REKLAMA

Halo, ministerstwo? Proszę przyjechać na Netfliksa. Czarnek chce się rozprawić ze "Squid Game"

Minister Czarnek nie widział jeszcze "Squid Game", nowego hitu Netfliksa, ale podejrzewa, że ten może być groźny. Planuje z resortem edukacji przyjrzeć się produkcji.

squid game netflix dzieci minister czarnek
REKLAMA

"Squid game" to południowokoreański serial, który pobił rekord wszech czasów Netfliksa i od kilku tygodni nie schodzi z pierwszego miejsca najpopularniejszych tytułów amerykańskiej platformy streamingowej. Internetowo-memiczna presja i niejako honor serialomaniaka sprawiają, że produkcję widziała już większość pożeraczy popkultury.

REKLAMA

Bohaterami przeboju jest grupa dłużników, która bierze udział w szalenie niebezpiecznych i przedziwnych zawodach – uczestniczą w serii dziecięcych gier. Do wygrania są miliardy wonów, ale do stracenia własne życie. Niektóre z konkurencji już zostały przeniesione do reala przez dorosłych tiktokerów (na razie bez zabijania), ale na serial rzuciły się też dzieciaki i zaczęły go naśladować na szkolnych korytarzach. W Belgii doszło do pobicia nastolatków, które przegrały.

Dzieciaki naśladują serial Squid Game i wymierzają sobie kary za przegraną.

"Fakt" ustalił, że niektóre polskie szkoły zaczęły wysyłać ostrzeżenia do rodziców, w których alarmują o zgubnych skutkach serialu na młodą psychikę. Dziennik przytoczył też wypowiedź Łukasza Wojtasika z "Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę". Zapewnił, że serial jest popularny nawet wśród 9-10 latków, a część najmłodszych ogląda go wspólnie z rodzicami.

Jego fragmenty, przeróbki i odtwarzane sceny obserwujemy m.in. w popularnym wśród nastolatków, a nawet młodszych dzieci TikTiku. Nauczyciele informują też o naśladowaniu scen z filmu i podejmowaniu prezentowanych w nim „gier” na szkolnych korytarzach. Relacjonują przypadki, kiedy dzieci zainspirowane filmem stosują przemoc wobec przegranych

- mówił Łukasz Wojtasik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

"Squid Game" jest teoretycznie przeznaczony dla osób 16+, ale wiadomo, jak przestrzeganie takich limitów wyglądają w praktyce. Serial ma ze sobą szyte grubymi nićmi antykapitalistyczne przesłanie, jasny podział na dobro i zło oraz pełeno przemocy. Nie jest ona w żaden sposób zniuansowana lub ocenzurowana odpowiednimi kadrami – trup się ściele gęsto (w sumie w pierwszym sezonie ginie ponad 450 osób), a krew i kawałki mózgów rozbryzgują się na wszystkie strony. Ot, kolejny azjatycki serial akcji.

Minister Czarnek chce się pochylić nad Squid Game. Uważa, że serial Netfliksa zagraża dzieciom.

Przedstawiciel fundacji zapewnił, że rządy kilku europejskich państw wysyłały komunikaty w sprawie serialu. Zrobiły to ministerstwa w Holandii i Anglii (tam już od dawna szkoły ostrzegają przed serialem). W ich ślad chce iść też Polska. Szef resortu edukacji Przemysław Czarnek zapewnił, że przyjrzy się niepokojącej popularności serialu wśród dzieci.

Przyznam się szczerze, że nie miałem okazji obejrzeć jeszcze tego serialu. Moje dzieci również go nie widziały. Jednak po apelach nauczycieli i rodziców nasz resort przyjrzy się tej produkcji. Jesteśmy w stałym kontakcie z kuratorami, którzy będą badać ten problem. Takie treści nie powinny mieć miejsca

- zapowiedział minister Czarnek.

Pytanie tylko, co tak naprawdę może zrobić ministerstwo? Zablokuje "takie treści" na polskim netfliksie? Tego raczej nie musimy się obawiać. Od razu jednak przypominają mi się krucjaty przeciwko brutalnym grom komputerowym, które miały zamieniać dzieci w seryjnych morderców. Wszak nie ma dnia, byśmy nie słyszeli w naszym kraju o strzelaninie zainspirowanej serią "GTA".

Zakazanie Squid Game nie rozwiąże problemu przemocy w szkołach.

Jedyne, co może zrobić ministerstwo, a co ma szansę odnieść faktyczny skutek, to tylko edukacja i tłumaczenie, dlaczego spuszczenie manta nie jest okej. Problem to też rodzice, którzy pozwalają oglądać dzieciom takie rzeczy. Szczególnie że w Netfliksa wbudowana jest blokada rodzicielska.

REKLAMA

Podobny kontrowersje wzbudzał też inny serial Netfliksa - "13 powodów", który według niektórych romantyzował samobójstwo i pokazywał, że odebranie sobie życia jest niezłą zemstą na kolegach i koleżankach. Zamiast zakazywać i naiwnie wierzyć, że młodzież nie sięgnie po ten tytuł, psycholodzy powinni na lekcjach wychowawczych podważać przesłanie serialu i udowadniać, że zawsze jest jakieś wyjście nawet z pozornie beznadziejnej sytuacji.

Ze "Squid Game" jest trochę inaczej, bo serial nie jest kierowany do nastolatków, a jego bohaterami dodatkowo nie są dzieci. Tyle tylko, że postacie grają w gry dla dzieci jak np. "Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy" lub przeciąganie liny. Szlaban za takie zabawy przecież jest absurdem.

Problemem nie jest sam serial, który, przypomnę, nie jest dla dzieci, ale samo kocenie za przegraną. Przemoc w szkołach przecież nie pojawiła się przez "Squid Game", lecz po prostu w tym momencie przyjęła takie oblicze. To z nią powinni walczyć nauczyciele, kuratoria i ministerstwo edukacji, a nie z Netfliksem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA