"Joker 2": zakończenie filmu wywołało burzę. Co oznacza i kto tak naprawdę jest Księciem Zbrodni?
Film „Joker: Folie à Deux” nie radzi sobie najlepiej - ani finansowo, ani artystycznie. Co nie oznacza, że w sieci nie odbywa się właśnie intensywna dyskusja na jego temat. Jednym z większych zaskoczeń, które wywołało niemałe kontrowersje, okazała się ostatnia scena. Dlaczego twórca wybrał właśnie takie zakończenie? I co w ogóle oznacza finałowa deklaracja antybohatera?
„Joker: Folie à Deux” dekonstruuje pierwszy film z Joaquinem Phoenixem w głównej roli - to obraz, w którym nie brakuje fajnych pomysłów, ale Todd Phillips po prostu wyłożył się na ich realizacji (o czym szerzej pisałem tutaj).
Antybohater wykorzystuje swoje fantazje, by uporać się z nadchodzącym procesem - jednak zamiast całkowicie poddać się Jokerowi, wreszcie przyznaje przed sobą i ławą przysięgłych, że Joker nigdy nie był prawdziwy, że nie istnieją w nim dwie osobowości. Jest Arthurem i zawsze był po prostu Arthurem.
To wyznanie poskutkowało utratą zainteresowania ze strony Lee Quinzel, która była zauroczona chaotyczną mocą Jokera. Według reżysera Arthur po prosty zdał sobie sprawę, że nigdy nie chciał być antyinstytucjonalnym symbolem, więc pozbył się fałszywej tożsamości.
Joker 2: Folie à Deux - zakończenie filmu. O co tu chodzi?
Zdał sobie sprawę, że wszystko jest tak zepsute, że już nigdy się nie zmieni - a jedynym sposobem, by to naprawić, jest spalenie wszystkiego. Kiedy strażnicy zabijają tego dzieciaka w Arkham, zdaje sobie sprawę, że przebieranki i makijaże niczego nie zmieniają. W pewnym sensie zaakceptował fakt, że zawsze był Arthurem Fleckiem, a nie tym, co mu narzucono. Ideą, którą ludzie z Gotham w gruncie na niego narzucili, figurą, którą mu przypisali. Jest nieświadomą ikoną i nie chce już żyć jako oszust
- wyjaśnił reżyser.
„Joker 2” bawi się ideą wcielenia się w rolę symbolu rewolucyjnego ruchu i tym, jak może to kolidować z wewnętrznymi demonami. Odwraca koncepcję jedynki i uświadamia Arthurowi, że jego działania w gruncie rzeczy nic nie zmieniły, że osobowość Jokera wciąż nie rozwiązuje społecznych problemów.
Poprzednim razem obserwowaliśmy, co się dzieje, gdy społeczeństwo zostawia ludzi potrzebujących pomocy i tkwiących w apatii samym sobie; kontynuacja porusza kwestię tego, co się dzieje, gdy ofiara, która stała się sprawcą, zostaje postawiona w świetle reflektorów. Otrzymuje uwagę, której jej brakowało, ale nigdy miłość czy empatię, których potrzebował. Wreszcie godzi się z danym stanem rzeczy.
Smutne jest to, że jest Arthurem, a nikogo nie obchodzi Arthur. Lee grana przez Lady Gagę nigdy nie mówi do niego po imieniu, aż do momentu, gdy zostawia go na końcu. W tym sensie Lee reprezentuje mieszkańców Gotham i publiczność. (...) Ona zdaje sobie sprawę, że jej podróż jest zupełnie inna, a on nie może być tym, kim ona chciała, by był.
Joker 2: śmierć
A co dzieje się na końcu? Szok: Arthur wysłuchuje żartu od współwięźnia i zostaje zadźgany. Wielu zwolenników Jokera czuje się zawiedziona tak samo mocno, jak Lee; z drugiej strony zamordowanie ikony chaosu i rewolucji, która sama zbudowała swą „wielkość” na trupach, również może wydawać się atrakcyjne w oczach potencjalnego następcy. Gdy Arthur się wykrwawia, więzień w tle śmieje się maniakalnie i używa noża, by wykonać dwa cięcia po obu stronach ust. Arthur był tylko pierwszym kamyczkiem, który zapoczątkował falę buntu i przestępczości w Gotham. Zasiał ziarno, ale to nie on jest prawdziwym Jokerem. Ten dopiero nadciąga.
Czytaj więcej:
- "Challengers" zakończenie. O co chodzi w finale filmu z Zendayą?
- "Platforma 2": o co chodzi w zakończeniu thrillera sci-fi Netfliksa? Wyjaśniamy
- Netflix dodał film, który chodzi za mną od swojej kinowej premiery. To był bardzo poruszający seans
- Gwiazda serialu Star Wars krytykuje Disneya za to, że nie wspierał obsady. "To rozczarowujące"
- Wyniki nowego "Jokera" to nieśmieszny żart. Są rozczarowujące