REKLAMA

Pamiętacie Angry Birds? Nawet Rovio o nich zapomniało - ich nowa gra nie ma nic wspólnego ze wściekłym ptactwem

Kiedy dwa lata temu wieściłem upadek Rovio jako producenta mobilnych gier, wielu internautów pukało się w czoło. Ależ miałbym dzisiaj radość pytania, kiedy po raz ostatni grali w coś z Angry Birds w tytule.

Rovio
REKLAMA
REKLAMA

Nie zrozumcie mnie źle - w czasach zasłużonej świetności Angry Birds było rewelacyjne. Późniejsze wyprawy drobiu w kosmos - czy to Space czy Star Wars - jeszcze lepsze. Dopóki ptactwo było wystrzeliwane z procy, wszystko szło doskonale. Nawet pierwsze eksperymenty z innymi gatunkami, takie jak Angry Birds GO czy Angry Birds Epic, należy uznać za bardzo udane. Jednak potem z produkcjami Rovio zaczęło dziać się coś bardzo, bardzo złego.

W największym skrócie gry Angry Birds przestały być grami.

Sukces wściekłego ptactwa został osiągnięty za sprawą niesamowitej grywalności. Angry Birds uzależniało, a choroba „jeszcze tylko jednej próby” bardzo szybko przenikała do krwiobiegu użytkownika smartfonu. Finowie do perfekcji dopracowali mechanikę, która przykuwała do ekranu na zdecydowanie dłużej niż większość pozostałych tytułów na Androida czy iOS.

W produkcje z Angry Birds w tytule po prostu chciało się grać. Były wesołe, kolorowe, zabawne, przyjazne użytkownikowi no i przede wszystkim GRYWALNE. Niestety, im bardziej Rovio wchodziło na rynki zabawek, akcesoriów biurowych, odzieży, a nawet kosmetyków i pielęgnacji, tym mniej w ich grach było samej gry.

 class="wp-image-84924"

Już dwa lata temu biłem na alarm, że nowe produkcje Finów bardziej przypominają reklamowe katalogi dla nowych pluszaków, niżeli interaktywne produkcje dające frajdę i przykuwające do ekranu. Chociaż premiery nowych gier z serii Angry Birds wciąż były głośne i nie przechodziły bez echa, radykalnie spadał czas spędzony w samych aplikacjach. Ludzie dalej lubili wściekłe ptaki, ale przestawali lubić gry mobilne.

Trudno się temu dziwić. Gry Rovio stały się jedynie dodatkiem tłumaczącym nowe linie zabawek na sklepowych półkach oraz nowe smaki soków zamykanych w tekturowych kartonikach. Finowie tak bardzo uwierzyli w siłę swojej marki, że zaczęli produkować maszynowe, pozbawione polotu, mocno przeciętne produkcje na Androida oraz iOS, ostatecznie wiążąc się z systemem dystrybucji Free2Play.

Teraz po grach Angry Birds nie ma śladu, a Rovio wydaje tytuły bez opierzonych bohaterów.

Najnowsza produkcja studia, które swojego czasu przeszło przez falę zwolnień, opiera się na… walkach łodzi bojowych. Nowe dzieło Rovio nazywa się Battle Bay, a od dzisiaj grę może pobrać każdy zainteresowany. Wcześniej Battle Bay było dystrybuowane jedynie w części państw. Teraz regionalna blokada nareszcie została zniesiona.

REKLAMA

Battle Bay to trochę takie World of Tanks, odpowiednio uproszczone, dostosowane do dotykowych ekranów oraz przerobione na walki łodzi. Produkcja skupia się na sieciowych potyczkach drużynowych, podczas których naprzeciwko siebie stają dwie ekipy po pięciu graczy każda. Na to wszystko nałożono system ulepszania oraz odblokowywania łodzi, rankingi gildii oraz umiejętności specjalne w stylu gier MOBA.

Battle Bay to produkcja darmowa, która posiada wszyte w kod mikro-transakcje. Płatności wewnątrz aplikacji mogą sięgać nawet stu amerykańskich dolarów. Grę pobierzecie z Google Play oraz iTunes App Store. Oj Rovio…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA