"Fantastyczne Zwierzęta 4" nie powstaną - i bardzo dobrze. Wizarding World zasługuje na coś więcej niż okropne scenariusze Rowling
O Wizarding World, czyli stworzonym przez J.K. Rowling uniwersum Harry'ego Pottera, w ostatnim czasie znów mówi się znacznie więcej. Sukces gry "Dziedzictwo Hogwartu" wzmógł zainteresowanie nowymi produkcjami; przez internet przetoczyła się fala pogłosek na temat planów Warner Bros. dotyczących filmów i seriali z akcją osadzoną w tym właśnie świecie. Wróciły pytania o "Fantastyczne Zwierzęta 4", ale na tę kontynuację - przynajmniej na razie - nie ma co liczyć. Całe szczęście.
To wspaniały czas dla Potterheadów - "Dziedzictwo Hogwartu" okazało się pierwszorzędną rozrywką, która uszczęśliwiła marzących od dekad o podobnej grze fanów, a i pozostałym przypadła do gustu. Zainteresowanie Wizarding World ponownie się ożywiło, choć jeszcze nie tak dawno mogło się wydawać, że nie ma na to szans; jak widać, Harry Potter wciąż jeszcze może poszczycić się potężną rzeszą aktywnych fanów na całym świecie. Mizerne wyniki kolejnych odsłon serii "Fantastyczne Zwierzęta" nie były, wbrew przypuszczeniom niektórych, skutkiem wymierającej sympatii do uniwersum J.K. Rowling, a niską jakością i nieciekawą fabułą tychże produkcji.
Warner Bros. z pewnością planuje kuć żelazo, póki gorące - już od dłuższego czasu w sieci przewijają się kolejne pogłoski o filmach, serialach czy adaptacji "Przeklętego dziecka", czyli sztuki teatralnej. Ba, pojawiła się nawet plotka o adaptacji "Hogwarts Legacy", choć tę możecie akurat włożyć między bajki. Porażająca, ogólnoświatowa fala fascynacji tą grą dała włodarzom wytwórni, do której należy filmowa franczyza, jeszcze jeden sygnał o treści: warto! Jak zresztą otwarcie przyznał pan Zaslav: "studio szuka nowych rozwiązań i pomysłów".
Możemy być zatem pewni, że "coś" jeszcze powstanie - jednak na bardziej precyzyjne ogłoszenia przyjdzie nam pewnie jeszcze chwilę zaczekać. Ci z was, którzy mieli nadzieję, że oto powróciła szansa na kontynuację serii "Fantastyczne Zwierzęta", powinni ją porzucić. Nie twierdzę, że czwarta odsłona nigdy nie powstanie, ale szanse na jej rychłą realizację są zerowe. To była artystyczna i finansowa wtopa. Widzimy, jak wielki potencjał tkwi w Wizarding World; widzą to również nowi włodarze WB, którzy doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że mogliby wycisnąć z niego całe mnóstwo dolarów. Szkoda czasu i pieniędzy na kontynuowanie serii, która ewidentnie nie przypadła do gustu ani fanom uniwersum, ani - tym bardziej - pozostałym widzom.
Fantastyczne Zwierzęta 4 nie powstaną - i bardzo dobrze
Lata dziecięcej fascynacji tym światem (i bezkrytyczny do niego stosunek) mam już bardzo, bardzo dawno za sobą. Wciąż jednak mam do Wizarding Worldu słabość, a "Dziedzictwo Hogwartu" pochłonąłem z entuzjazmem (i przyznam, że dawno już konsolowa gra nie zapewniła mi tyle bezgranicznej frajdy). Z chęcią sięgnę też po nowe filmowe i serialowe projekty z uniwersum, ale jeśli chodzi o "Fantastyczne Zwierzęta", cóż, mój stosunek do tego cyklu z odsłony na odsłonę stawał się coraz bardziej krytyczny.
Bo zarzucić mu można naprawdę wiele: dziwaczny, nieprzykuwający uwagi koncept, wysuwający na pierwszy plan bohaterów doklejonych do czarodziejskiej wojny z Grindelwaldem właściwie na ślinę. Mnożące się logiczne dziury. Spychanie ciekawszych postaci na dalszy plan i fatalna struktura narracyjno-fabularna. Nuda i idiotyczne zwroty akcji. A to tylko część grzechów serii prequeli sagi o Harrym Potterze.
Czytaj także:
- Rowling rozmawiała ze swoimi fanami pod pseudonimem, a i tak ją wyrzucili
- Myślałem, że coś jest ze mną nie tak - a potem cały świat rzucił się na Hogwarts Legacy. Czy to tylko nostalgia?
- Radio BBC przeprasza, że ich dziennikarz nie stanął w obronie Rowling
- J.K. Rowling: od lewaczki do transfobki. O co chodzi z aferą wokół pisarki?
- J.K. Rowling śmieje się z cancel culture. Mówi, że nikt jej nie anulował
- Awantura z "Hogwarts Legacy" pokazuje, że J. K. Rowling po prostu nie da się skasować
Największym problemem pozostaje, rzecz jasna, właśnie scenariusz - J.K. Rowling najzwyczajniej w świecie nie radzi sobie z pisaniem opowieści przeznaczonych na ekran. Oczywiście, studio mogłoby wymienić całą ekipę twórców, jednak przy okazji czwartej odsłony serii, która zdążyła już wyrobić sobie opinię "mizernej" (i wkurzyć usunięciem Johnny'ego Deppa z obsady), ten zabieg najpewniej nie przyniósłby oczekiwanych rezultatów. Wątpię też, by Warner zechciał nagle stanowczo odsunąć Rowling od pracy nad skryptami, ryzykując konfliktem.
Choć zwykła wymiana twórców mogłaby artystycznie ocalić tę serię (mówię również o konieczności zatrudnienia nowego reżysera: David Yates, synonim reżyserskiej przeciętności, który nakręcił już siedem filmów w tym uniwersum, staje się coraz bardziej zachowawczy i nudny), wątpliwe, by udało się odzyskać zaufanie widzów i na nowo zachęcić masy do wizyty w kinie. Jak pokazują liczby, zainteresowanie publiki serią topniało z każdym rokiem.
O ile zatem z technicznego punktu widzenia najbardziej martwi wyrażona przez szefa studia chęć kontynuowania współpracy z J.K., żywię nadzieję, że miał raczej na myśli kooperację producencką, jak przy głównym filmowym cyklu franczyzy. Chyba nikt nie ma już wątpliwości, że temu światu potrzebna jest świeża krew kreatywna - zdolni filmowi twórcy, którzy załatają luki, odświeżą rządzące tym światem zasady i pokażą nam emocjonujące, dojrzalsze, wielowarstwowe oraz, przede wszystkim, dobrze opowiedziane historie. "
Fantastyczne Zwierzęta 4" nie byłyby takim filmem. A skoro nie, to lepiej, żeby nigdy nie powstały.