Od jednokadrowego komiksu po hit platformy Netflix - taką ewolucję przeszła "Rodzina Addamsów". Zwariowana familia została powołana do życia niemal 90. lat temu. Od czasu swojego debiutu mocno rozpanoszyła się w popkulturze. Czemu jej popularność nie maleje?
Spin-off "Rodziny Addamsów" jest hitem Netfliksa. Jeszcze trochę i "Wednesday" dołączy do klubu miliarderów platformy - seriali z ponad miliardem obejrzanych godzin na koncie. Po niecałych dwóch tygodniach od swojej premiery użytkownicy serwisu oglądali ją bowiem łącznie przez ponad 752 mln godzin, czyli w przeliczeniu prawie 86 tys. lat. Ten sukces nie byłby możliwy, gdyby w 1938 roku na łamach "The New Yorkera" nie pojawił się jednokadrowy komiks Charlesa Addamsa.
"Rodzina Addamsów" jest z nami już niemal 90 lat. W tym czasie seria komiksów Charlesa Addamsa doczekała się mnóstwa adaptacji. Telewizja realizowała na jej podstawie kolejne seriale, powstawały filmy, dostaliśmy musical sceniczny, była nawet gra wideo i nie zabrakło gościnnych występów znanych bohaterów w okazjonalnych specialach. Mamy tu więc do czynienia z prawdziwym popkulturowym fenomenem.
Jak Rodzina Addamsów podbiła serca widzów?
"Rodzina Addamsów" po raz pierwszy została przeniesiona na ekran w 1964 roku. Mówimy tu o sitcomie emitowanym na stacji ABC. W nim widzowie po raz pierwszy mogli zobaczyć członków tytułowej familii - Gomeza, Morticię, Wednesday, Pugsleya, wujka Festera, babcię Addams, lokaja Lurcha i Rąsię. Niby była to kolejna telewizyja komedia, ale coś się nie zgadzało. Coś było nie tak.
Twórcy telewizyjni (tak jak zresztą filmowi) musieli dostosować się do szeregu obowiązujących regulacji. Dlatego pejzaż sitcomów zdominowały domki z idealnie przystrzyżonym trawnikiem. W "Rodzinie Addamsów" było gotyckie zamczysko. Idealna, patriarchalna rodzina została zastąpiona zgrają masochistów, sadystów i potworów. Co więcej, kiedy inne serialowe małżeństwa sypiały w osobnych łóżkach z rączkami na kołderkach, tutaj Gomez i Morticia byli sobą żywo zainteresowani. Uznaje się ich wręcz pierwszą telewizyjną parą, mogącą pochwalić się aktywnym życiem seksualnym.
Jakby szoku było mało, dzieciaki ciągle broiły i rozrabiały. Wednesday uwielbiała męczyć brata, równie mocno, co on uwielbiał być torturowanym. Co więcej, za wszelkie przewinienia nie czekała ich żadna kara. Ba, byli wręcz chwaleni i zachęcani do dalszych patologicznych zachowań. Dzisiaj nie robi to już wrażenia, ale w latach 60. "Rodzina Addamsów" na nice wywracała całą obowiązującą w przestrzeni publicznej mitologię Stanów Zjednoczonych. To był odwrócony amerykański sen. Nie opierał się na unifikacji, tylko indywidualizmie.
Rodzina Addamsów w telewizji
"Rodzina Addamsów" doczekała się 64 odcinków. Na dzisiejsze standardy może się to wydawać dużo, ale w rzeczywistości były to zaledwie dwa sezony. Legenda serialu w umysłach widzów była jednak żywa o wiele dłużej. Po oryginalnej emisji można było natrafić na regularne powtórki (w niektórych rejonach gościły w ramówce do 1991 roku). W międzyczasie nie zabrakło jednak nowych tytułów z udziałem bohaterów. Głównie jednak mówimy tu o animacjach.
W Hanna-Barbera Production stworzyła serial animowany, który był emitowany w sobotnie poranki. Dzięki temu "Rodzina Addamsów" miała szansę zaistnieć również w innej kreskówce. W jednym z odcinków serii "Nowy Scooby-Doo" trafiają bowiem do rezydencji familii i muszą odnaleźć zaginioną Wednesday.
Rodzina Addamsów idzie do kina
W 1977 roku pojawił się jeszcze special "Halloween with the New Addams Family" (niech was to "new" w tytule nie zmyli, do swoich ról z oryginalnego sitcomu powróciła tu znaczna część głównej obsady). Prócz tego nikt nie był zainteresowany kolejnymi adaptacjami komiksów Charlesa Addamsa. Aż do 1991 roku. Na początku ostatniej dekady XX wieku doszło do przełomu. "Rodzina Addamsów" trafiła na wielki ekran i okazała się komercyjnym sukcesem.
Nie trzeba było długo czekać, aby w kinach pojawił się sequel. Stało się to już w 1993 roku. Seria filmowa, chociaż opierała się na tych samych zasadach, co oryginalny sitcom, nieco jednak zmieniła osobowości bohaterów, aby lepiej trafiały do ówczesnej publiczności. Chociażby Wednesday Addams stała się bardziej mroczna. W dodatku zagrała ją Christina Ricci, której twarz od tamtej pory była powszechnie kojarzona z postacią nastolatki. Dlatego też takie poruszenie wywołała informacja, że aktorka ma się pojawić w spin-offie "Rodziny Addamsów" od Netfliksa.
Filmy na nowo rozbudziły zainteresowanie "Rodziną Addamsów", co postanowiła wykorzystać telewizja. Hanna-Barbera Productions zrobiła więc w 1992 roku nowy serial animowany. Sześć lat później na VHS-ach zadebiutowała natomiast "Rodzina Addamsów: Zjazd rodzinny", który pomyślano jako pilot do serialu aktorskiego "Nowe przygody Rodziny Addamsów".
Netflix chce Rodziny Addamsów
Na kolejną mainstreamową inkarnację "Rodziny Addamsów" czekaliśmy wiele lat. Pojawiła się w 2019 roku, tym razem w formie pełnometrażowej animacji. O ile jej pierwsza część może pochwalić się sukcesem komercyjnym, druga (dwa lata późniejsza) nie poradziła sobie już tak dobrze. I wtedy cały na biało ze swoją "Wednesday" wszedł Netflix.
Listę powodów, dla których "Wednesday" okazała się takim sukcesem Netfliksa można mnożyć. Za kamerą pierwszych odcinków stanął uwielbiany przez widzów Tim Burton, a Jenna Ortega została stworzona do tytułowej roli. Jakby tego było mało, warto również zwrócić również uwagę, że serial platformy robi z formułą teen drama to samo, co pierwszy serial komediowy z konwencją sitcomów. Z tego właśnie czerpie swoją największą siłę.
Najważniejszy wniosek, jaki Netflix powinien wyciągnąć z popularności swojego serialu, jest taki, że chociaż "Rodzina Addamsów" była już eksploatowana na wszelkie możliwe sposoby, widzowie wciąż coś w tej inwersji utartych schematów widzą. Nie ma więc sensu zwlekać. Niech platforma zamówi w końcu 2. sezon "Wednesday", bo to napięcie już nas dobija.
"Wednesday" obejrzycie na Netfliksie.