"Diuna": nie tylko kobieta zamiast faceta. Największe różnice między materiałem źródłowym a adaptacją
"Diuna" Denisa Villeneuve'a nareszcie weszła na ekrany polskich kin. Zdaniem wielu miłośników prozy Franka Herberta jest to udana i wyjątkowo wierna materiałowi źródłowemu adaptacja. Siłą rzeczy nie obyło się jednak bez pewnych modyfikacji fabuły - przyjrzyjmy się największym różnicom między książką a filmem.
"Diuna" to pierwsza część cyklu powieści "Kroniki Diuny", który został przerwany śmiercią autora, Franka Herberta, w 1986 roku. Twórca pozostawił po sobie wiele obszernych notatek (w tym szkic kolejnej powieści rozwijającej wątki rozpoczęte w tomach piątym i szóstym), dlatego też jego syn, Brian, mógł kontynuować pracę nad sagą wraz z Kevinem J. Andersonem, amerykańskim pisarzem SF. Razem stworzyli oni również spin-offy serii.
Pierwszy tom cyklu, zatytułowany po prostu "Diuna", przez wielu do dziś uznawany jest za powieść science fiction wszech czasów. Fakt, że do jej adaptacji podchodzono więcej niż raz, w ogóle nie dziwi. Wygłodniali fani od wielu, wielu lat domagają się solidnej, ambitnej adaptacji sprawnie oddającej ducha oryginału. Takiej, na jaką zasłużyła ta niezwykła historia o wymowie aktualnej jeszcze bardziej teraz, niż w czasach, w których ją spisano. Opowiedzianej przez zdolnych filmowców i zrealizowanej z rozmachem, który może zapewnić jedynie kino XXI wieku. Tak, fani "Diuny" długo musieli czekać na ten moment - ale w końcu się doczekali. I wygląda na to, że ich rosnące przez lata oczekiwania zostały spełnione (lub też: spełnione w większości).
Diuna Villeneuve'a już osiągnęła sukces.
Finansowy (dzięki czemu studio Legendary wreszcie oficjalnie zapowiedziało sequel) i artystyczny, bo krytycy i dziennikarze przyjęli obraz z entuzjazmem. Patrząc na oceny publiczności w największych światowych serwisach filmowych można też wysnuć wniosek, że film podobał się przeważającej większości widzów. Śledząc fanowskie teksty i recenzje łatwo też można natknąć się na opinie, według których - przynajmniej jak na razie jest to jedna z najdoskonalszych adaptacji materiału źródłowego.
Jestem skłonny się z tym zgodzić - abstrahując od faktu, że nie jestem fanem przesadnie wiernych adaptacji i lubię ciekawe i zaskakujące modyfikacje fabularne, wiem, że dla wielu czytelników "wierność" jest podstawą. Niestety, nie wszyscy przyjmują do wiadomości, że film i książka to dwa zupełnie inne media, które rządzą się różnymi prawami. Odtworzenie opowieści jeden do jednego jest nie tylko niemal niewykonalne, ale i bezsensowne z założenia. Proces adaptacyjny wymaga zmian.
Nie jest łatwo zrealizować dobrą adaptację. Pracując nad scenariuszem zawsze trzeba wyciąć z niej sporą część oryginalnej treści. Po pierwsze ze względu na ograniczenia czasowe filmu, po drugie ze względu na to, że nie wszystko, co działa na kartach powieści, równie dobrze zadziała na ekranie lub jest naprawdę niezbędne z perspektywy ekranizowanej historii. Konieczne jest też rozsądne podejście do kwestii ekspozycji i wyekstrahowanie esencji, czyli tak zwanego ducha oryginału, by tchnąć go w dzieło filmowe. Skomplikowana sprawa. Zwłaszcza że zadaniem filmu jest trafić do jak najszerszej widowni (której zdecydowana większość książek nie czytała), a nie jedynie posmyrać po brzuszkach fanów-ultrasów. Niestety, ci zazwyczaj o tym zapominają.
Osobiście uważam, że Villeneuve stworzył naprawdę solidną i przemyślaną adaptację - zręcznie przełożył najważniejsze elementy powieści Herberta na język filmowy, cierpliwie, ale efektywnie wydzielał widzom informacje na temat świata przedstawionego i poświęcił uwagę wszystkiemu, co w powieści (a raczej: w jej pierwszej połowie) było najistotniejsze. Pochylając się nad różnicami między powieściową a filmową historią, zamierzam je opisać, ale postaram się powstrzymać od ich oceny - zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że spora część pominiętych w pierwszej części wątków czy postaci może pojawić się w filmie "Diuna 2".
Diuna: film a książka. Największe różnice fabularne
Mentaci
Mentaci to w "Diunie" chodzące wcielenia logiki - ludzie szkoleni w umiejętnościach analitycznego i logicznego rozumowania na nadludzkim poziomie. Byli zdolni do wykonywania szybkich obliczeń na skomplikowanych danych, wyciągania precyzyjnych wniosków i błyskawicznych skojarzeń. Wprowadzali się w specjalny trans, który im to umożliwiał.
Temat mentatów właściwie nie został podjęty w pierwszej części adaptacji, choć zobaczyliśmy ich na ekranie - byli to Thufir Hawat i Piter De Vries. Reżyser zdecydował się szybko zaprezentować zdolności tego pierwszego na początku filmu (widzimy, jak Hawat wprowadza się w trans, by udzielić precyzyjnej odpowiedzi na pytanie księcia w związku z kalkulacją dużych sum). Sam Paul również posiada zdolności mentata - można zakładać, że ich temat zostanie rozbudowany w kontynuacji. W porządku: w pierwszej połowie opowieści nie jest to wątek na tyle istotny, by poświęcać mu czas. Póki co reżyser musiał dokonać przesiewu, skupiając się na wprowadzeniu ważniejszych informacji do tego prologu.
Liet-Kynes
Liet-Kynes w oryginale jest w połowie Fremenem i krewniakiem Stilgara. Oficjalnie jest planetologiem, a nieoficjalnie - przewodnikiem Fremenów; głosi wizję przemiany klimatu planety na łagodniejszy i bardziej wilgotny. Jego córką jest Chani (w filmie grana przez Zendayę), która została konkubiną Paula i matką trojga dzieci. W filmie Liet jest kobietą (Sharon Duncan-Brewster w tej roli), co, rzecz jasna, w żaden sposób nie zmienia roli postaci w opowieści. Powściągliwość, dystans i chłód oryginału zostały doskonale oddane przez aktorkę.
Również śmierć filmowej inkarnacji postaci różni się od tej książkowej. W powieści zostaje pozostawiona na pustyni bez filtrfraka i wody, gdzie umiera z odwodnienia i wycieńczenia, majacząc. Trzeba przyznać, że ekranowe pożegnanie bohaterki jest znacznie bardziej satysfakcjonujące.
Atak czerwia
Scena pierwszego pojawienia się czerwia pustyni jest pełna napięcia - Paul pada na kolana, potwór się zbliża, a Gurney ratuje chłopca w ostatniej chwili. W książce Paul nigdy nie opuścił ornitoptera - z bezpiecznej odległości obserwował atak czerwia.
Zdrajca: konfikty i spekulacje
Wątek zdrajcy jest w książce znacznie bardziej rozbudowany. Po pierwsze niemal wszyscy bohaterowie są świadomi istnienia podwójnego agenta; książę Leto prowokacyjnie pozwala nawet, by to lady Jessica była podejrzewana przez pozostałych (choć sam był świadomy jej niewinności). Atmosfera niepewności zagęszcza się; czytelnicy są świadkami znakomitej sceny, w której Jessica konfrontuje się z Hawatem (przyznam, że tej rozmowy bardzo mi w filmie brakowało; znakomicie podkreślała to, jak niebezpieczną osobą jest w istocie konkubina księcia). Książka pozwala też czytelnikowi głębiej zrozumieć decyzję i motywacje Yueha, którego dręczy poczucie winy, a którego nie podejrzewa ze względu na jego uwarunkowanie Akademii Suk (był niezdolny do wyrządzenia krzywdy).
Pojedynek Paula
W filmie - tuż przed starciem z Fremenem Jamisem - Chani wręcza Paulowi krysnóż. Prezent to akt dobroci, umożliwiający chłopcu honorową śmierć. Jednak w oryginale Chani daje Paulowi szczegółowe wskazówki, które pomagają mu wygrać starcie z przeciwnikiem. Od początku natura ich interakcji jest nieco bardziej zniuansowana.
W książce walka odbyła się dopiero po powrocie do osady - nie zaś, jak w filmie, chwilę po spotkaniu z czerwiem i decyzji Stilgara o wspólnej wędrówce do siczy. Siłą rzeczy powieściowy pojedynek obserwowała większa liczba Fremenów, którzy od razu odzyskują wodę z ciała pokonanego.
Przyjęcie: kolacja księcia Leto
W książce książę Leto wydaje przyjęcie - czytelnik śledzi rozbudowaną scenę, podczas której przybysze poznają przedstawicieli elit Arrakis, konfrontują się z nimi i prześwietlają ich zamiary. To właśnie wtedy Atrydzi zjednują sobie doktora Kynesa (który miał sabotować wysiłki nowych władców), mając okazję dowieść innego podejścia do planety niż ich poprzednicy, Harkonnenowie. Podczas kolacji odbyło się też kilka ciekawych dyskusji.
Co do postaci, które póki co zostały pominięte lub zmarginalizowane: Villeneuve sam podkreślił, że "istnieją mniej rozwinięci bohaterowie, nad którymi pochyli się w drugim filmie i rozbuduje ich historie". W ten sposób reżyser chciał znaleźć pewnego rodzaju równowagę, skupiając się na najważniejszych dla danego etapu opowieści postaciach.
Diuna: film obejrzycie w kinach.