Survivalowy miniserial „Oddychaj” zyskał właśnie nowe życie na Netfliksie. Choć jego premiera odbyła się w 2022 r., po latach znów trafił do TOP 10 najchętniej oglądanych seriali na platformie. Postanowiłem zatem przypomnieć sobie tę produkcję, utwierdzając się w przekonaniu, że seans to strata czasu.

„Oddychaj” skupia się na Liv (Melissa Barrera) - nieszczęśliwej prawniczce z Nowego Jorku, która po katastrofie małego samolotu zostaje sama pośrodku dzikiej kanadyjskiej przyrody. Musi walczyć o przetrwanie w obliczu surowych, bezwzględnych warunków - żywiołów i wielu innych przeciwności. Przy okazji mierzy się z retrospektywą swoich traum.
Brzmi jak tytuł z potencjałem: survivalowy dramat z psychologicznym zacięciem, gratka dla widzów, którzy poza napięciem i akcją poszukują w kinie również emocjonalnej głębi. Niestety, twórcy „Keep Breathing” - Brendan Gall i Martin Gello - sprawili, że wątek dotyczący urazów psychicznych, zamiast poruszyć i skłonić do refleksji, przede wszystkim usypia.
Oddychaj - opinia o serialu Netfliksa
Nie będę owijać w bawełnę: „Oddychaj” to serial nieoryginalny, nieciekawy i męczący. Okej, skoro mamy to za sobą, możemy nieco pokluczyć. Zacznijmy od problemów z tożsamością. Twórcy ewidentnie nie mogli się zdecydować, jakim typem kina ma być ich dzieło: na pierwszy rzut oka jest to przecież typowa surviwalowa opowieść: Liv poszukuje pożywienia, staje oko w oko z niedźwiedziem, uczy się rozniecać ogień.
Część z tych przetrwaniowych sekwencji jest całkiem angażująca, a nawet potrafi podwyższyć tętno - jak choćby wtedy, gdy protagonistka musi nurkować, by odzyskać zapasy. Ekipie udało się też dość skutecznie sportretować koszmar zagubienia w lesie: błądzenie w kółko, przez które można otrzeć się o obłęd, rosnący lęk przed tym, że nigdy nie uda się stamtąd wydostać i tak dalej. Niestety, wielokrotnie rozwiązania, na które decyduje się Liv, są niepotrzebnie skomplikowane.
A to tylko jeden z wielu elementów serialu, które rujnują immersję i napięcie. O pomstę do nieba woła montaż, odkrywający przed widzem banalne do bólu prawdy objawione: wiecie, te o naturze i miejscu człowieka w świecie. Olbrzymim problemem jest też cały wątek psychologiczny. Serial co i rusz powraca w retrospekcjach do przeszłości bohaterki, by przedstawić nam historię jej urazów - nie tylko tych otrzymanych, ale też zadanych. No i jasne, połączenie studium psychologicznego z dramatem o przetrwaniu jest logiczne: w końcu samotność sprzyja konfrontacji z sobą sobą. Szkoda tylko, że sposób, w jaki serial o tym opowiada, jest koszmarnie nudny, płaski i odtwórczy (w nieudolny sposób). Szkoda też, że twórcy odbierają bohaterce moc walki o siebie - twórcy wymyślili dla niej strasznie wyświechtaną i bezbarwną motywację. Co gorsza: frustrującą. Tym bardziej, że nie pasuje do Liv jako postaci. Najlepsza jest tu zdecydowanie sama Barrera, która bez wysiłku wydobywa z Liv człowieczeństwo i autentyzm - nawet wtedy, gdy scenariusz daje na tym polu ciała. Z powodzeniem radzi sobie też z fizyczną stroną roli.
W okolicach finału serial porzuca wszystko, co w nim wartościowe i zamienia się w festiwal znęcania się nad protagonistką, z którego nic nie wynika. To pastwienie się dla samego pastwienia, prostacka próba szokowania fizycznym cierpieniem - a wszystkie dotychczasowe lekcje, które serial starał się nam wyłożyć, lądują w śmietniku.
Nie dziwi mnie, że po serialu przejechali się zarówno krytycy, jak i widzowie. Zastanawia natomiast, skąd powrót tytułu do TOP 10 Netfliksa. To przeciągnięty, nudnawy i sztampowy survival, który nie ma do zaoferowania niczego poza widowiskowymi zdjęciami, świetną kreacją aktorską i fałszywym refleksyjnym tonem. Omijać!
Czytaj więcej:
- Demi Lovato i Joe Jonas znowu razem. Wykonali kawałki z Camp Rock
- Przestańcie olewać najlepszy kryminał Netfliksa. Jest 10/10
- Max Korzh: kto to jest? Białoruski artysta wyprzedał Stadion Narodowy
- Nowe fantasy podbija Prime Video. A to przecież jeden z najgorszych filmów wszech czasów
- We współczesnym kinie jest za mało nadziei i za dużo pesymizmu