Andrzej Wajda już dekadę temu twierdził, że kiedyś dźwięk w polskich produkcjach był lepszy
Wpis Jakuba Żulczyka ("Wzgórze psów") na temat problemu z dźwiękiem w polskich produkcjach wywołał niemałe poruszenie. Okazuje się, że na ten aspekt kilkanaście lat temu zwrócił uwagę również Andrzej Wajda - reżyser przyznał, że "dźwięk nam nie wychodzi".
W ostatnich dniach w sieci rozgorzała dyskusja na temat problemów z dźwiękiem w polskich produkcjach. Iskrą, która wznieciła pożar, był serial "Wzgórze psów", adaptacja powieści Jakuba Żulczyka, na której widzowie, nomen omen, wieszają psy. Chodziło jednak nie o fabułę, a słabe udźwiękowienie, przez które subskrybenci Netfliksa musieli nadstawiać uszy, by usłyszeć wypowiadane przez aktorów kwestie.
Żulczyk opublikował na ten temat obszerny wpis, w który podał trzy przyczyny słabego udźwiękowienia polskich filmów i seriali: specyfikacja miksu wymagana przez serwisy streamingowe, zwykłe głośniki zwykłych telewizorów oraz nasze mózgi - według pisarza Polacy są "nieprzyzwyczajeni do słuchania dialogów z oryginalnej ścieżki dźwiękowej", a to z tego powodu, że w telewizji słyszymy lektorów.
Andrzej Wajda o udźwiękowieniu polskich produkcji: "dźwięk nam nie wychodzi"
Podczas 16. edycji Przystanku Woodstock, która odbyła się w 2010 r., jednym z gości Akademii Sztuk Przepięknych był Andrzej Wajda. Podczas panelu dyskusyjnego uczestnicy festiwalu mieli okazję zadawać reżyserowi pytania, a jeden z nich spytał o przepaść między polskimi a zachodnimi produkcjami. "Mimo że obraz mamy na najwyższym poziomie, przyjęło się mówić, że polski film można poznać po dźwięku. Skąd się bierze ta przepaść?" - zapytał festiwalowicz, na co Andrzej Wajda odpowiedział:
Słuchajcie, nie mogę wam na to odpowiedzieć. Ja sam 55 lat robię filmy, zastanawiam się, czy nie udałoby się nauczyć kogoś robić dźwięk. Widocznie nie da się, a nauczyliśmy scenografów, Allan Starski dostał Oscara, dostali inni nasi koledzy-operatorzy, a dźwięk nam nie wychodzi. Nie wiem, dlaczego, nie potrafię wam na to odpowiedzieć
- stwierdził Wajda.
Reżyser odniósł się również do czasów swojej młodości, przypominając, w jaki sposób wówczas nagrywano dźwięk. Doszedł do zaskakującego wniosku:
Bo przecież za moich czasów, za moich czasów, jak ja jeszcze byłem młody, robiłem pierwszy film, to dźwięk się nagrywało na taśmie optycznej. I siedział człowiek, tak patrzył, miał oko przyłożone do lupki, a tamta taśma szła i było wiadomo, czy się rejestruje czy nie. I, kurczę blade, tamten dźwięk był lepszy niż teraz
- podsumował.
Zdjęcie Andrzeja Wajdy pochodzi z odcinka programu "Rozmowy poszczególne" na kanale Ninateka.pl.
O polskich produkcjach czytaj w Spider's Web:
- Dźwięk w polskich filmach i serialach leży i kwiczy. Ekspert wyjaśnił nam dlaczego
- Dlaczego dźwięk w polskich filmach i serialach jest taki zły? Wyjaśnia to Jakub Żulczyk
- Nowy polski hit na Netfliksie opowiada o buncie, ale buntu w nim nie stwierdzono
- Polacy przejęli Prime Video. Nasze tytuły rządzą na platformie
- Putin nie zasłużył na nic lepszego. Film Vegi to najobrzydliwsza rzecz, jaką widziałem