"Kasztanowy ludzik" to nowy skandynawski serial kryminalny, który w ostatnich dniach podbija Netflixa. Produkcja liczy tylko sześć odcinków i pozostawi wielu widzów z ochotą więcej podobnych kryminałów. Na szczęście to nie będzie problemem.
Skandynawskie kryminały od prawie dwóch dekad cieszą się niezmienną popularnością wśród fanów fabularnych opowieści o policjantach, mordercach i ich wspólnych zmaganiach. "Kasztanowy ludzik" wpisuje się w ten sam schemat. Jest serialem sięgającym po mnóstwo sprawdzonych gatunkowych rozwiązań. Co z jednej strony sprawia, że przez wszystkie swoje odcinki utrzymuje równy poziom. Ale jednocześnie można narzekać na jego wyraźną wtórność.
"Kasztanowy ludzik" nie ma też zbyt wielu odcinków, choć przecież wielbicielom kryminału zawsze jest mało kolejnych zagadek i morderstw. Na szczęście baza seriali Netfliksa pełna jest podobnych produkcji, a także wielu europejskich nowości wzorujących się na tamtejszej estetyce. Które z nich warto obejrzeć w pierwszej kolejności po seansie "Kasztanowego ludzika"?
Kasztanowy ludzik i inne seriale kryminalne na Netfliksie:
The Valhalla Murders
"The Valhalla Murders" to islandzki kryminał, który zadebiutował na Netflix Polska w zeszłym roku. Produkcja rozgrywa się współcześnie, ale podobnie jak w "Kasztanowy ludziku" korzenie całej kryminalnej intrygi sięgają krzywd doznanych przed kilkudziesięciu laty. Główną bohaterką miniserialu jest doświadczona policjantka, której z powodów politycznych dopiero przemknął przed nosem awans na szefową wydziału zabójstw.
Kata będzie mogła jednak podreperować swoją nadwerężoną opinię w środowisku, o ile złapie brutalnego seryjnego mordercę posługującego się nożem. W tym pomoże jej przysłany z Oslo i trudny w kontaktach profiler policyjny. Ze wszystkich seriali wymienionych na liście "The Valhalla Murders" najbardziej przypomina "Kasztanowego ludzika", co oznacza podobne mocne strony (niezłe aktorstwo i profesjonalną realizację), ale też identyczne minusy (schematyczność i brak oryginalnych pomysłów). Więcej o serialu dowiecie się z naszej recenzji.
Antologia kryminalna "The Sinner" powstała oczywiście w Stanach Zjednoczonych, ale nie będzie to żadną przeszkodą dla fanów skandynawskiej prozy i seriali. Głównie dlatego, że serial Dereka Simondsa operuje podobnie duszną atmosferą i fabularnymi chwytami. Jest też kręcony w identycznej, chłodnej kolorystyce. Głównym bohaterem antologii jest doświadczony detektyw Harry Ambrose (w tej roli Bill Pullman), który zajmuje się szczególnie nietypowymi morderstwami i stara się poznać stojące za nimi motywy. W maju na polskiego Netfliksa trafił 3. sezon "The Sinner", ale fani serii mają przed sobą jeszcze spotkanie z kolejną częścią.
Młody Wallander
Nie da się rozmawiać o skandynawskich kryminałach bez wspomnienia Kurta Wallandera. Bohater powieściowego cyklu Henninga Mankella stał się przez lata najlepszym możliwym przykładem twardego gliny z Północy, który złapie ściganego przestępcę bez względu na okoliczności. Netflix zdawał sobie doskonale sprawę z popularności Wallandera, dlatego postanowił zaryzykować i odmłodzić bohatera w najnowszym serialu. Reakcje dotychczasowych fanów były dosyć mieszane, bo "Młody Wallander" marnuje część swojego potencjału, ale mimo wszystko warto dać serii szansę.
Na Netfliksie znajdziemy mnóstwo serialowych adaptacji kryminałów Harlana Cobena (ostatnią z nich jest francuskie "Bez pożegnania"). Większość z nich podpada jednak bardziej pod produkcje sensacyjne niż wytrawne skandynawskie opowieści z mocnym wątkiem społeczno-politycznym. Na tym tle zdecydowanie wyróżnia się wyprodukowane w Polsce "W głębi lasu". Głównym bohaterem produkcji jest prokurator Paweł Kopiński, który zostaje wezwany do zidentyfikowania ciała ofiary tajemniczego morderstwa. Szybko okazuje się, że zmarły miał wiele wspólnego z zaginięciem siostry Kopińskiego, do którego doszło kilkadziesiąt lat wcześniej w trakcie letniego obozu.
Capitani
Jedną z wielkich zalet norweskich, duńskich, szwedzkich czy islandzkich kryminałów jest ich indywidualna tożsamość. Wszystkie poruszają mniej więcej podobną problematykę, ale osadzają ją zawsze w lokalnej społeczności i historii. Również z tego powodu warto sięgnąć po serial "Capitani", który powstał w Luksemburgu. Produkcje z tego kraju rzadko trafiają do Polski, a ich specyfika wcale nie jest mniej ciekawa niż w przypadku kryminałów z wymienionych wcześniej krajów. Fabuła "Capitani" śledzi szorstkiego inspektora policji, który przybywa do małego miasteczka, by wyjaśnić sprawę zabójstwa nastolatki i zaginięcia drugiej kobiety. Nie będzie mu jednak łatwo zdobyć zaufania miejscowych.
Karppi
W poprzednim akapicie nie wspomniałem o Finlandii, ponieważ najlepiej w imieniu tego kraju przemówi najsłynniejsza z tamtejszych serii kryminalnych. "Karppi" (na Zachodzie reklamowane jako "Deadwind") kontynuuje trend doświadczonych przez życie policjantek znanych też z "Kasztanowego ludzika" i "The Valhalla Murders". Tytułową bohaterkę poznajemy w samym środku żałoby po mężu.
Należąca do helsińskiej policji Sofia Karppi nie będzie mieć jednak czasu na pogodzenie się z tą stratą, ponieważ wezwą ją pilne służbowe obowiązki. Na terenie kosztownej inwestycji znalezione zostają zwłoki kobiety. I tylko Karppi będzie w stanie dociec, co wiążę ofiarę z inną sprawą, nad którą od jakiegoś czasu pracuje. Co ważne, w przeciwieństwie do większości wymienionych serialu "Karppi" doczekała się więcej niż jednego sezonu.
Modliszka
Autorzy skandynawskich kryminałów od kilku lat coraz bardziej ochoczo wchodzą do głowy wymyślonych przez siebie seryjnych morderców i pokazują opowiadaną historię z ich perspektywy. Z czymś podobnym mamy do czynienia we francuskim serialu "Modliszka". To jedna z pierwszych europejskich produkcji Netfliksa, która dziś jest już trochę zapomniana. Tytułową bohaterką miniserii jest seryjna zabójczyni, która zgadza się pomóc w rozwikłaniu zagadki nowych morderstw popełnianych na wzór jej własnych zbrodni. Kobieta ma jednak jeden warunek - nad sprawą musi też pracować jej syn, który został policjantem. Więcej o "Modliszce" dowiecie się z naszej recenzji.