku nadchodzących "Tajemnic Dumbledore'a" wspólnie ze Stevem Klovesem, odpowiedzialnym za skrypty do większości filmów o młodym czarodzieju).
Niestety, nie mam zbyt dużych nadziei co do kolejnych odsłon nowej serii. Po przyzwoitej "jedynce" otrzymaliśmy niemal niczym się niebroniące "Zbrodnie Grindelwalda". Franczyzie wcale nie pomogło odsunięcie od niej Johnny'ego Deppa (czyli jednego z jaśniejszych punktów filmu z 2018 roku) - wielu widzów już zapowiedziało bojkot z uwagi na niesprawiedliwe i skandaliczne potraktowanie aktora przez studio (zgadza się, chodzi o konflikt z jego byłą żoną).
Przed "trójką" stoi trudne zadanie - wiele zależy od tego filmu. Może przekonać tych, którzy kręcą nosem po "Zbrodniach" i przyciągnąć przed ekrany stęsknionych za magią Hogwartu. Rzecz w tym, że kolejny słaby film z serii może sprawić, ze nawet wieloletni fani ze zrezygnowaniem machną ręką na kolejny tytuł. A przecież finał ostatniego filmu zostawił nas z okropnym, fanfikowym plot-twistem…
Wizarding World cierpi obecnie na niedobór solidnych i lubianych produkcji, ugina się też pod ciężarem kolejnych afer. Nieciekawe gry mobilne, słabe filmy, żadnych książek - to uniwersum potrzebuje pomysłu na siebie, kreatywnej reanimacji i odcięcia się od atmosfery skandalu. Niska jakość kolejnych tworów w połączeniu z polityczno-ideologiczną zawieruchą i rosnącą niechęcią odbiorców sprawi, że cały ten niezwykły świat - który przy okazji zdaje się w ogóle nie zabiegać o młodsze pokolenie - skona w konwulsjach, pozostawiając po sobie niesmak. Jako osoba silnie związana z nim emocjonalnie, obserwuję to wszystko z nieskrywanym smutkiem.