Reżyserski debiut, nieznana obsada i (pozornie) niespecjalnie porywający zarys fabuły - na pierwszy rzut oka „Lato 69” („Summer of ’69”, nie mylić z piosenką Bryana Adamsa) raczej nie zachęca. A jednak warto sięgnąć po tę festiwalową komediową nowość, która niedawno wpadła na Disney+. To fajna opcja na przyjemny wakacyjny, wieczorny seans.

Główną bohaterką „Lata 69” jest maturzystka, nieśmiała i społecznie niezręczna Abby Flores. Gdy dziewczyna dowiaduje się, że chłopak, w którym jest od dawna zauroczona, Max, rozstał się ze swoją dziewczyną, postanawia wykorzystać okazję i spróbować zdobyć jego serce. Dociera do niej jednak informacja, jakoby Max miał być bezbrzeżnie „zafascynowany” pozycją seksualną, której nazwy możecie dopatrzeć się w tytule filmu.Ten fakt budzi w bohaterce lęk wynikający z braku jakiegokolwiek doświadczenia w tej sferze.
Szukając wsparcia i odpowiedzi na dręczące ją pytania, Abby trafia do klubu ze striptizem, gdzie od razu zyskuje sympatię tancerki o pseudonimie Santa Monica. Kobieta, która sama mierzy się z pewnym problemem, staje się przewodniczką licealistki. Obiecuje pomóc, o ile Abby zrewanżuje się pomocą w... spłacie długu. Niemałego długu.
Lato 69 - opinia o filmie z Disney+
Na początku muszę podkreślić: „Lato” nie stanowi odświeżającego spojrzenia na tzw. teen sex comedy. Nie stara się wynaleźć koła na nowo - bazuje na dość znanych schematach, jednak mimo tego ogrywa je w sposób tak zabawny, ciepły i przyjemny, że najzwyczajniej w świecie chce się to oglądać (o ile, rzecz jasna, nie należymy do tej części odbiorców, która komedii o nastolatkach najzwyczajniej w świecie nie trawi). Tym bardziej, że nie jest to obraz kretyński i pusty.
Twórczyni umiejętnie nadała całości emocjonalnej głębi, balansując humor z czułością, kreśląc fantastyczną relację między kobietami. Unika ordynarności (okej, przyznaję, w moim odczuciu jest to raczej wada, ale to tylko ja), więcej uwagi poświęcając pięknym motywom wzajemnego wsparcia, roli mentorstwa w dorastaniu czy zgrabnej celebracji kobiecej siły. Konsekwentnie podtrzymywany ton całości jest momentami doprawiany szczyptą surrealizmu - co z kolei jest olbrzymim plusem, bo sprawia sporo frajdy.
Świetnie wypada też aktorski duet: Sam Morelos jest wiarygodna i pełna uroku jako Abby, zaś Chloe Fineman przezabawna i szalenie charyzmatyczna jako Santa Monica. Więcej: Morelos i Fineman generują na ekranie autentyczną komediową chemię, wykorzystując różnice wieku, koloru skóry i doświadczenia swoich bohaterek, by wydobyć z tej relacji jeszcze więcej.
Fajnie, że współczesne komedie o licealistach coraz chętniej opowiadają o młodych kobietach pragnących przeżyć własne, również te sprośne, przygody. Może i nie znajdziemy tu szerokiej palety tematycznej i pogłębionych społecznych analiz, ale błyskotliwe dialogi, pokrzepiające akcenty, rozchwiany ale ostatecznie dostarczający radości humor, trafne odniesienia do klasyków gatunku i świetne postacie sprawiają, że „Lato” okazuje się naprawdę przyjemną, lekką opcją na letni wieczór. To znacznie, znacznie więcej, niż się spodziewałem.
Czytaj więcej:
- Widzowie zachwycają się thrillerem o toksycznej męskości. To nowość HBO Max
- Marty Supreme: zwiastun filmu. Oto Timothée Chalamet jako mistrz ping-ponga
- Jak serial Obcy: Ziemia łączy się z filmami? Tak wygląda kolejność oglądania
- Bitwa na Milionerów. TVN rzuca Polsatowi rękawicę
- 2. sezon 1670 nadchodzi. Netflix zdradził tytuły odcinków
- Obcy: Ziemia - recenzja. To jeszcze Alien, czy już Stranger Things?