"Gra o tron" została sparodiowana przez twórców bardzo popularnego serialu "Family Guy". Animacja na warsztat wzięła również "Sukcesję" i "Wielkie kłamstewka". Choć żarty z produkcji HBO nie są na najwyższym poziomie, to fani (zwłaszcza tego najgłośniejszego tytułu) bawią się świetnie.
"Gra o tron" doczekała się zupełnie nowej parodii ze strony popularnego serialu animowanego "Family Guy". W nowym odcinku 20. sezonu produkcji Setha MacFarlane'a twórcy postanowili wyśmiać trzy różne hity od HBO. Wyszło naprawdę tragicznie, ale fandom "Gry o tron" i tak ma uciechę. Dlaczego? Bo może wyśmiać dwa mocno krytykowane seriale jednocześnie.
"Gra o tron" nie jest tym, czym niegdyś była. Showrunnerzy David Benioff i D.B. Weiss skutecznie sprowadzili ją na dno. Mimo to najpopularniejsza marka HBO powoli odradza się z ruin 8. sezonu, dzięki długiej liście spin-offów zapowiedzianych przez George'a R.R. Martina. Widać to nawet po fandomie, który wcześniej długo lizał rany i wciąż jest mocno nieufny wobec nadchodzących tytułów. W czym nie pomaga zniecierpliwienie oczekiwaniem na "Wichry zimy", ale to osobny temat.
Wydawać by się mogło, że wobec takiego natłoku negatywnych emocji nadszedł świetny moment na sparodiowanie serialu HBO. Tak przynajmniej musieli pomyśleć scenarzyści animowanej klasyki znanej w Polsce pod tytułami "Family Guy" i "Głowa rodziny". W 20. sezonie produkcji będącej dzieckiem Setha MacFarlane'a zadebiutował odcinek "HBO-No", w którym wyśmiano trzy wielkie hity popularnej stacji. Chodzi o seriale "Gra o tron", "Sukcesja" i "Wielkie kłamstewka". Wyszło naprawdę fatalnie i nie tylko z powodu znacznie gorszego niż dawniej humoru twórców "Głowy rodziny". Problemem jest już sam dobór parodiowanych tytułów.
"Gra o tron", "Sukcesja" i "Wielkie kłamstewka" zostały wyśmiane przez animację "Family Guy". Czemu akurat te trzy seriale?
To pytanie od tygodnia kołacze się po głowach fanów wszystkich trzech produkcji. "Sukcesja" to tytuł bardzo doceniany przez krytyków, ale mimo wszystko dosyć niszowy w porównaniu do pozostałej dwójki. Z kolei "Wielkie kłamstewka" po 2. sezonie trochę wypadły ludziom z pamięci, a o tragedii, jaką był ostatni sezon "Gry o tron", wiedzą wszyscy. Trudno ten dobór nazwać więc najświeższym. I właśnie przede wszystkim na to zwracają uwagę widzowie "HBO-No".
Nowy odcinek "Family Guy" pełen jest równie "aktualnych" i "oryginalnych" dowcipów jak ten powyżej. Żartowanie z dziwacznie ciemnego odcinka "The Long Night" prawie trzy lata po jego premierze ma równie wiele sensu, co wiara w zapewnienia George'a R.R. Martina dotyczące terminu ukończenia przez niego kolejnej powieści. Podobnie jak wyśmiewanie się z niewielkiej liczby czarnoskórych aktorów w obsadzie, co zresztą prowadzi do otwarcia zawsze irytującej internetowej dyskusji (na własnej skórze przekonali się o tym ostatnio wielbiciele "Władcy Pierścieni").
Nowy "Family Guy" jest pełen nieśmiesznych i dawno przerobionych przez kulturę memów żartów z HBO.
Paradoksalnie właśnie to trafiło jednak do pełnego zgryźliwości fandomu "Gry o tron". W komentarzach do odcinka posypały się czerstwe żarty z cyklu "Wciąż lepsze niż 8. sezon" i "Byłoby to śmieszne... gdyby wciąż obchodziła mnie Gra o tron". Wielu widzów czerpie nieco niezdrową satysfakcję z tego, że fatalne zakończenie "Gry o tron" doczekało się parodii będącej tak bardzo nie na czasie i tak nieśmiesznej. Tak jakby hit HBO nie zasługiwał na cokolwiek więcej, a znudzone parsknięcia na kolejnego suchara były idealnym podsumowanie stanu, w jakim znalazły się obie serie.
I kto wie? Może czarny humor faktycznie jest w obecnej sytuacji najlepszych rozwiązaniem. "Gra o tron" już nigdy nie odzyska dawnego statusu. To niepodważalny fakt, bo produkowane rok po roku spin-offy koniec końców będą pracować głównie na swój własny rachunek. Nawet najlepszy z nich nie wymaże przeszłości spod znaku ostatnich sześciu epizodów "Gry o tron". "Ród Smoka" i inne tytuły co najwyżej będą w przyszłości porównywane do świetnych i fatalnych sezonów oryginalnej serii. Niedawna parodia w wykonaniu serialu "Family Guy" szybko zostanie zaś zapomniana, bo ileż można śmiać się przez łzy?