REKLAMA

Skasowanie „Kaosu” przez Netfliksa to bardzo zła informacja. Mówi wiele o przyszłości seriali

„Kaos” skasowany zaledwie po kilku tygodniach od premiery, choć premierowy sezon zakończył się tak, że widzowie mogliby oczekiwać jakiejkolwiek kontynuacji. Anulowanie tak dobrego serialu w tak krótkim czasie musi rodzić pytanie: dlaczego? Powód jest prozaiczny.

kaos skasowany
REKLAMA

Skasowanie serialu „Kaos” zajęło Netfliksowi niecałe dwa miesiące. Produkcja zadebiutowała w serwisie pod koniec września i wszystko wskazywało na to, że bez kontynuacji się nie obejdzie. Na pewno takie plany miała jego twórczyni Charlie Covell, która zakończyła serial nawet nie tyle cliffhangerem, co jasnym komunikatem, że to dopiero pierwsza część większej historii. Recenzje i opinie też nastrajały bardzo pozytywnie. W serwisie Rotten Tomatoes serial zebrał 76% pozytywnych opinii od dziennikarzy i 83% od widzów.

Czytaj także: "Kaos" to jakiś obłęd. Na nowym serialu Netfliksa ubawiłem się jak prosię

REKLAMA

A jednak „Kaos” został skasowany.

Tak szybka rezygnacja z serialu, jeśli nie poprzedza jej obyczajowa awantura lub problemy z obsadą, mogą mieć tylko jedno uzasadnienie – wyniki. Podobnie jak w przypadku filmów kinowych, weekend otwarcia jest już w stanie zasugerować, jaka jest skala popularności danego tytułu. Wyniki filmów i seriali udostępnianych w serwisach streamingowych nastręczają jednak więc problemów, niż suma zarobionych pieniędzy w kasach biletowych. Oczywiście w pewnym sensie jest to serwisom również na rękę, bo brak przejrzystości ułatwia podejmowanie trudnych decyzji, z których nie trzeba się nikomu tłumaczyć.

Najpewniej tak jest też z serialem „Kaos”, bo najważniejszą daną, którą dzisiaj posiadamy jest ta, że serial o greckich bóstwach przez 4 tygodnie utrzymywał się w globalnej topce Netflksa, a to oznacza, że znajdował się wśród 10 najpopularniejszych tytułów. Jego oglądalność utrzymywała się na dość wysokim poziomie (w 2. tygodniu było to 39 milionów godzin odtwarzania), ale w kolejnych tygodniach względnie satysfakcjonujące liczby zaczęły dość gwałtownie spadać.

Dla Netfliksa to jasna informacja, że produkcja długo już nie powalczy i rzeczywiście – nie powalczyła. Serwis zresztą podejmuje decyzję o utrzymaniu przy życiu produkcji bardzo szybko. Wystarczy mu niespełna miesiąc, aby zdecydować, czy jest sens dalej inwestować w dany tytuł. Aby zostać przedłużona, produkcja musi nie tylko utrzymywać wysokie wyniki, ale również przez jakiś czas liczba użytkowników musi rosnąć. Dla Netlfiksa ten wzrost jest jasnym sygnałem, że produkcja żyje również poza serwisem, że ludzie sobie ją polecają, że jest w jej pobliżu, mówiąc nieelegancko, szum.

Czytaj także: „Sukcesja” symbolicznie kończy erę „House of Cards”. Produkcja HBO zapisze się w historii seriali

Bezwzględność streamingu.

A co z filmami i serialami, które nie mają może gigantycznej widowni, a są dobre, wartościowe czy po prostu skrojone pod bardzo specyficznego widza? Cóż, będą one raczej wyjątkiem w streamingowej rzeczywistości. Wielkie serwisy VOD przestały już przymilać się do widzów i udawać, że liczą się dla nich fani, dla których są gotowi uratować jakąś produkcję przed nożem.

Kaos - skasowany serial Netflix

Jeśli serial zostaje skasowany, to analitycy, dzięki bardzo dokładnym modelom, potrafią już przewidzieć, jak zostaną przyjęte kolejne odcinki czy sezony. Ba, z pewnym prawdopodobieństwem potrafią ocenić, czy dany serial jest materiałem na nagrody branżowe, które swoją drogą są ważne na początku drogi serwisu czy stacji, gdy liczy się przede wszystkim wizerunek.

REKLAMA

Zapowiada się, że przez najbliższe lata branża serialowa zaliczy przestój. Oczywiście serwisy VOD cały czas będą rosły w widzów, ale po gigantycznym cyklu inwestycyjnym nazywanym „wojnami streamingowymi” jasno widać, że korporacje mniej chętnie podejmują ryzyko, nawet jeśli mogłoby ono opłacić się długofalowo. Kasowanie kolejnych seriali, przemilczanie ich kontynuacji będzie praktyką częstą, uzasadnioną przede wszystkim wynikami. A takiego roku, jak 2014, kiedy o nagrodę Emmy za najlepszy serial dramatyczny starały się „Breaking Bad”, „Detektyw”, „Gra o tron”, „Mad Men”, „Downton Abbey” i „House of Cards”, nie doczekamy się zbyt prędko.

Czytaj inne felietony o filmach i serialach:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA