Netflix i reszta świata: pokazują Rosji środkowy palec. Rosja: legalizujemy piractwo, elo
Z Rosji wycofują się kolejne zachodnie firmy, więc powstają ich lokalne imitacje. Zamiast Instagrama będzie Russgram, zamiast McDonald'sa - Wujek Wania. Rząd zalegalizował również piractwo, przez co operatorzy płatnych telewizji mogą zacząć wypełniać lukę po zawieszonych kanałach, a nawet "pożyczać" sobie produkcje Netfliksa. Prawa autorskie w kraju Putina już nie istnieją. Brzmi, jak chory sen wariata? Nie, to tylko Rosja.
Włącza rusek telewizję, a tam prace techniczne. Idzie więc do kina, ale "Batmana" w nim nie zobaczy. Netfliksa też nie włączy. Chciałby pójść na Big Maca, ale McDonald's zamknięty. Pożaliłby się na Instagramie, mediów społecznościowych jednak w Rosji nie ma. Co tu robić w takiej sytuacji? Szukać alternatywy. Nie ma z tym problemu.
Od początku agresji Putina na Ukrainę, cały cywilizowany świat izoluje Rosję od swoich produktów. Kolejne zachodnie firmy zawieszają działalność, dokładając cegiełkę do narzucanych sankcji. Prezydent nie ma jednak zamiaru patrzeć na to z założonymi rękami. On nakłada sankcje na "nieprzyjazne kraje".
Wojna w Ukrainie - Rosję zalewa fala podróbek
Putin zaklina rzeczywistość. W czasie wojny rosyjska propaganda kwitnie sobie w najlepsze. Zwykli obywatele wierzą, że Wołodymyr Zełenski to narkoman, a wojska weszły na Ukrainę, żeby wyzwolić tamtejszą ludność. Takimi właśnie kłamstwami są karmieni na co dzień. Jednocześnie jednak są przecież przyzwyczajeni do wygód zachodniego świata i wiedzą, że coś się dzieje, skoro nie mogą nawet napić się Coca-Coli.
Dyktator musi ich jakoś uspokoić, więc Rosja staje się powoli dziwacznym odbiciem naszego świata. Lokalni influencerzy nie mogą zarabiać na Instagramie, więc przeniosą się na Russgrama. Pewien pianista nie zje co prawda kanapki w McDonald'sie, ale spróbuje jedzenia w Wujku Wanii. Wszyscy będą zapewne mogli też obejrzeć ulubione filmy, seriale i programy w telewizji.
Putin poszedł na wojnę z własnością intelektualną całego świata. Rząd wydał bowiem dekret, wedle którego bez konsekwencji prawnych można kopiować zastrzeżone wzory i wynalazki "nieprzyjaznych państw". W praktyce oznacza to, że prawa autorskie w Rosji nie istnieją. Przekonali się już o tym twórcy "Świnki Peppy".
Entertainment One jeszcze we wrześniu zeszłego roku złożyło pozew i domagało się 40 tys. rubli zadośćuczynienia za kradzież pomysłu na animację. Niedawno sędzia oddalił sprawę, powołując się na "nieprzyjazne działania" obcych krajów wobec Federacji Rosyjskiej. W ten sposób działają właśnie sankcje odwetowe Putina. A będzie jeszcze gorzej.
Wojna w Ukrainie - Putin legalizuje piractwo
Discovery już wycofało z Rosji swoje kanały. Nie mówimy tu jedynie o stacjach dokumentalnych, ale również np. o Eurosporcie. Niedługo w kraju nie będzie można też obejrzeć telewizji od Disneya, czy Paramountu. Mówiąc w skrócie, nie będzie sensu płacić za kablówkę czy satelitę. No chyba że kupi się nielegalne listy z chińskiej aukcji.
W Rosji już teraz można kupić nielegalne streamy stacji telewizyjnych. Jak podają Wirtualne Media, wspomniane listy kosztują mniej niż 10 zł miesięcznie. Znajdują się na nich m.in. wyłączone w kraju kanały i to w lokalnym języku. Operatorzy płatnej telewizji w Federacji Rosyjskiej na razie jeszcze nie zdecydowali się na taki krok, ale za jakąś chwilę pewnie zmienią zdanie.
Co więcej dzięki zalegalizowaniu piractwa rosyjscy operatorzy bez żadnych konsekwencji będą mogli wyemitować tytuły należące do gigantów streamingu. Mówimy tu o filmach i serialach Netfliksa, czy Amazon Prime Video. A to już może być dla zachodnich korporacji nie do przyjęcia.
Czym innym jest to, co dzieje się w naszym kraju. Oczywiście, że piracimy. Disney Plus ociąga się z wejściem do naszego kraju, a przecież chcemy oglądać "The Mandalorian". Musimy zobaczyć seriale MCU, aby zrozumieć nadchodzącego "Doktora Strange'a". Disney sam jest sobie winien. Dekret znoszący prawa autorskie w Rosji to jednak przesada.
Nowym prawem Rosja rzuca wyzwanie wielkim firmom. Jeśli opisane tutaj piractwo będzie działać na szeroką skalę, poszkodowane podmioty prawdopodobnie tego nie przełkną. Wywołanie wojny w Ukrainie to jedno, ale pójście na wojnę z międzynarodowymi korporacjami to samobójstwo.