Roman Polański nie chce dłużej być uciekinierem, ale świat mu nie wybaczy. I bardzo dobrze
Roman Polański przystępuje do walki o możliwość swobodnego podróżowania. Na początku tego tygodnia adwokat reżysera poinformował, że ponowi swoją prośbę o skazanie go w formie zaocznej - wówczas oskarżony pożegnałby się ze statusem uciekiniera. I choć dla 88-letniego twórcy byłby to niewątpliwie duży przełom, z perspektywy branży i społeczeństwa niewiele się zmieni. Świat nigdy nie wybaczy Polańskiemu, bo nie ma ku temu powodów.
Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.
Po 45 latach sprawa oskarżonego o gwałt Romana Polańskiego może doczekać się sądowego finału. Niedawno pisaliśmy, że prokurator okręgowy hrabstwa Los Angeles George Gascon, ku zaskoczeniu zainteresowanych, wycofał swój sprzeciw przed publicznym ujawnieniem zeznań byłego prokuratora, Rogera Gunsona. Od dawna mówiło się, że stenogram przesłuchania Gunsona jest dla Polańskiego bardzo korzystny i pokrywa się ze słowami prawników oskarżonego, którzy opowiadali o pogwałceniu jego praw przed i po ucieczce z USA.
Gunson miał też potwierdzić, że Laurence Rittenband, pierwszy sędzia zajmujący się sprawą złamał prawo. Odrzucił bowiem uzgodnioną ugodę pod wpływem nieprzepisowych kontaktów z biurem prokuratury i publikacji w tabloidach. To właśnie niedotrzymanie umowy sprawiło, że Roman Polański zdecydował się uciec z USA. Reżyser jest ścigany od 1978 roku, kiedy to zbiegł przed ogłoszeniem wyroku w sądzie w Los Angeles. Polsko-francuski twórca filmowy jest oskarżony o podanie w 1977 roku alkoholu i środków usypiających 13-latce, Samancie Gailey (obecnie Geimer), a następnie doprowadzenie do stosunku seksualnego w domu Jacka Nicholsona w trakcie nieobecności aktora. W Kalifornii kontakt seksualny z nieletnią jest traktowany jako gwałt.
Roman Polański chce wyroku, który nigdy nie zapadł.
Polański przyznał się do seksualnego wykorzystania nieletniej na mocy ugody, w zamian za oddalenie innych zarzutów (m.in. zgwałcenia z użyciem narkotyków, perwersji czy nienaturalnego stosunku seksualnego). Wtedy Laurence Rittenband wysłał polsko-francuskiego reżysera do stanowego więzienia na 90 dni - tam miała czekać go ocena diagnostyczna. Według Gunsona reżysera zapewniono, że jeśli otrzyma pozytywną opinię, nie wróci do więzienia.
Twórcę zwolniono po sześciu tygodniach - choć zalecono wyrok w zawieszeniu, Rittenband ocenił pozytywną opinię jako wybielającą. W rozmowie z Gunsonem wyznał, że musi być surowszy, bo tego oczekują media - dlatego też wyśle reżysera do więzienia na dłuższy okres, ale potem doprowadzi do zwolnienia go w ciągu 120 dni (tymczasem w mediach przechwalał się, że "pośle Polańskiego do więzienia na 100 lat").
Gunson podkreślił, że sędzia dwukrotnie złamał daną Polańskiemu obietnicę. Dlatego nie był zaskoczony, że reżyser nie zaufał jego słowom, gdy dowiedział się o planach, by trafił do więzienia stanowego rzekomo tylko na kilka miesięcy. Jego zdaniem prokuratorzy również zachowywali się niewłaściwie ze względu na głośny charakter sprawy. Potwierdziło się zatem, że Roman Polański naprawdę uciekł z obawy przed nieuczciwym potraktowaniem. Teraz adwokat filmowca wznowi starania o jego zaoczne skazanie, co pozbawi Polańskiego statusu uciekiniera - oskarżony musiałby jednak osobiście stawić się w Sądzie Najwyższym w Los Angeles.
Nawet jeśli Roman Polański otrzyma wyrok, to świat mu nie wybaczy. Niby czemu miałby?
To oczywiste, że opisane powyżej uchybienia nigdy nie powinny mieć miejsca. Ale nawet ich ujawnienie i sytuacja, w której Polański przestanie być ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości, nie będą przełomem w negatywnym postrzeganiu reżysera przez opinię publiczną i branżę. Nikt nie powinien mieć wątpliwości, że twórca "Noża w wodzie" i wielu innych znakomitych obrazów jest skończony - nie dość, że popełnił jedno z najpoważniejszych przestępstw, to jeszcze nigdy nie został za nie ukarany.
Dlaczego miałby zostać skazany zaocznie? Ponieważ jest zdobywcą Oscara? Bo jest świetnym reżyserem? W kodeksie karnym nie ma od tego wyjątku
- powiedział Steve Cooley, który w latach 2000-2012 służył jako prokurator okręgowy.
Nie można też zapominać, że Polański był oskarżany o gwałt również przez inne kobiety, aktorki: Charlotte Lewis (Polański miał wykorzystać ją seksualnie, gdy miała 16 lat i starała się o rolę w "Piratach"), mającą wówczas 15 lat Renate Langer oraz Valentine Monnier. Ostatnia z domniemanych ofiar zeznała, że gdy miała 18 lat, została pobita i wykorzystana przez reżysera. Fala #MeToo sprawiła, że wykluczanie Polańskiego dotarło do finałowej fazy - nikt nie ma już wątpliwości, że twórca jest sprawcą tragedii, a jego sztuka, jakkolwiek dobra by nie była, nie ma właściwości rozgrzeszających.
Oczywiście, znajdzie się wielu, którzy - jak rektor Szkoły Filmowej w Łodzi - stwierdzą, że nie mają prawa do moralnej oceny Polańskiego, bo ten wielkim artystą jest. W tym tonie właśnie tonie opublikowano oświadczenie po protestach studentów w 2019 roku, kiedy to Polański miał odwiedzić łódzką filmówkę. A jednak czasy się zmieniły - w tej sferze nawet 2019 rok wydaje się bardzo odległy. Zbyt długi okres milczącego przyzwolenia na seksualne przestępstwa dobiega końca, a sprawcy, do których Polański się przecież zalicza, są wreszcie spychani na margines. To zbyt poważna sprawa, by teraz branża i społeczeństwo mogli ją twórcy zapomnieć.
Uznanie autorstwa w materiale dziennikarskim: praszkiewicz